🥀~Rozdział 31~🥀

554 22 4
                                    

🥀~Nadzieja~🥀

Perspektywa Daniela

Uśmiechnąłem się lekko i pomachałem na pożegnanie mojej ostatniej pacjentce. Po czym usiadłem przy biurku i zobaczyłem z kim mam jutro spotkania. Westchnęłam widząc imię małej dziewczynki, jej rodzice nadal nie rozumieją co do nich mówiłem.

To jest przykre, że czasami dla rodziców dziecka najważniejsza jest praca i pieniądze, rozumiem, że chcą zapewnić wszystko co najlepsze dla swojej pociechy jednak najważniejsze to to, żeby być przy nim.

Spakowałem swoje rzeczy, po czym ruszyłem do samochodu. Postanowiłem odwiedzić Susan. Kiedy zachorowała nie chciałem jej zawracać czasu. Bałem się, że jak tylko się pojawię, przypomną jej się złe wspomnienia.

Zaparkowałem, po czym ruszyłem do drzwi. Już w progu powitała mnie Grace. Przytuliłem się do niej, po czym uśmiechnąłem.

— Jak się czuje Susan?  — zapytałem że zmartwieniem.

— Już jest lepiej, Floyd jest z nią. A jak u ciebie, widzę, że miałeś ciężki dzień — wyznała,  a ja złapałem się za kark.

— Można tak powiedzieć — westchnąłem.

Przenieśliśmy się do kuchni, podziękowałem Grace za kawę, po czym spojrzałem na schody. Stanął w nich Floyd, widząc go skrzywiłem się lekko, był wykończony fizycznie jak i psychicznie

— Cześć przyjacielu — powiedział, po czym klepnął mnie po plecach.

— Hej, powinieneś odpocząć. Za niedługo będziesz wrakiem człowieka — powiedziałem, a on się skrzywił.

— Ciebie też miło widzieć — odparł i usiadł na przeciwko mnie. Susan podała nam napoje, po czym poszła zrobić coś do pracy.

— Wyprzedzając twoje pytanie, już jest lepiej. Od małego zawsze chorowała, ale teraz już jest lepiej. Gorączka spadła.

— Myślę, że powinniście jechać na urlop, jesteś przemęczony. Za niedługo wasz ślub. Damy radę z Susan.

— Nie wiem czy to dobry, nie chce...

— Nie jesteś winny niczemu tego co się stało, Susan jest silna. Pokażemy jej to, wiem że to jeszcze za wcześno, ale już jest lepiej. Zaczyna jeść normalnie, będzie dobrze — powiedziałem.

Floyd spojrzał na mnie i westchnął. Wiedziałem, że to dla niego trudne. Przecież w końcu wcześniej z Susan nie było dobrze i jeszcze jej ojczym, który na razie milczał. Policja powinna go za niedługo znaleźć. Miałem kilka przyjaciół w niej, miałem nadzieję, że szybko im się to uda.
Przez chwilę że sobą porozmawialiśmy po czym poszedłem do Susan.

— Słyszałem, że już lepiej u ciebie — powiedziałem i uśmiechnąłem się do dziewczyny.

— Już lepiej — wyszeptała. — Mam prośbę. —Zmarszczyłem brwi i usiadłem na skraju łóżka. —Mógłbyś wyrzuć żyletki?

Otworzyłem szeroko oczy, cieszyłem się w tym momencie jak dziecko. Niby nie powinienem, bo to jeszcze za wcześnie, ale to już był dobry krok. Byłem z niej naprawdę dumny.

— Są w łazience — wyznała, a ja kiwnąłem głową, po czym ruszyłem do łazienki i zabrałem pudełko.

— Cieszę się, że Ci się udało — powiedziałem, gdy wróciłem do niej. 

— Chciałam zrobić to dla was. Wiem, że sprawiam problem. Floyd prawie nie śpi,przepraszam...

— Nie zawodzisz, twój brat i Grace zrobią sobie urlop i dojdzie do siebie. A my damy radę, będę do ciebie przyjeżdżać.

Susan kiwnęła głową i lekko się uśmiechnęła. Wieczorem razem usiedliśmy przy telewizorze. Przypomniały mi się dawne czasy...

Szkoda, że nie miałem pojęcia, że to tylko małe szczęście w obliczu tego co miało nadejść...

****************
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuję za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐖𝐲𝐥𝐞𝐜𝐳 𝐦𝐧𝐢𝐞"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz