1

809 28 175
                                    

-Czemu tak wcześnie wychodzisz misiu?- spytała się moja żona Lily.

-Dzisiaj mam dostać współpracownika. Nowy jest to trzeba go oprowadzić.- oznajmiłem zakładając kurtkę.

-Mamo, tata idzie do pracy?- zapytał mój pięcioletni synek.

-Tak Ethan, tatuś idzie do pracy.- chłopiec do mnie podbiegł i przytulił.

-Kocham cię tato.- wymamrotał, a ja go pacałowałem w czółko.

-Ja ciebie też synku.- mały chwilę później ode mnie odszedł i poszedł do Lily, a ona wzięła go na ręce.

-Powodzenia w pracy George.- powiedziała i pocałowała mnie w usta. Oddałem pieszczotę, a gdy się od siebie oderwaliśmy, ubrałem buty, po czym wziąłem moją torbę z dokemtami. Gdy wszystko już miałem, wyszedłem z domu.

Wsiadłem do samochodu i odpaliłem go. Po tej czynności ruszyłem w drogę. Puściłem sobie piosenki w radiu i myślałem. Ciekawe jaki on będzie? Mam nadzieję, że nie arogandzki i nie miły, bo chcę mieć dobry kontakt z moim współpracownikem. Jednak będę z nim pracować przez niewiadomą ilość czasu, więc dobrą relacje wypada mieć.

Gdy po dwudziestu minutach w końcu dotarłem na miejsce, wysiadłem z auta i spojrzałem na wielki budnek. Cóż, pora go poznać. Chwilę później ruszyłem do środka budynku.

Szłem właśnie do biura szefa, bo tam ma czekać nowy. Kilka minut później znalazłem się na miejscu. Zapukałem, po czym usłyszałem proszę. Wszedłem do środka i ujrzałem tam blondyna o zielonych oczach. Miał rozsypane biegi po całej twarzy i się uśmiechnął.

-Dzień dobry panie Armstrong. Czy to ten nowy pracownik?- zapytałem mojego szefa.

-Tak Davidson. To jest Clay Wastaken, nowy pracownik. Oprowadź go po tym budynku, a potem możecie przechodzić do pracy.- powiedział Nicholas i się uśmiechnął. Skinąłem głową i chwilę później wyszliśmy z tamtąd żegnając się z pracodawcą.

-No to Davidson, oprowadzaj.- powiedział zimnym głosem i to był moment w którym mój uśmiech zniknął.

-Dobrze Clay.- odparłem, a on przewrócił oczami.

-Mów na mnie Wastaken.- mówił szorstkim głosem. Coś czuję, że się nie polubimy. No tak jak mnie prosił zacząłem go oprowadzać.

-Tu masz łazienkę jakbyś chciał skorzystać, a tam masz niedaleko miejsce pracy Karl'a.- Powiedziałem i pokazałem na drzwi.

-mhm, rozumiem.- odpowiadał krótko i zimno.

-Co jest za tamtymi drzwiami?- zapytał wskazując na drzwi.

-Magazyn. Chodź, pokaże ci nasze miejsce pracy.- powiedziałem już zmarnowanym głosem. Praca z nim będzie trudna.

-Hej George!- krzyknął niebieskooki blondyn i mnie przytulił.

-hej, znowu przyszłeś z Philzą do pracy?- dopytałem, a on przytaknął. Zaśmiałem się, a Clay zakaszlał. Spojrzałem na niego, a on przewrócił oczami.

-No tak Tommy. Nie mam zbytnio czasu, bo oprowadzam nowego.- powiedziałem wskazując na blondyna za mną.

-To ja ci nie przeszkadzam, nara George.- odparł młody i sobie poszedł.

-To idziemy do naszego miejsca pracy, Davidson?- zapytał, a ja westchnąłem.

-Tak, chodź za mną.- kierowaliśmy się właśnie w stronę tego miejsca, aż nagle wpadłem na Karl'a.

-Oh hej, sory.- powiedziałem, a Karl zaczął mówić.

-Nie musisz przepraszać, właśnie cię szukałem.- uśmiechnął się.

-Nie mogę teraz, muszę tego tu nauczyć gdzie co jest i tak dalej.- mówiłem wskazując wzrokiem na blondyna.

-Ah no to później przyjdę.- odparł i poszedł.

-Na dużo ludzi jeszcze zamierzasz wpaść? - zapytał zirytowany, a ja totalnie nie wiedziałem o co mu chodzi.

-Nie, już idziemy.- powiedziałem i zaczęliśmy się kierować do miejsca docelowego. Gdy byliśmy na miejscu, dałem mu klucz.

-To do tych drzwi. Pamiętaj, zawsze jak wychodzisz zamykaj je. Bo Tommy lubi szperać.- wytłumaczyłem mu wszystko, a on uniósł brew.

-No, żeby niczego nie ukradł, lub nie opublikował w necie.- przewróciłem oczami.

-Dobra, to do roboty. Co mamy zrobić?- zapytał, a ja podszedłem do próbek.

-Tutaj są rzeczy znalezione w Firth of Lorne. Znaleziono tam dziwną rzecz.- powiedziałem i podałem mu mikroskop pod nos. On zdziwił się również.

-Na moje oko to trucizna.- odparłem.

-Też tak myślę.- odparł i przyglądał się próbce.
Po chwili odsłoniłem akwarium, w którym pływała wielka ryba. Była ona koloru musztardowego i miała malutkie kolce. Właśnie takie same jak na próbce. Wyglądała trochę jak piłka bo krztałtem przypominała koło.

-George!- krzyknął głos, a w drzwiach widziałem Tommy'ego. Clay zacisnął rękę i patrzył rozłoszczony na Thomas'a.

-Tak?- zapytałem.

-Karl i Nick byli goli i się lizali!- powiedział, a ja tylko się załamałem.

-Czy ty możesz nie podglądać ludzi w takich chwilach?- On się na mnie spojrzał i pokazał mi fuck'a.

-Muszę ich podglądać. Z resztą mój ship się sprawdził.- krzyczał i skakał po pokoju.

-Głupi dzieciak.- usłyszałem jak szepcze Clay. Spojrzałem na niego gniewnym wzrokiem, a on tylko przewrócił oczami.

-Dobrze Tommy, teraz idź bo my z panem Clay'em pracujemy.- powiedziałem mu na ucho, a on się uśmiechnął, po czym szepnął...

-Nowy ship ty i Clay.- Po tych słowach szybko się pokierwał do wyjścia.

-Czy ty możesz nie wyzywać ludzi bez powodu?- zapytałem się blondyna, a on się zaśmiał.

-Mogę, ale nie muszę Davidson. Z resztą tobie by się przydało parę kilo zrzucić.- mówił patrząc na mnie od góry do dołu z obrzydzeniem. Te słowa zabolały.

-Przestań!- Wykrzyczałem i wyszłem z pokoju, żeby trochę ochłonąć. Szybkim krokiem pokierowałem się do łazienki i zamknąłem zamek. Może on ma rację. Powinienem schudnąć trochę.

-George, co on ci powiedział?- usłyszałem głos Thomas'a.

-Nic.- powiedziałem starając się brzmieć normalnie.

-Otwórz.- prosił jednak ja siedziałem cicho.

-Idę po Karl'a i w dupie mam, że rucha się z Nickiem!- Wykrzyczał, a ja po chwili usłyszałem jak drzwi się otwierają. Kilka minut później można było usłyszeć głos Karl'a.

-W której kabinie jest?- zapytał zmartwionym głosem. Chwilę później mogłem usłyszeć jak zamek się przekręca, a Tommy i Karl wchodzą do środka.

-Co się stało George?- zapytał zmartwiony Karl, a ja się już do końca rokleiłem. Przytulił mnie mocno i uspakajał.

_____________________
Hi

Dzięki JezuszWawy macie nową książkę szybciej niż się spodziewałam.

Love u guys ♥️♥️♥️

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz