Rozdział 2: Pierwsze rządanie

853 13 0
                                    

Min Azter
Kiedy w końcu dojechałam taksówką do domu, byłam załamana. Zastanawiało mnie kim jest mój stalker i jeszcze bardziej to czy zrobi mi i mojej siostrze krzywdę. Skoro zabił Lucy...
Kiedy weszłam do domu, Abigail wpadła mi w ramiona. Przytuliłam ją. Dzięki Bogu nic jej nie jest. Kto wie, co mu przyjdzie do głowy.
- Mina, był tu jakiś mężczyzna. - powiedziała po chwili a ja zdębiałam.
- Jak wyglądał? - spytałam zaniepokojona.
- Był ubrany na czarno, był bardzo wysoki.
- Wpuściłaś go do domu?
- Nie chciałam ale on i tak wszedł.
Zamarłam.
- Czy coś ci zrobił?
- Nie. Tylko zadał kilka pytań o ciebie. Nic nie powiedziałam. Potem wyszedł.
- Dobrze się spisałaś. Byłaś bardzo dzielna. - znowu ją przytuliłam a w duchu zastanawiałam się czy to był mój stalker. Fakt był jeden. Ktoś był u mnie w domu. Abigail była narażona na niebezpieczeństwo...
Nagle na mój telefon przyszła wiadomość. Odsunęłam się od mojej siostry aby ją przeczytać. To co tam było napisane, przeraziło mnie.
Nieznany:
Twoja siostrzyczka nie wie jak współpracować. Wielka szkoda.
Kiedy to przeczytałam, w moich oczach pojawiły się łzy. Nie. A co jeśli on ją zabije? Postanowiłam szybko mu odpisać.
Ja:
Przepraszam. Proszę, nie rób jej nic.
Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.
Nieznany:
Mam kurewsko zły humor. Wszystko przez tego bachora.
Nie! Nie! Nie! Muszę go przekonać.
Ja:
Błagam! Zrobię co zechcesz!
Czekałam przez chwilę na odpowiedź. Lecz ona nie nadeszła. Załamana osunęłam się na podłogę i schowałam twarz w dłoniach. Abigail patrzyła na mnie nie rozumiejąc zapewne mojego zachowania. Nie. Nie mogę jej stracić. Postanowiłam jeszcze raz napisać do mojego oprawcy.
Ja:
Co mam zrobić aby cię przekonać?
Tym razem odpowiedź przyszła bardzo szybko.
Nieznany:
Zdejmij swoje ubranie.
Kiedy przeczytałam wiadomość, potrzebowałam chwilę czasu aby przetworzyć rządanie mojego stalkera. Czy naprawdę musiałam to robić? Spojrzałam na małą Abigail. Dla niej wszystko.
- Abigail, idź na górę i nie schodź dopóki cię nie zawołam. - poleciłam jej.
Kiedy moja siostra zniknęła w pokoju na górze, westchnęłam głośno. Nagle przyszła kolejna wiadomość.
Nieznany:
Czekam.
Wiedziałam, że nie mam wyboru. Drżącymi rękami zaczęłam zdejmować moją bluzkę. Potem przyszła kolej na spodnie. Miałam nadzieję, że oprawcy to wystarczy. Że nie będzie rządał abym zdjęła resztę.
Kiedy przerwałam, przyszła kolejna wiadomość. Przeczytałam ją z szeroko otwartymi oczami.
Nieznany:
Resztę też.
Nie byłam na to gotowa. Nie chciałam, aby widział mnie całkiem nagą...dlatego mu odpisałam.
Ja:
Muszę?
Odpowiedzi jednak nie otrzymałam. Bałam się, że popełniłam błąd. A co jeśli skrzywdzi Abigail? Zaniepokojona szybko napisałam do niego ponownie.
Ja:
Przepraszam. Zrobię to.
To co chwilę potem otrzymałam, sprawiło, że omal nie straciłam równowagi.
Nieznany:
Za późno.
Dotarło do mnie, że straciłam szansę na uratowanie Abigail. Usiadłam na fotelu i zaczęłam płakać, tłumiąc jednak dźwięk, aby Abigail mnie nie usłyszała. Płakałam tak przez kilka minut. Nagle wpadłam na pewien pomysł. Muszę spróbować go udobruchać. Zrobię wszystko aby uratować Abigail.
Szybko rozebrałam się do naga i zrobiłam sobie zdjęcie, po czym mu je wysłałam. Miałam nadzieję, że to go przekona. Po chwili napisałam jeszcze wiadomość.
Ja:
Jeśli jej darujesz, obiecuję, że od tej pory zawsze będę się ciebie słuchać. Będę na każde twoje skinienie. Tylko proszę, nie krzywdź mojej siostry.
Kiedy wysłałam wiadomość, modliłam się w duchu, aby się zgodził. Wiem, że bardzo się przed nim upokorzyłam, ale tak naprawdę nie miałam wyboru. Skoro nie mogłam iśc na policję, musiałam mu się podporządkować. Choć nie było to łatwe. W dodatku byłam dziewicą, więc takie zdjęcia były dla mnie kompromitacją.
Nagle mój telefon zawibrował. Wlepiłam z nadzieją wzrok w ekran.
Nieznany:
Już wysłałem katów. Ale możesz jeszcze to zatrzymać. Zatańcz dla mnie.
Ta wiadomość przeraziła mnie. Nie tak bardzo jego rządanie, jak fakt, że "wysłał katów". Abigail była w niebezpieczeństwie. To podziałało na mnie jak kubeł zimnej wody. Poszłam do salonu. Wciąż byłam naga. Zaczęłam poruszać moimi biodrami. Po chwili już mój taniec stał się żywszy, chociaż wewnątrz bardzo cierpiałam. Jednak starałam się przybrać maskę. Nie chciałam aby widział mój prawdziwy stan. Kiedy po kilkunastu minutach przestałam, przyszła wiadomość. Od razu sięgnęłam po telefon.
Nieznany:
Dobra robota. Odesłałem ich.
Odetchnęłam z ulgą. Udało się. Moja siostra była bezpieczna.
Ja:
Dziękuję.

Nieznany:
Pamiętaj co mi obiecałaś Min.
Tego dnia nie otrzymałam więcej wiadomości. Kiedy jadłyśmy z Abigail kolację, patrzyłam na nią intensywnie. Miałam świadomość, że dziś omal jej nie straciłam. Kiedy leżałam w łóżku, zaczęłam rozmyślać nad moją sytuacją. Była ona tragiczna. Miałam stalkera, który w dodatku był bardzo niebezpieczny i, tak naprawdę zdolny do wszystkiego. W dodatku straciłam pracę, a więc nie miałyśmy źródła dochodu. Plus ciało martwej Lucy i fakt, że ON dziś omal nie zabił Abigail. Byłam naprawdę w gównianej sytuacji. I, skoro nie mogłam pójść na policję, byłam tak naprawdę na jego łasce. I ten fakt przerażał mnie najbardziej. Nie wiedziałam co jeszcze wymyśli...

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz