Rozdział 7: Pragnienie Stalkera

562 8 2
                                    

Min Azter
Nie mogłam w to uwierzyć. Szłam za moim stalkerem do mojej Abigail. Naprawdę zaraz ją zobaczę. Byłam w szoku. Niemal skakałam z radości. Nagle coś do mnie dotarło. Nie wyszliśmy z piwnicy. Zamiast tego schodziliśmy schodami w dół. Abigail była więźniem? Na samą myśl co musiała przeżywać, przeszedł mnie dreszcz.
Doszliśmy do pancernych drzwi. Czyli naprawdę przez te dwa dni przebywała w zimnej celi, podczas gdy ja rozkoszowałam się wygodnym łóżkiem i śniadaniem?
Mój oprawca wpisał kod i w wyznaczonym miejscu zostawił swój odcisk palca. Te drzwi były bardzo dobrze zabezpieczone. Sama nigdy bym się tam nie dostała. A więc to, czy będę ją widywać zależało tylko od niego... Kiedy weszłam za nim do środka, byłam w szoku. To nie była cela tylko pokój. Był bardzo ładny i było tu ciepło. Po lewej stronie były nawet drzwi od łazienki. Na podłodze było dużo lalek i innych zabawek. Abigail miała co robić.
Kiedy mnie zobaczyła, szybko podbiegła do mnie i wpadła mi w ramiona. Wtedy przytuliłam ją bardzo mocno. Byłam taka szczęśliwa. Abigail był cała i zdrowa. Miała się dobrze.
- Siostro, jestem taka szczęśliwa! Codziennie dostaję pyszne jedzenie no i przychodzi do mnie niania żeby się ze mną pobawić. Polubiłam ją. Brakowało mi tylko ciebie! - zawołała a ja byłam w szoku. Stalker jednak miał serce. Nie był tylko potworem. Potrafił być też miły. Przez ten czas naprawdę zatroszczył się o moją siostrę.
- Cieszę się, że jesteś szczęśliwa. - powiedziałam do niej.
Spojrzałam na mojego oprawcę, który stał obok przyglądając się całej sytuacji. Posłałam mu uśmiech.
- Macie dziesięć minut. Potem tu po ciebie przyjdę. - powiedział, po czym wyszedł i zamknąl drzwi.
Tylko dziesięć minut? Grunt że chociaż tyle.
- Siostro, dlaczego możesz pobyć ze mną tylko dziesięć minut? - zapytała mnie smutno Abigail. - Ja przez ten cały czas bardzo za tobą tęskniłam.
- Wiem Abigail, ale twoja siostra ma teraz coś do zrobienia. Obiecuję, ż ejak tylko będę mogła, to ciebie znowu odwiedzę.
- A co masz do zrobienia?
- Muszę dla nas pracować. Jak widzisz zmieniło się miejsce naszego zamieszkania. Muszę pracować na nasze utrzymanie. - wytłumaczyłam jej. To po części była prawda. Oczywiście nie chodziło o taką normalną pracę. Musiałam starać się aby ON nas nie zabił. Pomimo, że był taki dobry dla Abigail, to w każdym momencie mogło się zmienić, jeśli go zdenerwuję. Moim zadaniem było słuchanie się go. Chociaż on sam bardzo mnie przerażał, byłam na niego skazana.
Pobawiłam się chwilę z moją siostrą, kiedy nagle drzwi się otworzyły a w nich stanął on. Wiedziałam, że muszę wracać. Byłam zdziwona, że tak szybko minęło dziesięć minut.
Przytuliłam ostatni raz Abigail. Nie wiedziałam kiedy znów ją zobaczę. Po czym wyszłam za nim. Kiedy pancerne drzwi się zamknęły, posmutniałam bardzo. Mimo to spojrzałam na niego.
- Dziękuję. - powiedziałam. - Dziękuję, że ją tak dobrze traktujesz.
Posłał mi delikatny uśmiech. Lecz nagle spoważniał.
- To jest nagroda za twoje posłuszeństwo. Pamiętaj o tym. To zawsze może się zmienić.
- Rozumiem. Będę się starać.
- To dobrze.
Kiedy znaleźliśmy się na górze, wewnątrz domu, on nagle stanął i odwrócił się do mnie.
- Co chcesz dzisiaj robić?
Byłam zdumiona tym pytaniem. Naprawdę dał mi wybór?
- Czy możemy pooglądać serial? - zapytałam z nadzieją. Musiałam się odstresować.
Uśmiechnął się na to i włączył telewizor. Kiedy zobaczył moje zdumione spojrzenie, wyjaśnił.
- Nie dam ci laptopa. Nie ufam ci. - powiedział bez emocji.
Na wieść o tym, że mi nie ufa, posmutniałam.
- Jak mogę zasłużyć na twoje zaufanie? - zapytałam go.
Ku mojemu zdziwieniu spojrzał na mnie z gniewem. A właściwie furią. Myślałam, że będzie zadowolony...
- Naprawdę chcesz abym cię skrzywdził? - zapytał mnie mrożącym krew w żyłach tonem.
Byłam w szoku. Nie rozumiałam go. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę. Musiał pomyśleć, że to podstęp, aby zdobyć laptopa. Myślał, że chcę go oszukać. Postanowiłam działać, póki nie jest za późno.
- Przepraszam. - spuściłam głowę. Jak zawsze. I zaczęłam tłumaczyć. - Nie musisz mi dawać laptopa. Nie o to mi chodziło. Jeśli sobie zażyczysz, możesz mi go nigdy nie dawać. Byłam po prostu smutna, że mi nie ufasz. Naprawdę chcę zasłużyć na twoje zaufanie, bo byłeś ostatnio dla mnie bardzo dobry. Jestem ci wdzięczna. Proszę, nie krzywdź mnie. - to powiedziawszy zamknęłam mocno oczy. Bałam się, że mnie uderzy. Jednak nagle poczułam jak mnie przytula. Znieruchomiałam.
- Przepraszam. Nie spodziewałem się tego po tobie. Myślałem, że chcesz mnie zostawić. - zaczął gładzić moje włosy a ja analizowałam jego słowa. Czy to stało się naprawdę?  Naprawdę mnie przeprosił??
Kiedy usiedliśmy przed olbrzymim telewizorem, on objął mnie ramieniem. Pozwoliłam mu na to. Wiedziałam, że ma nade mną władzę. Byłam mu całkowicie podporządkowana. Po pewnym czasie nawet zaczęłam się z tym dobrze czuć, że mnie dotykał. Po godzinie oglądania nie wytrzymałam i przytuliłam się do niego. Nie usłyszałam, lecz poczułam jak się śmieje. Chyba miał dobry humor.
Po dwóch godzinach sięgnął po pilota i wyłączył telewizor. Po czym odwrócił się z moją stronę i spojrzał na mnie. Byłam ciekawa co teraz zamierza. Nagle zaczął się przybliżać do mnie, a właściwie jego usta do moich. Otworzyłam rzeszej oczy. Ja nigdy się nie całowałam. Nie wiedziałam czy chcę oddać mu mój pierwszy pocałunek. Mojemu oprawcy. Nawet nie znałam jego imienia. Niewiele myśląc wyrwałam się z jego objęć i uciekłam na drugi koniec pokoju. Dopiero po chwili dotarło do mnie co zrobiłam.
- W tej chwili tu wróć. - powiedział mrożącym krew w żyłach tonem. - Wtedy kara będzie mniejsza. - dodał.
O nie nie! Zamierza mnie ukarać. A było tak pięknie. Jego zimny głos podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Chciałam wrócić. Bardzo. Przez chwilę nawet walczyłam ze sobą. Jednak nagle wybiegłam z pokoju. Sama nie wiedziałam dlaczego to zrobiłam. On i tak mnie znajdzie. W końcu to jego dom. A nie mogłam stąd uciec. Choćby ze zwzględu na Abigail. Wtedy jej życie byłoby w niebezpieczeństwie. Sama nie wiedziałam, dlaczego uciekłam od niego. Było mi tak dobrze. Może nawet chciałam tego pocałunku?
Uciekłam do łazienki. Zamknęłam się na klucz. Cieszyłam się, że był tu zamek. Opadłam na podłogę i zaczęłam płakać. Dopiero teraz zaczęłam się obawiać kary.
- Jeśli wyjdziesz zanim policzę do pięciu, nie zabiję cię. - usłyszałam za dzwiami jego przepełniony furią głos. Wiedziałam już, że popełniłam straszliwy błąd. Który może mnie dużo kosztować. Ale nie było już odwrotu. Pomimo, że byłam w tragicznej sytuacji, powiedział, że mnie nie zabije jeśli zaraz wyjdę. Zaczęłam analizować wszystkie za i przeciw. Niemal podskoczyłam gdy usłyszałam odliczanie.
- Jeden.
- Dwa.
- Trzy.
- Cztery.
I wtedy nagle otworzyłam drzwi i upadłam przed nim na kolana, głośno płacząc.
- Przepraszam! To był mój pierwszy...już nigdy więcej tego nie zrobię. Proszę, nie zabijaj! - płakałam bardzo mocno. Wiedziałam co teraz mnie czeka. Był zły. Bardzo zły. Wiedziałam, że zrobi mi krzywdę. I zapewne tym razem będzie bardzo boleć.
On jednak nie zważając na moje prośby i płacz, chwycił mnie za włosy. Znowu. Podniósł mnie za włosy do góry i zaczął do mnie mówić z namacalną złością.
- Nędzna suko! Było ci u mnie za dobrze?! Może trzeba było cię już wczoraj zbić, może wtedy nauczyłabyś się szacunku?! Chyba niepotrzebnie okazałem ci miłosierdzie. Taka nędzna suka nie potrafi być wdzięczna za moją dobroć! Tak bardzo mnie nienawidzisz?! Dobrze! Oddam cię razem z twoją siostrą do burdelu! Albo od razu ją zabiję!
Spanikowałam. Był tak bardzo zły o pocałunek? Myślał, że go nienawidzę! A ja go kocham! Nagle, teraz to do mnie dotarło. Musiałam mu to powiedzieć. Nie chciałam aby się mnie pozbył. Nie mówiąc już o Abigail. Ale o dziwo bardziej przejęłam się tym, że go skrzywdziłam, i że on nas zostawi.
Zaczęłam szybko kręcić głową na nie.
- To nie prawda! Kocham cię! - powiedziałam głośno przez łzy.
Puścił mnie a ja opadłam na podłogę.
- Proszę, nie zostawiaj mnie. - powiedziałam jeszcze przez łzy, po czym skuliłam się, czekając na uderzenie lub jakiś inny ruch z jego strony.
- Kochasz mnie, tak?! To dlaczego uciekłaś?! - nadal krzyczał. Chciałam aby przestał. Ale bardziej zależało mi na tym, aby mi uwierzył. Spojrzałam na niego przez łzy.
- Wystraszyłam się. Ja nigdy, nikogo nie całowałam. Wtedy nie byłam pewna czy tego chcę. Lecz kiedy tu uciekłam, dotarło do mnie, że właśnie tego chcę. I że cię kocham. Wiem, że cię zraniłam. I naprawdę bardzo tego żałuję. Chciałabym cofnąć czas. Proszę, nie oddawaj mnie. Ja naprawdę chcę z tobą zostać. - mówiłam przez płacz.
Milczał przez chwilę. Może się zastanawiał? Miałam taką nadzieję.
Nagle powiedział coś co mnie zaskoczyło.
- Jeśli chcesz zostać, napraw teraz swój błąd. - powiedział już spokojniej.
Chwilę mi zajęło przyswojenie jego słów. Co znaczy " napraw swój błąd"? Mam go pocałować? Teraz?
Powoli, z trudem, podniosłam się z ziemi. Ledwo stałam. Byłam roztrzęsiona. Mimo to przybliżyłam się do niego. Stał nieruchomo. Czekał na mój ruch. Twarz miał już spokojniejszą.
Przybliżyłam swoje usta do jego. I wtedy złączyłam nasze usta. Nigdy nie sądziłam, że będę całować kogoś, kto mnie tak skrzywdził , w takich okolicznościach. I też nie spodziewałam się, że pokocham zabójcę.

Stalker Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz