Rozdział 12: Mroczne chwile

354 7 0
                                    

Park Teahyung
Siedziałem w moim biurze, przeglądając dokumenty. Myślami jednak byłem przy mojej słodkiej Min. Miałem ją przed oczami, widziałem jej uśmiech. Oparłem głowę o rękę i sam się uśmiechnąłem. Rozmarzyłem się. Nareszcie, po tylu latach byłem szczęśliwy. Wszystko dzięki niej. Była moją iskrą pośród ciemności, która mnie otaczała. Moim płomieniem. Już nie mogłem się doczekać jutra.
Nagle ktoś zapukał do drzwi. Wyprostowałem się.
- Wejść. - nakazałem.
Wtedy do pomieszczenia weszło dwóch moich ludzi. Patrzyli w dół w uległością. Jak zawsze. Zmierzyłem ich moim zimnym wzrokiem.
- O co chodzi? - zapytałem twardo.
- Szefie, musisz coś zobaczyć. - powiedział jeden z nich z wahaniem. - Co takiego? - zapytałem zimno. Byłem znudzony.
Wtedy jeden z nich niepewnie do mnie podszedł i położył telefon na moim biurku. Po czym wycofał się do swojego " kolegi" i ukradkiem spojrzał na mnie przez chwilę. W jego oczach była obawa.
Byłem zdziwiony. Nie wiedziałem o co im chodzi. Sięgnąłem po telefon i przeżyłem szok. Na jego ekranie było nagranie, a w nim moja Min. W towarzystwie jakiegoś chłopaka. Szybko wcisnąłem play. To co zobaczyłem sprawiło, że byłem w jeszcze wiekszym szoku. Ona go całowała! Szybko wstałem z miejsca a mężczyźni poruszyli się niespokojnie.
- Zejdźcie mi z drogi. - wycedziłem do nich. Zaczęli wychodzić, jednak ja dodałem. - I zabierać mi to! - wrzasnąłem na nich. Jeden z nich szybko podszedł do biurka i zabrał telefon, po czym obaj opuścili pomieszczenie. Dyszałem ciężko. Byłem na maksa wkurzony. Moja Min mnie zdradziła. Wciąż niedowierzałem. Opadłem na krzesło i zakryłem twarz w dłoniach.

Min Azter
Szykowałam się do kąpieli przed snem, kiedy ktoś wszedł do pomieszczenia. Zdziwiona spojrzałam na nich. To było dwóch mięśniaków. Popatrzyłam na nich pytająco. Wtedy jeden z nich się odezwał.
- Szef oczekuje cię z piwnicy. Mamy cię tam zaprowadzić.
Przestraszyłam się. Dlaczego w piwnicy? Czyżby Park był zły? Dlaczego? Przecież nic nie zrobiłam.
Pomimo strachu, podeszłam do nich i dałam się poprowadzić. Trzymali mnie mocno, co chwilę popychając. Teraz byłam pewna, że Park był zły. Nagle wstrzymałam oddech. Czyżby Abigail go zdenerwowała? Szybko odrzuciłam tę myśl.
Kiedy znaleźliśmy się w piwnicy, mężczyźni popchnęli mnie w kierunku jednej z cel. Upadłam na podłogę. Tuż przed nim. Nie rozumiałam. Dlaczego był dla mnie taki niemiły? Dlaczego na to pozwalał?
Kiedy zostaliśmy sami a drzwi się zamknęły, niepewnie podniosłam wzrok. Spojrzałam na niego i mnie zmroziło. Nigdy nie widziałam go tak wkurzonego.
- Czyli taka jesteś. - powiedział z jadem w głosie.
Taka, czyli jaka? Co ja takiego zrobiłam??
Już chciałam go o to zapytać, jednak zamiast tego powiedziałam coś innego.
- Przepraszam. - wyszeptałam, chociaż nie wiedziałam za co. Zrobiłam to automatycznie, zapewne przez strach.
- Czyli się przyznajesz do tego?! - wrzasnął na mnie po czym kopnął mnie w brzuch. Przewróciłam się na bok i skuliłam z bólu. Stał nade mną głośno oddychając. Spojrzałam w jego czy, w których o dziwo zobaczyłam ból. Nie rozumiałam tego.
Po chwili oddalił się ode mnie. Podszedł do dwóch goryli, którzy stali przy wejściu do celi.
- Ma nie dostawać jedzenia ani wody. - powiedział twardo po czym wyszedł. Drzwi się za nim zamknęły. Zaraz. Czy on chce mnie zagłodzić na śmierć?
Bardzo chciałam wstać, jednak z bólu i smutku, nie mogłam się ruszyć. Po niedługim czasie zasnęłam. Pewnie z wykończenia.

Siedziałam w celi już dwa dni. Tak jak powiedział, przez ten czas nie dostałam żadnego jedzenia ani wody. Dotarło do mnie, że stałam się jego więźniem. Leżałam na zimnej posadzce. Nie miałam nawet siły się podnieść. Mój organizm był osłabiony z powodu braku niezbędnych składników odżywczych. Szczególnie chciało mi się pić. Zastanawiałam się, czy to mój koniec, kiedy drzwi się otworzyły i już po chwili zostałam pochwycona przez dwóch mężczyzn i wyprowadzona na zewnątrz. Czyżby się nade mną zlitował?
W holu zobaczyła jego. Siedział z jakimś mężczyzną przy stole. W jednej chwili miałam ochotę do niego podbiec, jednak oni mnie mocno trzymali a ja ledwo stałam na nogach.
- To ona. - Park wskazał na mnie. Jego wzrok był pusty, pozbawiony uczuć. Starszy mężczyzna koło niego kiwnął głową.
- Ładna. Nieźle ją potraktowałeś. - zaśmiał się.
- Zasłużyła. - powiedział Park i także się zaśmiał.
Teraz Park wydawał się już inną osobą. Wydawało mi się, że już nic dla niego nie znaczę. Ale zaraz. Nadal nie wiedziałam czym sobie zasłużyłam na takie traktowanie. Czy naprawdę zrobiłam coś o czym nie wiem?
- Cena taka o jaką się umawialiśmy? - zapytał facet po czterdziestce.
Wtedy do mnie dotarło. On zamierzał mnie sprzedać. Spanikowałam. Zebrałam w sobie resztki sił i spróbowałam wyszarpać się tym, którzy mnie trzymali. O dziwo się udało. Szybko podbiegłam do Parka i upadłam przed nim na kolana. Zaczęłam krzyczeć i błagać przez łzy.
- Proszę, nie sprzedawaj mnie! Zrobię wszystko dla ciebie, tylko mnie nie oddawaj! - leżałam teraz przy nim, trzymając go za nogi. Mężczyzna, któremu on chciał mnie sprzedać jedynie się zaśmiał i powiedział.
- Kolejna, która nie wie gdzie jej miejsce.
Ja doskonale wiedziałam gdzie jest moje miejsce. A było ono przy Parku, który jeszcze niedawno mnie tak dobrze traktował. Zawyłam z rozpaczy. Dlaczego teraz dla mnie taki był?
- Wracaj! - warknął na mnie Park. Pozostał niewzruszony na moje błagania.
Jednak ja nie zrobiłam tego co mi kazał, tylko zawyłam mocniej.
- Gdzie mam podpisać? - zapytał się Parka ten facet.
Spanikowałam. Tak bardzo tego nie chciałam. Odważyłam się jeszcze raz odezwać, pomimo faktu, że to nic nie dawało. Musiałam spróbować.
- Powiedz mi chociaż co takiego zrobiłam a obiecuję, że ci to wynagrodzę po stokroć. - powiedziałam już trochę spokojnej, ponieważ byłam pewna, że to nic nie da. Że to się stanie, sprzeda mnie. Jednak dodałam.
- Powiedz mi chociaż co mogę dla ciebie zrobić. Pragnę cię uszczęśliwić ten ostatni raz. - powiedziałam przez łzy. Chciała się z nim porzegnać.
- Poczekaj chwilę. - usłyszałam wkurzony głos Parka. Po chwili poczułam szarpnięcie do góry i już po chwili on mnie prowadził do jednej z cel. Nie! Znowu chce mnie zamknąć??
Stanął w środku i trzymając mnie za rękę, abym się nie przewróciła, spojrzał na mnie z furią.
- Co ty odwalasz? - wycedził.
Rozpłakałam się jeszcze bardziej, lecz odpowiedziałam.
- Przepraszam! Nie chciałam cię zdenerwować! Ale ja naprawdę nie chcę cię stracić! Ja...ja cię kocham! - mówiłam przez łzy. - Cokolwiek zrobiłam nie tak, pozwól mi to ci wynagrodzić, błagam. Nie opuszczaj mnie. - i zaczęłam bardzo mocno szlochać. Bardziej niż wcześniej. Pomimo tego co mi zrobił, ja wciąż go kochałam. Nawet jeśli on mnie nie.
- Trzeba było myśleć o tym wcześniej, kiedy mnie zdradzałaś! - powiedział mrożącym krew w żyłach tonem.
- Jaka zdrada? - wypaliłam przez łzy.
I nagle zamarłam. Chodziło mu o ten pocałunek?
- Przypomniałaś sobie? Gratuluję, to teraz wyjdź i poddaj się każe. Już nigdy więcej mnie nie zobaczysz. - powiedział i zaczął mnie ciągnąć z powrotem.
Jednak zatrzymał go mój głos.
- Poczekaj! To nie tak!
Stanął w miejscu patrząc na mnie wściekle.
- Ja ciebie nigdy nie zdradziłam. - przyznałam zgodnie z prawdą.
- Nie kłam. Widziałem nagranie. Masz mnie za głupca?
Widział ten pocałunek? Czyli ktoś z tych kolesi mnie filmował??
Zamarłam. Zaczął mnie znowu ciągnąć w kierunku wyjścia z celi, jednak ja stawiałam opór. Nie byłam winna. Wtedy zostałam do tego zmuszona. Musiałam mu to wytłumaczyć!
- Kiedy na naprawdę cię nie zdradziłam! - powiedziałam głośno. - J-ja zostalam do tego zmuszona! - wydukałam na co on stanął.
Przełknęłam ślinę i zaczęłam tłumaczyć dalej.
- To on mnie pocałował. Wyrywałam się, jednak bardzo mocno mnie trzymał. Nie mogłam nic zrobić!
- Pewnie podobało ci się to! Skoro nic nie zrobiłaś!
- Nie! Nie podobało mi się! Po tym pocałunku walnęłam go w twarz!
Nastała teraz między nami cisza.
W końcu spojrzałam w jego oczy. Wyglądał, jakby analizował sytuację.
Widząc, że zaczyna się wahać, mówiłam dalej.
- Ja nigdy bym cię nie zdradziła. Naprawdę. Proszę cię, uwierz mi. - szlochałam dalej.
Znowu ta cisza. Obserował mnie. W końcu poczułam jego usta na moim czole. Byłam zaskoczona. Poczułam się tak dobrze. Brakowało mi tego.
Jednak po pocałunku zaczął mnie ciągnąć w stronę wyjścia. Znowu zaczęłam płakać. Jednak tym razem poddałam się. Wiedziałam, że zrobiłam co mogłam. Naprawde teraz bardzo żałowałam, że mu o tym wtedy nie powiedziałam. Może wówczas sprawy potoczyłyby się inaczej.
Doszliśmy do tego przerażającego gościa. Cały czas siedział przy stole. Kiedy nas zobaczył, podniósł się. - Gdzie mam podpi... - zaczął, jednak wtedy Park sięgnął po umowę ją podarł na pół. Następnie zwrócił się do starszego mężczyzny.
- Znajdziesz wyjście. - to powiedziawszy wziął mnie na ręce i skierował się w strone wyjścia.

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz