Min Azter
Obudziłam się nad ranem. Byłam cała obolała. Najbardziej bolała mnie dolna część ciała. Nadal miałam to urządzenie w sobie. Było mi z tym bardzo źle. Po cichu popłakiwałam.
Leżałam tak przez chwilę po czym drzwi się otworzyły a w nich stanął mój oprawca. Trzymał w ręku jakiś krótki bat i patrzył na mnie.
- Moja księżniczka się wyspała? - zapytał jednak nie czekał na odpowiedź po po chwili dodał. - Podejdź tu. - nakazał mi.
Naprawdę bardzo się bałam. Byłam pewna, że zaraz da mi trzecią karę. Mimo to przełamałam strach i wstałam z łóżka po czym podeszłam do niego. Stojąc przed nim znowu patrzyłam w dół. Byłam gotowa na ból, który jednak nie nadszedł.
- Spójrz na mnie. - polecił mi. Zrobiłam to.
Wtedy on na moich oczach odłożył bat na półkę która była obok niego.
Odetchnęłam z ulgą.
- Nie musisz się teraz bac słońce. Spełniłaś moje rządanie, więc cię nie skrzywdzę. - powiedział po czym podniósł mój podbrudek.
- Rozumiesz? - zapytał. Patrzył na mnie wyczekująco.
- T-tak. Dziękuję.
Nagle coś zrozumiałam. Postanowiłam go o to zapytać.
- Czy jeśli od tej pory będę grzeczna, będziesz w stosunku do mnie łagodny? Proszę... - powiedziałam cicho. Tak bardzo nie chciałam kar.
On na moje słowa popatrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami. Był zdziwiony. Po chwili uśmiechnął się łagodnie i zbliżył powoli swoje usta do moich. Nie cofnęłam się. Po chwili zaczął mnie delikatnie całować. Oddawałam pocałunek. To było dziwne, ale czułam się teraz bezpieczniej. Był z stosunku do mnie taki łagodny...
Kiedy oderwaliśmy się od siebie otworzyłam powoli oczy i spojrzałam na niego. Uśmiechał się.
- Czy to znaczy tak? - zapytałam, również się uśmiechając.
- Skarbie, kiedy jesteś mi nie posłuszna, bardzo mnie to denerwuje. Bardzo zależy mi na tym, abyś zaczęła się słuchać. - powiedział, po czym dodał. - Jeśli naprawdę będziesz grzeczna, będzie ci u mnie jak w raju.
Nie dowierzałam w to co powiedział. Naprawdę będzie dla mnie wyrozumiały jeśli się będę stosować do jego poleceń?
Nagle moje rozmyślanie przerwał ostry ból. Pochodził on z mojego wnętrza. Zamknęłam mocno oczy, z których zaczęły mi lecieć łzy.
- Co jest? - zapytał zaniepokojony. - Boli?
Przytaknęłam głową, po czym otworzyłam oczy a łzy zaczęły wypływać z moich oczu.
- P-proszę... - chciałam go przekonać aby mi to wyjął. Nie mogłam dłużej znieść tego bólu. - Błagam, to tak bardzo boli! - dodałam w histerii. - W-wiem, że byłem niegrzeczna, ale to tak bardzo boli! - zawyłam z rozpaczy ponownie zamykając oczy kiedy zabolało mocniej. Ledwo stałam na nogach.
Wtedy on wziął mnie w stylu panny młodej i zaniósł do łazienki.
- Złap się grzejnika. - polecił mi, stawiając mnie na podłodze. Zrobiłam tak. Cały czas miałam zamknięte oczy. Ryczałam.
Poczułam jak odkleja taśmę.
Po chwili poczułam niebywają ulgę kiedy wyjął urządzenie z mojej pochwy. Zaczęłam spokojniej oddychać. On pocałował mnie w głowę po czym ponownie wziął na ręce i wyniósł do pokoju. Po chwili poczułam jak kładzie mnie na łóżkui przykrywa kocem. Dopiero wtedy otworzyłam oczy.
- Twoje ciało źle zareagowało na obce ciało. - wyjaśnił. - Odpocznij. Później porozmawiamy. - to powiedziawszy pocałował mnie ponownie w czoło i wyszedł z pokoju.
Leżałam tak chyba pół godziny. Ból z każdą minutą ustawał. Kiedy Park wszedł ponownie do pokoju, czułam się już lepiej.
Usiadł koło mnie na łóżku. Nie patrzył na mnie. Był zamyślony. Nagle ja zabrałam głos.
- Będę grzeczna. - powiedziałam a on spojrzał na mnie pytająco. - Będę się starać. Obiecuję.
Na moje słowa uśmiechnął się i mnie przytulił.
- To mnie cieszy słońce. Nawet nie wiesz jak bardzo. Czyli mogę liczyć na to, że od teraz będziesz się mnie słuchać?
- Tak. - potwierdziłam to. - Przepraszam, że cię denerwowałam. Nie chcę widzieć cię zdenerwowanego. Nie chcę doświadczać twojego gniewu. J-ja tak bardzo się tego boję. - zaczęłam cicho łkać.
Park przyglądał mi się zdumiony. Po chwili zabrał głos.
- Nie bój się. Jeśli będziesz się dobrze zachowywać, będę dla ciebie dobry skarbie. - powiedział, wycierając kciukiem moją łzę.
Wtedy się jeszcze bardziej rozryczałam.
- J-ja tak bardzo się bałam!
On na to westchnął.
- Wiem co ci poprawi humor. - powiedział nagle. - Mówiłaś, że Abigail ma dzisiaj urodziny, tak?
Przytaknęłam głową. Nagle przestałam płakać. O co mu chodzi? Czyżby...
- Nie byłaś ostatnio grzeczna, ale widzę, że znowu się starasz, dlatego spełnię twoją prośbę z wczoraj. - powiedział a ja wciąż nie dowierzałam. Z myślą o wyjściu po wczorajszej akcji zdążyłam już się pożegnać.
- N-naprawdę? - zapytałam.
Przytaknął głową.
- Wedle życzenia zabiorę was do miasta. Ty wybierzesz miejsca, które odwiedzimy.
Patrzyłam na niego oniemiała. Naprawdę to zrobi? Przecież ja nawet nie spełniłam jego rządania!
Nagle uśmiechnęłam się do niego. On widząc to również się uśmiechnął.
- No. I tak ma być. - powiedział, po czym pogłaskał kciukiem mój policzek i wstał.
- Doprowadź się do ładu i ubierz. Masz dziesięć minut. Potem zejdź na śniadanie. - polecił mi, stojąc do mnie tyłem, po czym wyszedł.Kiedy umyłam zęby i się ubrałam, zeszłam do jadalni. Nie było jeszcze Parka. Stałam nie bardzo wiedząc co ze sobą zrobić. Wtedy do pomieszczenia wszedł Park, trzymając Abigail za rączkę. To było słodkie.
Abigail, widząc mnie, podbiegła do mnie, skacząc z radości.
- Mina, zgadnij co! - zawołała radośnie. Chciało mi się śmiać z powodu jej zachowania.
- Co? - zapytałam a ona wykrzyknęła.
- Wujek zabierze nas na lody!
Uśmiechnęłam się na to. Spojrzałam na Parka, który podszedł do nas. Uśmiechał się. Miał dobry humor.
Kiedy usiedliśmy do stołu, było mi naprawdę dobrze. Podczas jedzenia rozmawialiśmy ze sobą. Przez chwilę zapomniałam kim on tak naprawdę jest. I o tym, że nas porwał.
Po śniadaniu Park polecił nam się szykować. Moją siostrą zajęła się niania.
Byłam pozytywnie nastawiona do wyjścia. Może wreszcie uda nam się odpocząć.
CZYTASZ
Stalker
RomanceMin Azter - dziewiętnastoletnia studentka pierwszego roku na dziale informatyki. Pewnego dnia dostaje dziwną wiadomość od nieznanego numeru. Od tej pory jej życie zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni... Park Taehyung - przywódca mafii, któremu Mi...