🥀~Rozdział 23~🥀

638 27 4
                                    

🥀~Zaufanie~🥀

Perspektywa Susan

Przychodzi taki moment, że sami zaczynamy się rozpadać na kawałeczki, gdy spoglądamy na siebie w lustrze już nie jesteśmy tymi co byliśmy. Wory pod oczami, sylwetka wszystko się zmienia.

Każdy chyba przechodził taki moment czy to co robi jest dobre, wątpimy w siebie, wątpimy na tyle, że pragniemy się od wszystkiego odciąć, chcemy zostawić przyjaciół, rodzinę. Zostać sami, bo wtedy myślimy, że poczujemy się lepiej...

Tak niestety nie jest, będzie gorzej. Gdy już nam się to uda, zostajemy sami że swoimi myślami. Psychika nie jest taka łatwa w zrozumieniu. Jednego dnia jest silan, a drugiego znów upada.
Czasami jest dobrze sięgnąć dna, żeby się od niego odbić.

Interesujące jest to, że w każdym filmie złoczyńca jest pokazany identycznie. Wiem, że są oni źli. Voldemort, co mordował wszystkich co stanęli na jego drodze, mafiozi i tak dalej, ale... Oni też byli dziećmi. Nie bronię ich to co to nie, jednak... Nikt nie rodzi się potworem, decyzję, które podejmujemy są trudne, ale czy aby na pewno chcemy się odpłacić komuś tym co nam zrobił?

Chcemy się zniżać do jego poziomu? Chcemy, żeby cierpiał jak my? Ludzie toksyczni mają to do siebie, że wyniszczają się sami że sobą. Przyjdzie taki dzień kiedy to wszystko zrozumieją.

Czas... Ucieka z każdą sekundą, nasze życie tak naprawdę może jest zapisane, kto co ma przejść, ale to od nas zależy jak go przejdziemy.

Kiedy weszłam do domu, widziałam, że nie ma nikogo. Cieszyłam się z tego powodu. Nie chciałam, żeby ktoś widział moje kolejne załamanie. Naprawdę się starałam się być silna, ale przychodzi taki moment co już siły nam opadają...

Poszłam do siebie do pokoju, odłożyłam plecak, po czym weszłam do łazienki. Przemyłam twarz,  chciałam już wyjść, ale moją uwagę znów przykuły żyletki. Przełknęłam oczy i próbowałam wyjść, jednak...

Odruchowo mój wzrok poleciał na nadgarstki, rany były już dawno zagojone, przypomniało mi się, że choć na chwile nie czułam tego bólu.
Dlatego otworzyłam pudełeczko i złapałam jedną. Przełknęłam ślinę, próbowałam to zrobić, ale zatrzymałam się.

Spojrzałam na drzwi, które się otworzyły, dostrzegłam w nich Floyda. Uśmiechnął się lekko w moją stronę, jednak gdy zobaczył co trzymam w ręce spoważniał.

— Susan, proszę — zaczął, a ja wyrzuciłam przedmiot po czym się w niego wtuliłam.

Brat był zaskoczony moim ruchem, ale po chwili przyciągnął mnie do siebie, jeśli to było możliwe jeszcze.

— Jestem tutaj i zawsze będę przy tobie siostrzyczko. Możesz zwrócić się z każdym problemem do mnie — powiedział i delikatnie gładził mnie po włosach, tak jak byłam mała.

Już chciałam mu wszystko powiedzieć, jednak nie chciałam przerywać tej spokojnej chwili. W odpowiedzi tylko kiwnęłam głową. Najważniejsza była dla mnie jego obecność.

Bo czasami nie potrzeba słów, wystarczy sama obecność...

Perspektywa Floyda

Susan była od zawsze dla mnie ważna. Moja mała, młodsza siostrzyczka. Jesteśmy ze sobą naprawdę zżyci, nigdy nie dam nikomu jej skrzywdzić. Obwiniałem się tylko, że wyjechałem na studia. Powinienem być przy nich. Ten facet nie podobał mi się od razu.

Niby miły, ale tak naprawdę coś ukrywał. Kiedy zobaczyłem moją siostrę z żyletką bałem się, ale musiałem jej zaufać.

Razem byliśmy silniejsi...

***************
Witajcie kochani

Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐖𝐲𝐥𝐞𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz