Rozdział 13: Lekka kara

379 6 0
                                    

Min Azter
Obudziłam się nad ranem. Byłam bardzo słaba. Rozejrzałam się po pokoju, w którym się znajdowałam. Był to mój pokój. A to oznaczało, że nie sprzedał mnie. Tak! Uwierzył mi! Tylko jak się tu znalazlam?
Wtedy mnie olśniło. Po tym jak Park wziął mnie na ręce, usnęłam w jego ramionach. Zapewne mnie tu przyniósł. Powoli rozejrzałam się i nagle się podniosłam do pozycji siedzącej. Park siedział po drugiej stronie łóżka i mi się przyglądał. Szybko odsunęłam się do ściany.
- Nie zbliżaj się. - powiedziałam z chrypką. Od braku wody strasznie drapało mnie w gardle. Nie rozumiałam samej siebie. Wczoraj pragnęłam jego bliskości a dzisiaj od niego stroniłam. Może bałam się go po tym co mi zrobił? Tak, to musiało być to.
Mężczyzna jednak był spokojny. Nagle sięgnął po coś co stało na szafce za nim. To był dzbanek z wodą. Do drugiej ręki wziął szklankę i nalał do niej wody. Patrzyłam na to z szeroko otwartymi oczami.
Nagle odłożył dzbanek i podał mi pełną już szklankę.
- Masz. Wypij to. - zachęcił mnie.
Powoli zblizyłam się do niego i wzięłam od niego szklankę. Już po chwili pociągnęłam pierwszy łyk i nagle dotarło do mnie jak bardzo byłam spragniona. Błyskawicznie wypiłam zawartość szklanki. Poczułam się o wiele lepiej. Tak bardzo jej potrzebowałam.
- Chcesz jeszcze? - zapytał.
Kiwnęłam tylko głową i podałam mu naczynie. Po chwili podał mi ją znowu napełnioną. Od razu ją opróżniłam.
- Przepraszam. - powiedział. Nie patrzył na mnie. Jego wzrok był skupiony na podłodze. Był smutny.
Popatrzyłam na niego pytająco. Spojrzał na mnie.
- Nie ufałem ci. Nie dałem ci dojść do słowa. - nagle znowu spojrzał w dół. -Myślałem że mnie zdradziłaś. To przeze mnie jesteś teraz w takim stanie. - jeszcze bardziej posmutniał.
- Nie jestem na ciebie zła. - powiedziałam nagle, zgodnie z prawdą.
Popatrzył na mnie ze zdziwieniem.
- Na twoim miejscu ja też bym bardziej zaufała swoim pracownikom, niż osobie, którą znam od kilku dni. Rozumiem cię. - posłałam mu uśmiech mimo, że byłam bardzo słaba.
Nagle on przybliżył się do mnie i mnie przytulił. Objęłam go.
Potem on uniósł mnie w stylu panny młodej i zszedł ze mną po schodach na dół. Posadził mnie przy stole, na którym było położone bardzo dużo jedzenia. Patrzyłam na to wszystko w szoku. On usiadł obok mnie, przyglądając mi się z rozbawieniem.
- Jedz. - polecił mi.
- A ty? - zapytałam, widząc, że na stole jest tylko jeden talerz.
Popatrzył na mnie zdziwiony.
- Nic nie jadłaś od trzech dni. Ledwo się trzymasz na nogach a mimo to myślisz o mnie, chociaż to ja cię do tego doprowadziłem?
- Zazwyczaj ludzie troszczą się o bliskie im osoby. - odpowiedziałam.
Wtedy on się uśmiechnął.
- Już jadłem wcześniej. - wytłumaczył po czym wskazał dłonią na mój talerz.
W końcu zabrałam się za nakładanie sobie jedzenia.
Kiedy już wszystko zjadłam, co miałam na talerzu, poczułam się o wiele lepiej. Częściowo odzyskałam siły.
Wtedy Park podszedł do mnie i pocałował mnie w czoło.
Nagle sobie o kimś przypomniałam.
- Gdzie Abigail? - zapytałam przejęta. Mam nadzieję, że podczas, gdy byłam zamknięta, on nic jej nie zrobił.
Na moje pytanie on znowu pocałował mnie w czoło.
- Nie bój się tak. Przez ten czas przebywała w swoim pokoju. - wytłumaczył.
- Nie zrobiłeś jej nic? - dopytałam.
Nagle posmutniał.
- Nie zdążyłem. Zamierzałem ją sprzedać po sprzedaniu ciebie. Nic jej się nie stało. - powiedział patrząc w podłogę. - Naprawdę cię przepraszam. - dodał ze skruchą, spojrzawszy mi w oczy. W jego oczach był ból. Bardzo chciałam go pocieszyć.
- Ej, ej...czy jestem zła? - zażartowałam podobnie jak on przed kilkoma dniami.
Popatrzył na mnie zaskoczony.
- Naprawdę cię rozumiem. - dodałam po chwili.
Dopiero po chwili dotarło do mnie, że byłam w stosunku do niego zbyt śmiała. A co jeśli mnie ukarze?
- Przepraszam. - wyszeptałam i spojrzałam w dół.
Wtedy on podniósł mój podbrudek i spojrzał mi poważnie w oczy.
- Żeby to mi było ostatni raz. Następnym razem wiesz co cię czeka. To, że cię dobrze traktuję, nie znaczy, że możesz się do mnie tak odnosić. Ale wiem, że chciałas dobrze, poza tym jesteś słaba. Dlatego ci daruję. - milczał przez chwilę uważnie obserwując moją twarz. Byłam szoku z powodu jego nagłej zmiany nastroju. - Rozumiesz? - zapytał kiedy nie odpowiedziałam.
- Tak. - wyszeptałam. Na to puścił mnie i odszedł. Wtedy w moich oczach na nowo pojawiły się łzy. Znowu był w stosunku do mnie zimny.
- Idziesz? - usłyszałam jego pytanie. Stał w progu, czekając aż do niego dojdę.
Wytarłam łzy i pospiesznie wstałam a następnie podeszłam do niego.
- Pora na twoją pierwszą lekcję. - usłyszałam a następnie pociągnął mnie w stronę piwnicy.
Spanikowałam. Mówił, że mi daruje. Czyżby kłamał?? Naprawdę chce mnie ukarać? Kiedy zeszliśmy po schodach, zaprowadził mnie do jednej z cel. Były tu najróżniejsze przyrządy. Wszystkie zapewne służyły do strasznych rzeczy. Zamarłam. Puścił mnie w progu i podszedł do ściany, na której były przymocowane kajdanki.
- Podejdź. - polecił mi, gestem nakazując mi to zrobić.
Jednak ja byłam przerażona. Zamiast podejść cofnęłam się.
- Nie! Proszę! Nie krzywdź mnie! J-ja już będę grzeczna! Błagam! - zrobiłam kolejny krok w tył. Moje serce szybciej zabiło, kiedy wyjął bat. Spojrzałam na jego twarz. Była bez emocji. Tak jak wcześniej, gdy chciał mnie sprzedać. Bardzo nie lubiłam kiedy taki był.
- Moja mała, biedna Min. - zacmokał po czym zrobił krok w moją stronę. - Naprawdę jeszcze nie rozumiesz, jak funkcjonuje nasz świat. Po to tu jesteś.
- P- proszę!
- Skarbie, chyba nie chcesz mnie zdenerwować? Bo na razie bardzo dobrze ci idzie.
Szybko pokręciłam głową na nie. Mimo strachu przed karą, nie podeszłam.
- Obiecuję, że jeśli teraz nie staniesz się grzeczna i potulna jak baranek, to stanę się dla ciebie bardzo, bardzo surowy. Nie chcesz mnie takim widzieć Min. Mogę obiecać, że wtedy naprawdę nie będę się hamował i bardzo ucierpisz. Dlatego proszę cię, bądź grzeczna i uległa skarbie. A otrzymasz nagrodę.
Na jego słowa wzdrygnęłam się. Nie wiedziałam co robić. Instynktownie cofnęłam się o krok. Wtedy jego twarz przybrała srogi wyraz.
- Jeśli jeszcze raz, zrobisz chociaż jeden krok w tył, naprawde bardzo cię skrzywdzę Min Azter. Bądź posłuszna a będę wyrozumiały. Wciągnęłam głośno powietrze i zaczęłam powoli iść do przodu. Za nic nie chciałam aby był dla mnie surowy. Nie zniosłabym tego.
- Bardzo dobrze. Chodź tutaj. - polecił mi kiedy stanęłam i spojrzałam na niego niepewnie. W końcu znalazłam się przy nim na co uśmiechnął się.
- Teraz odwróć się plecami do ściany.
Byłam przerażona, jednak zrobiłam to. Łzy leciały już ciurkiem po mojej twarzy.
Wtedy on zapiął mi klamry na rękach i nogach, tak, że byłam unieruchomiona.
- Grzeczna dziewczynka. Widzisz? Nie było tak źle. Trzeba było od razu być grzeczną a bym cię nie ukarał, a takto zrobię to teraz.
Zamarłam. Jaka kara? Spojrzałam na niego. Bałam się. Nagle zerwał ze mnie ubranie. Chciałam go prosić, aby tego nie robił, jednak jak tylko otworzyłam usta, on się odezwał znowu.
- Ej. - ostrzegł mnie. - Nic nie mów, nie unikniesz tego. Zdenerwowałaś mnie Min Azter. Tyle razy cię prosiłem abyś podeszła. Gdybyś zrobiła to od razu, uniknęłabyś tego.
Teraz zaczęłam głośno szlochać. Dotarło do mnie, że już nic nie mogę zrobić. Nie przekonam go. Czeka mnie piekło.
- Ćśś... - wyszeptał przy moim uchu. Zadrżałam. - Nie płacz kochanie. Jeśli od teraz będziesz grzeczna, ukarzę cie delikatnie. Jeśli jednak znowu mnie zdenerwujesz, wtedy doświadczysz co to piekło.
Wzrygnęłam się na to co powiedział.
- Nadal jestem w stosunku do ciebie cierpliwy Min Azter. Doceń to. To jak? Mogę liczyć na twoją współpracę?
Szybko pokiwałam głową. Bardzo chciałam aby był dla mnie delikatny. Wtedy poczułam bardzo mocne uderzenie w brzuch. Zawyłam z rozpaczy.
- Całym zdaniem. - polecił mi.
- Prze-przepraszam! Proszę, nie krzywdź mnie!
Park chwycił delikatnie mój podbrudek i przybliżył swoją twarz do mojej. Byłam przerażona.
- Jeśli teraz powiesz to czego od ciebie oczekuję, zlituję się nad tobą słońce. Obiecuję ci, że wówczas będę delikatny.
Wtedy dotarło do mnie czego nie powiedziałam a czego ode mnie oczekiwał. Znowu byłam mu nieposłuszna a on wciąż dawał mi szansę.
- D-dobrze. Będę grzeczna.  - powiedziałam po czym dodałam. - Obiecuję.
Park uśmiechnął się na to i uniósł dłoń. Zamknęłam oczy, bojąc się, że mnie uderzy. Wtedy on po prostu pogładził mój policzek. Nagle dotarło do mnie, że on nigdy nie uderzył mnie w twarz. Dlaczego więc się tego bałam?
Powoli otworzyłam oczy. Przyglądał mi się.
- P-proszę...tak bardzo się boję. Proszę, bądź delikatny.
- Widzę, że zrozumiałaś swój błąd. W nagrodę spełnię twoją prośbę. - powiedział po czym posłał mi uśmiech. - Będę delikatny. Dostaniesz lekką karę, bo pomimo tego, że mnie zdenerwowałaś, w porę zaczęłaś się słuchać. Nie chciałbym być na twoim miejscu, gdybyś nadal się opierała.
Kiwnęłam szybko głową. Byłam cała we łzach.
- Dziękuję. - wypaliłam po chwili. On naprawdę starał się być dla mnie wyrozumiały.

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz