8

208 19 46
                                    

Minęły trzy dni! Trzy cholerne dni odkąd jesteśmy chorzy. Ja jestem już prawie zdrowy, ale blondyowi się nie poprawia. Marnujemy swój czas na choroby, zamiast wykonać nasze zadanie.

-Jak z Clay'em?- zapytałem gdy Daryl wyszedł z jego pokoju.

-ugryzło go coś. Zauważyłem na nodze ugryzienie. Muszę temu się bardziej przyjrzeć.- po tych słowach poszedł do kuchni i coś zapisywał na kartce. Po pewnym czasie wrócił do pokoju z jakimś zastrzykiem.

-George!- zawołał mnie chłopak, a ja od razu wszedłem do środka.

-tak?- zapytałem.

-Dałem mu już lek. Powinien niedługo wyzdrowieć.- powiedział uradowany Daryl.

-Boże jak się cieszę.- oznajmiłem tak, aby nie było widać że go lubię. Oczywiście, że go lubię. Czasem się zastanawiam czemu wkółko o nim myślę.

-Okej traz idź się połóż.- Ja się na niego patrzyłem, a ten wywrócił oczami.

-No zamykaj pod kołderkę.- poszedłem więc do salonu i położyłem się na kanapę. Przykryłem się kołdrą i gapiłem się w jeden punkt.

Co jeśli jednak dobrał źle lek i Clay umrze. Może to moja wina? Gdybym nas wtedy wyprowadził to byłoby wszystko dobrze.

Niekontrolowane łzy zaczęły spływać po moich polikach. Czułem jak ręce zaczęły mi się trząść, a mój oddech przyśpieszył. Poczułem jak ktoś mnie przytula.

-już shhh. To ja Alex.- powiedział spokojnym tonem głosu. Głaskał mnie po plecach i pomagał oddychać. Gdy w końcu się uspokoiłem, odsunął się ode mnie.

-Czemu płakałeś?- zapytał, a odwróciłem wzrok.

-Chodzi o Clay'a?- spytał, a wtedy mój wzrok automatycznie wylądował na czarnowłosym.

-Czyli tak.- powiedział nie wzruszony, po czym mnie przytulił i wyszeptał:

-Teraz będzie tylko lepiej.

Teraz będzie tylko lepiej
Teraz będzie tylko lepiej

Twoja siostra wychodzi z depresji synku. Jest coraz szczęśliwsza i teraz będzie tylko lepiej.

-George spokojnie, wyjdzie z tego.- powiedział i mocniej mnie przytulił.

Mama mnie przytuliła i powiedziała:
George spokojnie, wyjdzie z tego.

-Nie mów tak!- Nie chciałem przypominać sobie wszystkiego. Jak mówiła, że moja siostra z tego wyjdzie i jest coraz lepiej. Potem się zabiła. Miałem 14 lat, tylko 14. To za duże przeżycie jak na 14-latka.

-Gogy mówię na poważnie ma duże szanse na przeżycie. Zwłaszcza, że to nie jest jakaś śmiertelna trucizna.- powiedział, a ja wyszedłem z uścisku, a moje przekrwione oczy od płaczu wylądowały na tych czarnowłosego.

-Na prawdę?- zapytałem, a Alex potrząsnął głową. Zrobiło mi się trochę zimno więc się przykryłem i chciałem się położyć spać, aż nagle usłyszałem z pokoju:

-Tracimy go!- Szybko zerwałem się z kanapy i wszedłem do pokoju. Clay miał wszystko to co w szpitalu, tylko że w domu. Na twarzy miał maskę która podawała mu tlen, a Daryl robił mu RKO.

-Suń się George!- krzyknął Wilbur i popchnął mnie na bok. Złapałem się ściany, żeby nie upaść. Widziałem jak go ratują. Po policzkach spływał mi wodospad łez.

-Co się- chciał się spytać Alex, który dopiero co wrócił. Lecz gdy zobaczył co się dzieje, przytulił mnie. Wtuliłem się w jego tors i płakłem, waliłem go, krzyczałem czemu świat mnie tak nie lubi. Czemu zabiera mi wszystkich.

Prawie upadłem, ale Alex mnie przytrzymał. Nie miałem już na nic siły. Rozpaczliwie płakłem. Ból, który się we mnie tłumił,po prostu wyszedł na światło dzienne.

-Wrócił.- powiedział Daryl.

-Chcesz się przespać George?- zapytał, a ja pokręciłem głową.

-Chcę zostać.- odrzekłem zachrypniętym głosem. Wilbur się na mnie spojrzał współczującym wzrokiem.

-Chcesz spać na fotelu?- zapytał się mnie brunet.

-mhm.- tylko wymruczałem. Wilbur po chwili wyszedł z pokoju.

-Alex pomożesz mi!?- krzyknął Wilbur. Alex się ode mnie odsunął, a ja oparłem się o ścianę, żeby nie upaść.

-Daryl, pomóżesz mu?- spytał Alex, a Daryl skinął głową. Chłopak wziął mnie pod ramię, a Alex poszedł pomóc Wilbur'owi. Chwilę później chłopaki wrócili z fotelem. Umieścili go obok łóżka blondyna.

Daryl pomógł mi podejść pod fotel i go na nim posadził. Od razu złapałem Clay'a za rękę, a z moich oczu wypłynęły kolejne łzy. Wilbur poklepał mnie po plecach, po czym wszyscy wyszli z pokoju.

-mmm.- usłyszałem jak wymruczał blondyn. Od razu spojrzałem na jego twarz. Oczy były otwarte.

-Chłopaki, on się obudził!- krzyknąłem podekscytowany. Chwilę później w pokoju był już Daryl, a za nim Alex i Wilbur. Okularnik, który leczy Clay'a podszedł i zaczął go badać.

-No cóż, wygląda na to że jest coraz lepiej.- powiedział uśmiechnięty. Przytuliłem blodyna mówiąc:

-już więcej tak nie rób.- chłopaka roztrzepał mi włosy i szepnął do ucha:

-Aż tak się martwiłeś?- Ja się od niego odsunąłem, a następnie spojrzałem mu w twarz.

-chyba śnisz.- Odparłem prześmiewczo chociaż wiem, że to nie prawda.

-Pić mi się chce.- powiedział blondyn.

-Już idę, a wy nacieszcie się sobą.- odparł Wilbur z uśmiechem na ustach.

-Mogę cię przytulić?- zapytałem się Clay'a, a on skinął głową. Od razu wpadłem mu ramiona. Blondyn zachichotał i ponownie roztrzepał mi włosy. Chwilę później wrócił Wilbur z wodą. Podał ją blondynowi, a ten zaczął łapczywie pić.

-Zmęczony jestem.- powiedział po czym ułożył się do spania. Wszedłem do niego do łóżka i się przytuliłem. No co stęskniłem się.

Chłopak się do mnie odwrócił i wtulił mnie w swój tors. Usłyszałem chichot ze strony chłopaków, ale się tym nie przejąłem. Najważniejsze jest to, że mój, nie czekajcie, że blondyn żyje.

-słodziaki.- usłyszałem tylko. Światło zgasło, a chwilę później usłyszałem zamykanie drzwi. Już prawie zasnąłem, aż nagle usłyszałem głos blodyna.

-Kocham cię.- Tego się nie spodziewałem. Poczułem na moich policzkach pieczenie, ale nie dałem po sobie poznać, że nie śpię. Chwilę później poczułem jak Clay przybliża mnie do siebie bardziej. Po kilku minutach mogłem usłyszeć jego równy oddech. Cieszę się, że mam takiego przyjaciela. Z resztą pewnie miał na myśli, że mnie kocha po przyjacielsku.

__________________
Hi

Miłego dnia/wieczoru/nocy ♥️♥️♥️

Jak wam się rozdział podobał?

<33333333333333333333333333

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz