Rozdział 17: "Ucieczka"

267 3 0
                                    

Min Azter
Tak jak powiedział Park, w pierwszej kolejności poszliśmy na lody. W drodze towarzyszyło nam trzech jego ludzi. Kiedy zaczęłam jeść swojego loda dotarło do mnie jak bardzo mi ich brakowało. Bardzo lubiłam lody.
Potem poszliśmy do wesołego miasteczka. Park uważnie mnie obserował lecz ja nie zamierzałam uciekać. Po wypróbowaniu paru atrakcji, Park kupił nam popcorn. Byłam taka szczęśliwa, że w pewnym momencie pocałowałam go w policzek. Popatrzył na mnie zszokowany a następnie uśmiechnął się. Wyglądaliśmy jak zwykła para. Wyróżniało nas tylko towarzystwo tych goryli, jednak mi to nie przeszkadzało.
W końcu usiedliśmy na ławce. Dochodziło południe. Oparłam głowę o jego tors i patrzyłam na kaczki, które pływały w stawie. Byliśmy w parku.
- Dziękuję. - wyszeptałam a on mnie objął ramieniem. Abigail karmiła kaczki.
Nagle jeden z jego ludzi podszedł do nas i zwrócił się do Parka.
- Szefie, jest sprawa. - powiedział formalnie, patrząc w ziemię.
- O co chodzi? - zapytał go.
Wtedy mężczyzna wyszeptał mu coś na ucho. Po tym Park pocałował mnie w czoło i powiedział.
- Skarbie, zostań tu. Niedługo wrócę.
Kiwnęłam głową.
- Zostań z nimi. - powiedział władczo do jednego ze swoich ludzi po czym odszedł z pozostałą dwójką. Zastanawiałam się o co może chodzić, jednak postanowiłam nie wnikać w jego sprawy. W końcu był mafiozą. S
Siedziałam na ławce, czekając na niego. W pewnym momencie goryl, który mnie pilnował dostał telefon.
Po tym podszedł do mnie, ukłonił się po czym powiedział.
- Proszę mi wybaczyć. Muszę na chwilę gdzieś wyjść. Niech panienka tu zostanie.
Byłam zdziwiona. Jego szef kazał mu z nami zostać. Jednak przytaknęłam na co już po chwili zostałyśmy same. Nie rozumiałam tego.
Abigail wskoczyła mi na kolana. Siedziałyśmy tak i rozmawiałyśmy.
Po kilku minutach przysiadło się do nas dwóch facetów. Nie rozpoznawałam ich.
- Witaj skrabie. - powiedział jeden z nich i położył mi dłoń na nodze na co się wzdrygnęłam. Szybko ją zrzuciałam i powiedziałam.
- Jak śmiesz?! Czy wiesz kim ja jestem?!
- Laseczką, która czeka na dobre rżnięcie? - zapytał mnie i zaśmiał się chytrze. Powiedzał to przy Abigail.
Zaczynałam się bać.
- Wiesz kto to Park Taehyung? - zapytałam go. Wtedy drugi w nich zaczął mnie dotykać po brzuchu. Na to wstrzymałam oddech.
- Tak. Wiem. - powiedział.
Wtedy odezwał się ten co mnie masował po brzuchu.
- My właśnie od niego. - to powiedziawszy zaśmiał się. Jego ręka zaczęła zjeżdżać niżej.
- Nie! To nie prawda! - powiedziałam. Nie mogłam w to uwierzyć. Park by tego nie zrobił. W oczach miałam łzy.
Obaj zaczęli mnie macać po brzuchu. Szybko się im wyrwałam po czym wstałam, chwyciłam Abigail za rękę i zaczęłyśmy uciekać.
Biegłyśmy tak przez jakiś czas. Schowałyśmy się z zaroślach w lesie.
Abigail była przerażona, ledwo powstrzymywała płacz.
- Ćśś... - położyłam palec na swoich ustach, dając jej znać, że ma być cicho.
Nagle oni zjawili się blisko nas. Wstrzymałam oddech. Tym razem była ich cała zgraja.
- Wyjdź kochanie. Wyjdź, i tak nie masz szans. - usłyszałam głos jednego z nich.
Wtedy odezwał się drugi.
- Obiecuję, że bedzie ci dobrze. Twoja cipeczka bedzie pulsować przy ostrym rżnięciu.
Skrzywiłam się na te słowa. O mało się nie popłakałam.
Jeszcze przez moment mnie szukali. Potem o dziwo odeszli.
Westchnęłam z ulgą. Byłyśmy z Abigail bezpieczne. Spojrzałam na nią. Miała zamknięte oczy. Zaciskała mocno zęby. Ledwo powstrzymywała płacz. Bardzo dobrze rozumiała sytuację. Przytuliłam ją.
- Już dobrze. - powiedziałam do niej. - Chodź.
Chwyciłam ją za rączkę i wyszłyśmy z krzaków. Weszłyśmy na leśną drogę.
- Musimy wrócić do wujka. - powiedziałam do niej. Wiedziałam, że tylko tam będziemy bezpieczne. Nie wierzyłam w to, że ten atak to był jego pomysł. To dziwne, ale chyba zaczynałam mu ufać. Martwiłam się tylko, że będzie zły. W końcu się go nie posłuchałam. Ale przecież nie miałam wyjścia, prawda?
Przed nami była kilkugodzinna droga. W duchu dziękowałam sobie, że zapamiętałam drogę.
Jednak kiedy doszłyśmy do jego willi, zauważyłam, że w okolicy kręcą się ci sami mężczyźni co nas gonili. Zamarłam. Nie mogłyśmy tam wejść. Robiło się ciemno. Dotarło do mnie, że przed nami była noc na ulicy.

Park Taehyung
Kiedy nie zastałem Min w parku, byłem wkurzony. Kiedy mój człowiek, któremu zleciłem pilnowanie jej, przyszedł do mnie z guzem na głowie i powiedział, że uciekła, rzuciłem wszystko i przyjechałem z powrotem. Na początku miałem nadzieję, że jest niedaleko. Nie chciało mi się wierzyć, że mi to zrobiła. Przez pewien czas chodziłem po parku i wołałem ją.
Kiedy jej nie znalazłem, wróciłem do swojej posiadłości i czekałem. Miałem nadzieję, że sama wróci. Czekałem na nią pół dnia. Wiedziałem, że nie ucieknie, bo miała w sobie GPS.
Kiedy jednak dotarło do mnie, że naprawdę mnie zostawiła, uniosłem się gniewem i rozwaliłem lampkę na stole. Wyszedłem z mojego gabinetu wkurzony. Wziąłem kilku swoich ludzi po czym spojrzałem na telefon. Miałem wgląd na to, gdzie teraz jest.
Wsiedliśmy do pojazdu a ja poleciłem kierowcy gdzie ma jechać.
Moja biedna Min. Tak łatwo mnie się nie pozbędziesz...

Kiedy dojechaliśmy na miejsce, szybko wysiadłem z auta a moi goryle za mną. Weszliśmy w uliczkę na której według lokalizatora znajdowała się moja Min.
Kiedy ją ujrzałem, serce mi sie ścisnęło. Siedziała skulona pod ścianą w zaułku i płakała. Na jej kolanach leżała jej siostra.

Min Azter
Siedziałam skulona w jakimś zaułku i cicho popłakiwałam. Nie. Przecież on mnie nie znajdzie. Ale czy w ogóle mnie szuka?
Nagle ktoś stanął nade mną. Podniosłam wzrok, myśląc, że to jeden z tych kolesi. Kiedy zobaczyłam Parka, przez chwilę chciałam mu się rzucić w ramiona. Znalazł mnie. Przyszedł po nas!
Jednak kiedy spojrzałam mu w oczy, zobaczyłam to lodowate spojrzenie. Znowu patrzył na mnie bez emocji.
- Brać ją. - powiedział tylko po czym zaczął gdzieś iść.
Mężczyźni mnie pochwycili, budząc przy tym Abigail. Jeden z nich zaczął ją brutalnie ciągnąć obok mnie. Dotarliśmy do jakiegoś samochodu. Park wsiadł do środka a po chwili wrzucili tam i mnie. Abigail została wrzucona po drugiej stronie. Zaczęła płakać.
Bardzo chciałam coś powiedzieć, wyjaśnić sytuację. Dotarło bowiem do mnie, że on był na mnie wściekły. Myślał, że uciekłam.
Już chciałam się odezwać, jednak on mnie powstrzymał swoim surowym wzrokiem.
- Jeśli coś powiesz, zaknebluję cię. - wycedził a ja zamarłam. Przez całą drogę siedziałam jak na szpilkach i cicho popłakiwałam.
Kiedy dotarliśmy do jego willi, mężczyźni zaprowadzili mnie i Abigail do piwnicy. On sam poszedł na górę.
Zostałyśmy wrzucone do jednej z cel. Abigail płakała głośno. Tak jak przez całą drogę. Domyślałam się co ta malutka istotka musiała przeżywać. Od razu podeszłam do niej i ją przytuliłam. Drzwi się zamknęły a my zostałyśmy same.
Abigail wkrótce ze zmęczenia zasnęła. Ja długo nie mogłam zasnąć, gorączkowo myśląc o naszej sytuacji.
Jednak i mnie zmożył wkrótce sen.

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz