17

158 18 50
                                    

Chciałem spać dalej, ale nie jest mi to dane bo muszę ratować George'a. Wstałem więc za pierwszym budzikiem i chwiejnym krokiem wszedłem do łazienki. Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze. Przekrwawine oczy od małej ilości snu, bledsza cera niż zwykle i roztrzepane włosy. Nie wyglądałem tylko źle, również się tak czułem.

Odkręciłem kran i przemyłem twarz wodą by się choć trochę rozbudzić. Chwilę później wyszedłem z łazienki i nałożyłem na siebie kamizelkę kuloodporną. Wyjąłem z placka prawdziwy nadajnik i zostawiłem go w hotelu. Wolę się nie pomylić, więc dobrym pomysłem jest go po prostu nie barć. Pleack był już spakowany bo przygotowałem się rano. Teraz zostało tylko dojechać na dany adres.

Wyszedłem z budynku i od razu pokierowałem się na przystanek. Gdy byłem na miejscu idealnie przyjechał mój autobus, więc do niego wsiadłem. Było mało ludzi, ale co się dziwić. Jest godzina 21.30. Za dużo osób nie podróżuje o tej godzinie. Jeden typ na samym końcu pojazdu mi się przyglądał, więc stwierdziłem, że będę zwracał większą uwagę na jego zachowanie. Po jakimś czasie mężczyzna do mnie podszedł i szepnął do ucha.

-Jestem Techno.- nie wiedziałem co się dzieje, ale postanowiłem wejść z nim w konwersacje.

-Ja Dream.- powiedziałem swoją ksywkę z Minecraft. Nie będę mówić iminia, jak on nie chcę mi powiedzieć swojego.

-Pomóc ci uratować crusha?- wypalił nagle, a mi szczęka opadła.

-A-ale skąd ty to-

-Chłopie, magik nie zdradza swoich tajemnic.- powiedział oburzony chłopak z różowym warkoczem.

-Myślę, że poradzę sobie sam.- oznajmiłem, po czym wysiadłem na swoim przystanku. Dobra, teraz tylko godzinę na piechotę. Czyli idealnie powinienem zdążyć. Wszedłem do lasu przez który miałem przejść. Nagle usłyszałem szelest, a z drzewa zeskoczył ponownie różowowłosy z maską świni.

-Jesteś pewny, że nie chcesz pomocy?- zapytał ponownie. O co mu z tym chodzi?

-Tak.- Wkurwia mnie ten koleś.

-Dobra.- Wzruszył rękoma i wspiął się na drzewo.

-W końcu se poszedł.- powiedziałem zirytowany. No bo ileż można mówić, sam se poradzę? Jakiś nie rozumny, czy co?
Szłem dalej przed siebie nie zwracając już uwagi, że ten debil mnie śledził i myślał że tego nie zauważyłem. Gdy w końcu szelest drzew ustał, spojrzałem się za siebie. Lecz techno, już tak nie było. Postanowiłem przyspieszyć kroku. Nigdy nic nie wiadomo. Co jeśli to jeden z tych psycholi, co George'a porwali?

Spoglądałem co chwilę na mapę, która była na telefonie i pisało, że zostało mi jeszcze 40 minut drogi. Byłem głęboko w lesie. Zapaliłem latarkę i oświetliłem sobie drogę, aby się nie wywalić o jakiś patyk czy coś. Idąc tak usłyszałem strzał. Szybko zgasiłem latarkę i schowałem się za drzewo.

-Kurwa, zgubiliśmy go!- Wykrzyczał Connor!? Szli dosłownie tą samą drogą co ja. Co Connor tu robi?

-On musi gdzieś tu być.- powiedział jakiś brunet.

-Zamknij się Colin!- Co tu się dzieję? Szukają mnie?

-Jasne Connor.- powiedział speszony brunet.

-Oh drogi kuzynie, ty nic jeszcze nie wiesz. Schlatt kazał nam go śledzić, żeby nic nie odwalił. Jak się dowie, że go zgubiliśmy to nas zabiję! Rozumiesz!?- No to nieźle.

-Nadal nie chcesz mojej pomocy?- odwróciłem się, a za mną zwisałał do góry nogami techno z drzewa.

-Wiesz co...- spojrzałem na Colina i Connora.

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz