14

180 15 87
                                    

Clay umierał właśnie na moich kolanach. Ja po prostu patrzyłem. Nie mogłem się ruszyć, nic zrobić. Po prostu wlepiałem wzrok w blondyna. Byłem zamrożony. Złapałem chłopaka za rękę, a po moich polikach spływała słona ciecz.

Obudziłem się nagle cały zalany łzami. Spojrzałem się przed siebie pustym wzrokiem. co się stało? Do oczu na nowo naszły mi łzy. Czy on umarł?

-George, co się stało?- zapytał blondyn wychodzący z łazienki.

-Nic. Po prostu zły sen.- oznajmiłem i przytuliłem się do blondyna.

-Mogę wiedzieć co ci się śniło?- dopytywał dociekliwie zielonooki.

-Wolę nie.- powiedziałem.

Gdy się uspokoiłem, Clay powiedział że idziemy szukać lekarstwa. Poszedłem więc do łazienki zrobić poranną rutynę. Kiedy z niej wyszedłem zobaczyłem blodyna z gołym torsem. Zarumieniłem się lekko, jednak to uczucie przeszło w smutek gdy mój wzrok spadł na jego ręce. Jak jeszcze pomyśle, że chciałem zrobić to samo w łazience... Ahhh. Po prostu podszedłem do Clay'a i przytuliłem go od tyłu owijając swoje ręce wokół jego tali.

-Coś się stało? - zapytał zatroskany chłopak.

-Nie. Czemu pytasz?

-Bo nigdy bez powodu się nie przytulasz. Chyba, że jednak nie masz już ŻoNy i ci to nie przeszkadza.- powiedział Clay ze słyszalną irytacją w głosie.

-O co ci chodzi?- spytałem będąc trochę wkurzony na Clay'a.

-Nic, nic.- odpowiedział.

-Nie, no powiedz.- powiedziałem lekko podenerwowany.

-Gówno. Cały czas gadasz o swojej żonie, która może już nie żyć! Żyj w rzeczywistości George! Jesteś jebanym egoistą!!! Myślisz tylko o sobie bawiąc się moimi uczuciami!- wydarł się blondyn. Po moim poliku spłynęła pojedyncza łza. Z napływu emocji wybiegłem z hotelu, biegłem przed siebie nie zwracając na nikogo i nic uwagi.

"Egoista" to właśnie słowo krążyło mu po głowie. Na prawdę nim jest? Myśli tylko o sobie? On nie chciał zranić żony i dziecka bo głupio zakochał się w swoim wspólniku.

Zatrzymałem się przy jakimś sklepie, wszedłem do środka i od razu podszedłem do kasy.

-dzień dobry, poproszę L&M.- powiedziałem ochrypłym głosem. Pani za lady zeskanowała paczkę papierosów, po czym mi ją dała. Zapłaciłem kartą z moich czasów, która o dziwo zadziała. Czyli możemy płacić w jeden sposób.

-Do wiedzenia.- wyszedłem ze sklepu i włożyłem używkę do ust. Podpaliłem tytoń zapalniczką i wziąłem pierwszy buch. Poczułem znojme mi uczucie pieczenia w gardle. Wypuściłem dym i spojrzałem się w niebo.

-Czy ja jestem egoistką?- zapytał się sam siebie brunet. Po raz kolejny zagubił się we wszystkim. Nie wie co robić. Nie chcę ranić żony i dziecka. Jednak nie może okłamać, powoli traci uczucia do Lily. Z każdym dniem przy blondynie jego uczucia do niej maleją. Z każdym dniem, godziną, minutą, sekundą zakochuję się w zielonookim coraz bardziej, tracąc przy tym uczucia do jego własnej żony.

-Czy ja ją nadal kocham?- zapytał się sam siebie pogubiony brunet. Zadał sobie pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie. Można powiedzieć, że z jego uczuć zostały wspomnienia. Jednak George nie umie dopuścić do siebie tej informacji. Nie chcę jej dopuścić. Jednak chyba musi w końcu się wziąść w garść. Pora zrozumieć, że jest zakochany w blondynie, a nie w jego żonie. Tylko co on jej powie, jak wróci? "Hej słuchaj, zakochałem się w swoim współpracowniku, a ciebie już nie kocham"?  No raczej nie.

Wziął ponownie peta do ust i się zaciągnął. Wypuścił dym idąc chodnikiem i patrząc na te wszystkie pary, zrobił się smutny. On w końcu zrozumiał, że zakochał się w blondynie. Lecz nie chcę zostawiać syna. Chcę, żeby to był jego syn i Clay'a. Jednak czy sędzia mu da opiekę? Co jeśli da Lily? Nie będzie już się widywał ze swoim skarbem codziennie jak to było do tej pory.

Postanowiłem się w końcu wziąść w garść i pójść do blondyna. Rzuciłem na chodnik mojego już spalonego papierosa i zgasiłem go butem, po czym zacząłem biec w stronę hotelu. Jednak nie było mi to dane. Poczułem jak coś się wbija w moją nogę, a chwilę później obraz przed oczyma mi się rozmazał. Stanąłem na chwilę, po czym ukucnąłem. Usiadłem na ziemi i poczułem jak ktoś mnie dotyka. Wziął mnie na ręce. Chciałem coś powiedzieć, jednak uciszył mnie. Chwilę później film mi się urwał.

Otworzyłem oczy. Obraz miałem jeszcze rozmazany. Lecz mogłem zobaczyć jakiś biały pokój. Byłem uziemiony na niebieskim fotelu. Moje ręce jak i nogi były zamknięte w metalowych jakby kajdankach (nie wiem jak to nazwać). Nie mogłem uciec, zadzwonić. Nie mogłem nic.

-Hej.- Usłyszałem jakby zanjomy głos.

-Kto to!?- Wykrzyczałem.

-Schlatt we własnej osobie.- powiedział i wszedł do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. Mój wzrok powoli się wyostrzał.

-No to, gdzie jest ten przepis? Gadaj!- Wykrzyczał.

-N-nie wiem.- powiedziałem ze łzami w oczach. Mężczyzna dał mi z liścia.

-Zła odpowiedź. Więc gdzie on jest?- zapytał ponownie. Stwierdziłem, że nie będę się odzywać.

-Albo będziesz mówił, albo to się źle dla ciebie skończy.- oznajmił wkurzony.

-Proszę bardzo, rób sobie co chcesz.- powiedziałem, co było błędem. Mężczyzna szybkim ruchem przyłożył mi nóż pod gardło. Przełknąłem głośno ślinę, a z mojego czoła spływały krople potu.

-Mówisz?- zapytał po raz kolejny.

-Sapierdalaj!- krzyknąłem. Schlatt się wkurwił i przejechał mi lekko po szyji nożem.

-Teraz zostawiam cię samego na przemyślenie twojego zachowania.- oznajmił, a ja spojrzałem na niego przerażonym wzrokiem.

-Do zobaczenia.- powiedział i wyszedł. Zostałem ja sam ze swymi myślami.

Brunet strasznie się bał. Nie wiedział co schlatt może mu zrobić. W końcu jest zdolny do wszystkiego. Może go zabić, gnębić, torturować. To jest jakiś psychol, który powinien się znaleźć w ośrodku psychiatrycznym lub więzieniu. Jednak nie. Jest sobie na wolności i jak nigdy nic torturuje bezbronne osoby. Musiało paść akurat na George'a?

Brunet nie wiedział, że to było zaplanowane. Ta napaść. Oni czekali na nich. Schlatt zrobił wszystko, aby dowiedzieć się o planie brata. Chciał go zepsuć. Czemu się spytacie? Schlatt był nie kochany przez mamę i nie chciany. Jednak Ranboo, on był oczkiem w głowie ich mamy. Schlatt chcę się zemścić przez te wszystkie przykrości, które go spotkały bo Ranbbo nakłamał mamie. Jednakże Ranboo nie zawsze kłamał. Czasem mówił prawdę. Jednak przez jedne kłamstwo Ranboo zamienił życie brata w piekło. Wrobił go w zabujstwo. Mama braci zgłosiła to na policję. Schlatt od tamtego czasu się ukrywa i próbuje się zemścić na bracie. Nie wiedział, że to przepis na lekarstwo w 2022, które może uratować ludzkość. Myślał tylko jak uprzykrzyć życie jego bratu.

________________________
Nununu- nmg

Hi!

Jak się podobał rozdział?

Kocham was<3333333333

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz