Rozdział 3: Jego gniew

779 12 0
                                    

Kiedy się obudziałam, dochodziła jedenasta. Powoli wstałam i sięgnęłam po telefon. Miałam nadzieję, że nie otrzymałam żadnej wiadomości od stalkera. Niestety, bardzo się myliłam.
Przyszło kilka wiadomości. Wszystkie od nieznanego numeru. Ożywiona, zaczęłam je czytać.
8:30
Nieznany:
Czy moja księżniczka się wyspała?
8:31
Nieznany:
Wyciszyłaś głos w telefonie aby się mnie pozbyć? Nieładnie.
9:00
Dwa nieodebrane połączenia od nieznanego numeru.
9:02
Będziesz musiała się bardzo postarać aby mnie przeprosić kochanie.
Byłam w szoku. Złapałam się za głowę ze swojej głupoty. Dlaczego nie zostawiłam włączonego dźwięku w telefonie? I dlaczego musiałam tak długo spać??
Teraz mój stalker był zapewne wkurzony. Szybko zadzwoniłam do niego, chcąc go przeprosić, choć wewnątrz trzęsłam się jak osika. Jednak nie odebrał. Miałam nadzieję, że otrzymam zaraz wiadomość, jednak i to nie nastąpiło. Nagle pomyślałam o czymś. A raczej o kimś. Abigail zawsze mnie budziła kiedy spałam zbyt długo. W dodatku rano często leciały bajki na telewizorze na cały regulator a dzisiaj była cisza. Zaniepokojona zaczęłam ją wołać. Jednak nie usłyszałam odpowiedzi. Zbiegłam więc na dół, szukając jej. Jednak w całym domu nie było śladu po mojej małej siostrze. Co się mogło stać? Czyżby...
Wtedy na mój telefon przyszła wiadomość. Kiedy ją zobaczyłam, serce mi zamarło. To było zdjęcie. Była na nim Abigail. Siedziała związana na krześle w jakiejś piwnicy. Jej oczy były opuchnięte od płaczu.
Znowu się popłakałam. Tym razem nie powstrzymywałam się. On ją porwał. Mógł ją w każdej chwili zabić.
Nagle przyszła kolejna wiadomość.
Nieznany:
Mówiłem, że będziesz musiała się bardzo postarać Min.
Kiedy to przeczytałam, zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Po chwili jednak otarłam łzy. Ona wciąż żyła. I była cała. Póki co. A więc była jeszcze nadzieja. Wiedziałam, czego mój oprawca oczekuje. Napisałam do niego.
Ja:
Co mam zrobić?
Na odpowiedź nie musiałam długo czekać.
Nieznany:
Za pół godziny przyjedzie po ciebie szofer. Wsiądziesz do samochodu i pojedziesz z nim.
Ja:
Gdzie mnie zabierze?
Nieznany:
Zabierze cię do mnie.
Telefon mi wypadł z rąk. Naprawdę miałam się z nim spotkać na żywo? I jeszcze jedno. Czy on chciał mnie porwać?? Nie. Ja tam nie wytrzymam. Tak blisko mężczyzny, który jest powodem mojego cierpienia...a co jeśli mnie zgwałci? Albo zabije??
Ale zaraz. O czym ja myślę? Przecież on ma Abigail. A dla niej jestem gotowa nawet oddać życie. Jest moją jedyną rodziną.
Schowałam twarz w dłoniach. Nic innego mi nie pozostało, jak podporządkowanie się mu. Tylko tak mogłam ją ocalić.
Zaczęłam się szykować. Po ubraniu i umyciu zębów, postanowiłam zjeść śniadanie. Być może to był mój ostatni taki posiłek.
Zrobiłam wielkie oczy, kiedy niedługo potem przed moim domem stanęła limuzyna. Wzięłam telefon i torebkę i zamknąwszy dom na klucz, poszłam w kierunku pojazdu. W środku już czekał wspomiany przez mojego stalkera szofer. Przez całą drogę myślałam o Abigail. Była jeszcze mała. Miała zaledwie cztery latka. A już spotkało ją takie cierpienie. Bardzo się o nią martwiłam. Przecież nie miałam gwarancji, że jak dojadę na miejsce, to ją spotkam ŻYWĄ. Przecież nie znałam mojego oprawcy. Nie miałam pewności, czy jej czegoś już nie zrobił. A co jeśli ona już nie żyje?? Wówczas byłabym głupia wsiadając do tego samochodu. Bo zapewne i ja zginę.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, byłam w szoku. To nie był dom. To była ogromna rezydencja, właściwie pałac. Teraz wiedziałam, że mój prześladowca musi być kims ważnym...i bardzo bogatym.
Kiedy przechodziłam przez bramę, stało przy niej dwóch ubranych na czarno ludzi. Wyglądali jak ochroniarze, albo, bardziej jak strażnicy. Kiedy weszłam na teren posiadłości, a brama za mną się zamknęła, dotarło do mnie, że nie ma już odwrotu. Jestem jego więźniem. Zupełnie jak mała myszka zamknięta w klatce razem z kotem. Zdana na jego łaskę. Bardzo się bałam spotkania z nim.
Kiedy weszlismy do budynku, szofer opuścił mnie ale na jego miejsce przyszło dwóch napakowanych kolesi. Kazali mi iść za sobą. Weszliśmy po schodach. W duchu zastanawiałam się gdzie jest Abigail.
W końcu dotarliśmy pod drzwi. Domyślałam się kogo za nimi zobaczę.
Kiedy zostałam wepchnięta do środka i drzwi się za mną zamknęły, skierowałam swój przerażony wzrok w stronę fotela. Siedział na nim zapewne mój oprawca. O dziwo był młody, wyglądał na jakieś dwadzieścia pięć lat. Był też bardzo przystojny. Przyglądał mi się. Jednak jego szczęka była mocno zaciśnięta, co wskazywało na to, że był zły.
Stałam tak w milczeniu, moje oczy były wlepione w niego. Był bardzo dobrze zbudowany i nawet pomimo faktu, że miał na sobie garnitur, było widać jego mięśnie.
W końcu odezwał się pierwszy a jego spokojny ton mroził krew w żyłach.
- Rozbierz się.
Znieruchomiałam. Co??
Patrzyłam na niego z niedowierzaniem. Jego wzrok jednak był twardy. Mimo to nie chciałam się rozbierać. Nie przy nim. Po prostu nie byłam w stanie tego zrobić. Rozum podpowiadał mi, aby się go słuchać, jednak miałam jakąś blokadę przed obnażeniem się przed nim.
- Nie. - powiedziałam przerażona, cofając się.
- Nie? - zapytał, unosząc brew. Nadal był spokojny. Jednak miałam wrażenie, że ledwo się powstrzymuje.
- Proszę... - chciałam go ubłagać aby nie kazał mi tego robić. On jednak wstał i w mgnieniu oka podszedł do mnie i złapał mnie za włosy. Z moich ust wydostał się wrzask spowodowany okropnym bólem. On jednak miał to gdzieś. Wyciągnął mnie siłą ze swojego biura i zaczął gdzieś prowadzić, ciągle trzymając za włosy. Ból był nie do opisania. Już chyba bym wolała się rozebrać.
Zaciągnął mnie do piwnicy. W jednej chwili zciągnął ze mnie całe ubranie. Potem przykuł moje ręce do ściany a nogi do podłogi. Płakałam. Jednak to nie był koniec. Odszedł gdzieś na chwilę aby potem wrócić z batem.
- Nie! Nie! Proszę! - chciałam go błagać o litość. Zrozumiałam, że byłoby o wiele lepiej gdybym się rozebrała wtedy przed nim. W końcu już mnie widział nago.
On na moje błagania jedynie uśmiechnął się mrocznie. Nagle do pomieszczenia ktoś wszedł. Otworzyłam szerzej oczy kiedy dotarło do mnie kto to był. Dwóch mięśniaków przyprowadziło moją małą siostrzyczkę. Była cała we łzach. Płakała. Przywiązali ją do muru naprzeciw mnie. Nie wiedziałam co on zamierza, ale oczywistym było, że nic dobrego. Czy Abigail miała patrzeć na mój ból? Wtedy stało się coś jeszcze gorszego. Coś o czym nawet nie pomyślałam, że się wydarzy.
Mój oprawca podszedł z batem do mojej siostry i spojrzał na mnie.

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz