18

222 16 52
                                    

Otworzyłem oczy i pierwsze co ujrzałem to jakąś bluzę. Zarumienony wtuliłem się bardziej w tors chłopaka, a ten się poruszył.

-George, co ty robisz?- zapytał się zaspany Clay.

-Nic, nic.- Dosłownie nie pamiętam jak się tu znalazłem.

-Gogy, pokaż swoją twarzyczkę.- nie zamierzałem tego robić, zważając że mam całą czerwoną twarz.

-Wiem, że się rumienisz. Nie musisz tego ukrywać.- Odsunąłem się od torsu chłopaka i spojrzałem mu się w jego szmaragdowe oczy. On również patrzył się na moje ślepia, zerkając na moje malinowe usta. Nasze twarze się do siebie zbliżały, aż wstrzymałem powietrze w płucach. Chłopak wziął moją twarz w swoją dłoń, po czym musnął moje usta. Po chwili się odsunął i pstryknął mnie w nos.

-idę nam zrobić śniadanie.- oznajmił, po czym zaczął się ubierać. Chwilę później wyszedł z pokoju zostawiając mnie z mętlikiem w głowie.

Co się właśnie stało? On mnie pocałował! Skąd tu się wziąłem? Przecież byłem u schlatt'a więziony. Opadłem na łóżko z bezsilności i po prostu myślałem. Czy będę z blondynem? Może jednak to tylko przelotny romans? Czy rozstanę się z Lily? Wiele pytań, zero odpowiedzi.

-Kurwa.- szepnąłem. Chwilę później usłyszałem jak dzwoni telefon blondyna. Wstałem więc i leniwie poszedłem po komórkę. Odebrałem, a po chwili usłyszałem głos Karla.

-Boże, nie mogę uwierzyć że znalazłeś George'a!- Był strasznie podekscytowany.

-Clay mnie uratował?- zapytałem, a szatyn pisnął do słuchawki.

-George! To ty!?- krzyczał uradowany.

-Tak, tak. Tylko już nie krzycz.- poinformowałem go.

-Przepraszam. Chcesz pogadać z Ethan'em i Lily?- zapytał się mnie szatyn. Co ja mam zrobić w tym momencie? Na razie po prostu porozmawiamy. To będzie dobra opcja, ponieważ to nie jest rozmowa przez telefon. To trzeba wyjaśnić, jak będziemy twarzą w twarz.
Nadal będąc zmęczony po czterech dniach bez jedzenia, po prostu usiadłem na łóżku.

-Hej misiu!- Wykrzyczała kobieta. Było słychać, że się cieszy słysząc mój głos. Jednak ja nie czułem tego samego. Nie czułem tego uczucia co zwykle. Normalnie bym się rozpłynął słysząc jej głos. Lecz teraz czuję, po prostu szczęście, że ją słyszę. W tym momencie sobie uświadomiłem, że nie darze jej już uczuciem.

-Halo, George.- mówiła nadal Lily nie słysząc odzewu z drugiej strony telefonu.

-Hej Lily.- przywitałem się.

-No już myślałam, że umarłeś.- oznajmiła śmiejąc się.

-Po prostu zmęczony jestem. Jak Ethan?- zapytałem.

-Ethan, chcesz z tatą rozmawiać?- zapytała się Lily naszego syna. Od razu usłyszałem pisk młodego.

-Hej tatusiu!- Usłyszałem od razu radosny głos Ethan'a.

-Hej Ethan! Jak tam se radzisz bez taty?- spytałem.

-Dobrze! Jak wrócisz, pokażę ci moje rysunki. Narysowałem naszą całą rodzinę.- mówił z entuzjazmem. Teraz się wachałem. Czy zerwać z Lily? Czy może jednak zostać z nią dla Ethan'a?

Brunet się strasznie zagubił. Co powinien zrobić? Jego serce się kruszyło, gdy wyobraził sobie płaczącego Ethan'a przez to, że głupio zakochał się w kimś innym.

-Mam śniadanie.- powiedział blondyn wchodząc do pokoju.

-Muszę kończyć. Pa Ethan, pa Lily.- oznajmiłem.

-Pa pa tatusiu.- powiedział Ethan tym swoim przesłodkim głosem.

-Pa kochanie i powodzenia.- powiedziała Lily, po czym połączenie się zakończyło.

-Nie powiedziałeś jej?- zapytał podając mi tosta z jajecznicą. Odłożyłem śniadanie na półkę obok mnie.

-Co masz na myśli?- zapytałem, chociaż dokładnie wiem o co mu chodzi.

-Oh George, wiem że wiesz o co mi chodzi. Jednak jak zamierzasz grać głupiego. Czemu nie powiedziałeś jej, że już nie czujesz tego samego?- Zapytał blondyn łapiąc mnie za rękę.

-To nie rozmowa na telefon. Z resztą my razem nie jesteśmy, więc puść moją rękę.- Nie wiem co we mnie wstąpiło.

-Georgie, wszystko okej?- zapytał, gładząc moje ramię.

-Nie, nic nie jest okej.- powiedziałem wkładając swoje opuszki palców pomiędzy kosmyki włosów. Po chwili moje oczy się zaszkliły, a blondyn mnie po prostu przytulił.

-Czy chcesz mi powiedzieć co się dzieje?- widać w jego oczach, że się martwi, ale niepotrzebnie. Nic sobie nie zrobię, chyba.

-Muszę przemyśleć pare spraw.- z tymi słowami spłynęła mi po policzku jedna słona łza. Chłopak mnie mocniej wtulił w siebie. Głowę zanurzył w moich ciemnych włosach, a po chwili poczułem coś mokrego.

-Czemu płaczesz?- wymruczałem w jego koszulkę.

-Bo rozwala mnie, kiedy na ciebie patrzę w takim stanie.- wtuliłem się po prostu mocniej w niego. Nikt nic nie mówił. Było tylko słychać nasze oddechy i krople deszczu. Po 15 minutach w końcu się od niego odkleiłem i wziąłem swoje śniadanie.

-Przez nasze przytulnie już pewnie wystygło.- skomentował zielonooki.

-Trudno.- wziąłem pierwszy kęs tosta i był jeszcze jak kolwiek ciepły.

-Dziękuje za śniadanie.- powiedziałem i zapałem chłopaka za bluzę, po czym przyciągnąłem blondyna do siebie. Złożyłem mu malutki pocałunek na policzku. Potem znowu jadłem swój posiłek, patrząc na zarumieninego i zszokowanego blondyna. Zachichotałem patrząc tak na niego, a on po chwili się otknął.

-Wow.- tylko to z siebie wydusił, a ja wybuchłem śmiechem wypluwając przy okazji to co miałem w buzi. Wszystko wylądowało na chłopaku, który zrobił taką śmieszną minę, że jeszcze bardziej zacząłem się śmiać.

-Uspokój się.- powiedział sprzątając wszystko co wyplułem. Odłożyłem talerz na szafkę.

-B-boże p-pow-wietrza.- mówiłem nadal przez śmiech. Po chwili blondyn wpił się w moje usta uspakajając mnie przy tym. Zamknąłem oczy również poruszając wargami. Włożyłem swoje ręce w jego włosy, a on swoje umiejscowił na moich biodrach. Po czterdziestu sekundach się od siebie odkleiliśmy. Po pomieszczeniu roznosiły się nasze szybkie oddechy, a nasze twarze były całe czerwone.

-Przepraszam.- nagle powiedział Clay.

-Za co?- dopytałem.

-Że cię pocałowałem.- Żeby dać znak, że mi się to podobało, chwyciłem go za bluzę i znowu przyciągnąłem do pocałunku. Był on spokojny i uczuciowy. Po chwili się oderwaliśmy od siebie, a blondyn spojrzał mi się w oczy.

-Czyli ci się podobało?- zapytał.

-Oczywiście, że nie Clay! Dlatego cię pocałowałem drugi raz.- powiedziałem sarkastycznie.

-Mi też się nie podobało.- powiedział kładąc swoją rękę na moje udo.

-Mi bardziej.- uśmiechnąłem się.

-Nie, bo mi bardziej.- oznajmił zbliżając się do mojej twarzy, a mój wzrok padł na jego usta.

-N-Nie bo mi.

-Jesteś tego pewien George?- chłopak złączył nasze usta ponownie tego dnia. Przekręcił nas tak, że ja lerzałem na nim, a on pode mną. Nadal się całowaliśmy, a po pokoju rozniosły się odgłosy mlaskania.

__________________
Hi!!!

Jak wrażenia?

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz