Miałem nadal zamknięte oczy, ale już się obudziłem. Wtuliłem się mocniej w poduszkę, a chwilę później sobie uświadomiłem, że przecież śpimy w szałasie. Tu nie może być poduszki.
Otworzyłem oczy i spojrzałem się na rzecz, a raczej osobę którą przytulałem chwilę temu. Okazało się, że to był blondyn. Odsunąłem się od niego, a chłopak zaczął mruczeć przez sen z niezadowolenia.
-Jak ja się tu znalazłem?- spytałem się samego siebie. Pamiętam, że zasnąłem pod drzewem. W takim razie jakim cudem obudziłem się w szałasie? Może blondyn mnie tu przyniósł, a ja tego nie pamiętam.
-Dzień dobry.- usłyszałem poranny głos blondyna. Poczułem jak poliki mnie pieką.
-Dzień dobry.- odpowiedziałem Clay'owi, a on się uśmiechnął.
-Dobrze się czujesz?- zapytał, a jego wyraz twarzy z uśmiechniętego zmienił się na zmartwiony.
-Tak. Czemu pytasz?- Oczywiście wiem czemu pyta. Znając życie jestem czerwony jak pomidor.
-Nie ważne.- powiedział i zachichotał. Gdy zmienił pozycję z leżącej na siedzącą, złapał się za głowę.
-Coś się stało?- zmartwiłem się, gdy zobaczyłem jak chłopak nagle zbladł.
-Tylko głowa mnie boli. To nic takiego.- Nie uwierzyłem mu na słowo, ale postanowiłem już nie ciągnąć tego tematu dalej. Chwilę później wstał i wyszedł z szałasu. Zrobiłem to samo co chłopak i szłem za nim.
-Wracamy się do chłopków.- oznajmił blondyn, a ja uniosłem jedną brew.
-No do Alex'a i Wilbur'a.- sprecyzował swoją wypowiedź. Szliśmy więc lasem, próbując z niego wyjść. Po jakiejś godzinie nam się to udało.
-W końcu.- powiedział blondyn, a ja zacząłem skakać z radości.
-Pamiętasz gdzie mieszkali?- zapytałem, a Clay'a cały entuzjazm jakby wyparował. To oznacza tylko jedno. Nie pamięta.
-Nie pamiętasz, prawda?- powiedziałem, a chłopak już zmarnowany usiadł na ziemi.
-Kurwa.- rzekł Clay. Włożył swoje palce między włosy i zaczął je delikatnie ciągnąć. Złapałem go za ramię, a ten się na mnie spojrzał.
-Nie martw się. Coś się wymyśli.- oznajmiłem.
Chłopak się we mnie wtulił. Jednak gdy się zaorientował co zrobił, odsunął się ode mnie.-Sory.- powiedział i wstał. Otrzepał się z niewidzialnego kurzu i zaczął iść. Podbiegłem do niego i się zapytałem:
-gdzie idziemy?- On się na mnie spojrzał.
-przed siebie.- rzekł i tak ruszyliśmy w drogę. Nie wiedząc gdzie się kierujemy szliśmy przed siebie.
Idąc tak blondyn oparł się o mnie łokciem. Spojrzałem na niego zmartwionym wzrokiem i się zatrzymałem.
-Wszystko w porządku?- zapytałem. Naprawdę zmartwiłem się stanem blondyna.
-To nic takiego. Tylko trochę mi słabo.- powiedział. Postanowiłem już tego dłużej nie ignorować i pomogłem mu dojść do ławki.
Blondyn usiadł, a ja się mu uważnie przyjrzałem. Był strasznie blady.Przyłożyłem mu rękę do czoła i okazało się, że był rozpalony. Jego oczy same się zamykały, a ja nie pozwoliłem mu zasnąć, więc go szturchnąłem w ramię.
-nie śpij. Chodź, wstajemy.- powiedziałem i pomogłem mu wstać. Chwilę później zauważyłem Alex'a.
-Alex!- Wykrzyczałem, a jak chłopak nas zobaczył, podbiegł i pomógł mi z blondynem.
-Co się stało?- zapytał.
-Chyba się przeziębił.- powiedziałem, a chłopak się spojrzał zmartwiony.
-Zamówie taxi.- oznajmił.
Gdy taksówka przyjechała, wsiedliśmy do niej. Alex podał adres i po 30 minutach znaleźliśmy się na miejscu.
Wysiedliśmy z samochodu, a Alex zaczął krzyczeć coś po hiszpańsku do tego kolesia. Gdy w końcu zapłacił, pomógł mi zaprowadzić Clay'a do domu. Były lekkie problemy bo chłopak praktycznie zasypiał na stojąco, ale się udało. Położyliśmy go na łóżku i przykryliśmy kołdrą.
-Co go doprowadziło do takiego stanu?- zapytał się mnie Alexis.
-Spaliśmy w szałsie.- powiedziałem zgodnie z prawdą, a Alex wyszedł z pomieszczenia. Chwilę później wrócił z jakimiś rzeczami w reklamówce. Najpierw wyjął termometr i zmierzył temperaturę blondynowi.
-nie za ciekawie, 39.5°.- Na mojej twarzy było wymalowane zmartwienie co nie umknęło uwadze czarnowłosego melsykanina.
-bardzo go lubisz, co?- spytał się mnie Alexis, a ja zaprzeczyłem.
-Ja z nim tylko współpracuje. Nic nas nie łączy.- powiedziałem stanowczo, a czarnowłosy przewrócił oczami i teraz mi mierzył temperaturę.
-Z tobą lepiej. Ty masz 37.9°. Lecz to nie zmienia faktu, że też masz się położyć. Co wam przyszło do głowy by spać na dworze kiedy jest -3°.- powiedział zrezygnowany i dał mi jakieś leki z siatki. Wziąłem tabletkę i popiłem wodą by łatwiej ją połknąć.
-Mamy misję do wykonywania.- oznajmiłem.
-Super, ale ważniejsze jest wasze zdrowie.- oznajmił meksykanin i wyszedł z pokoju. Chwilę później do środka wszedł brunet. Podszedł do mnie i się uśmiechnął. Usiadł na łóżku nadal wlepiając swoje ślepia we mnie.
-Jak się czujesz?- spytał się Wilbur.
-dobrze.- odparłem pociągając nosem.
-No właśnie widzę. Z kolegą nie lepiej. Poczekaj chwilę to Alex przyniesie ci herbatę.- powiedział i wyszedł. Kilka minut później faktycznie wszedł Alex z herbatą w ręku.
-Następnym razem ubieracie się ciepłej.- zachowuję się jak taka mama. Ubierz się bo chory będziesz, a ja za leki nie zamierzam płacić. Zaśmiałem się na swoją myśl, a chłopak się na mnie spojrzał z uniesioną brwią.
-Co cię śmieszy?- zapytał Alexis, a ja patrzyłem na niego rozbawiony.
-Alex jako mama.- powiedziałem i wybuchłem śmiechem. Czarnowłosy chłopak się załamał, a ja zacząłem się jeszcze bardziej śmiać. Przez to wszystko zaczął mnie kaszel męczyć.
-Nie śmiej się tak, bo się udusisz.- chłopak sam zaczął się śmiać z samego siebie, przez co jeszcze bardziej się chichrałem.
-Dobra ja idę zadzwonić po Daryl'a, żeby was zbadał.- oznajmił Wilbur, który wszedł do pokoju na chwile, aby nas o tym poinformować. Alex się na mnie spojrzał i zaczął się śmiać. Przez to, że on umierał ze śmiechu, ja również do niego dołączyłem.
-Co się stało?- mogliśmy usłyszeć zachrypnięty głos blondyna. Spojrzałem na niego. Wyglądał okropnie. Blada skóra, zaczerwieniony nos i podkrążone oczy.
- W skrócie jesteś chory, a Alex pomógł mi cię przyprowadzić tutaj. Jak się czujesz?- strasznie się o niego martwiłem. Nawet nie wiem czemu. Po prostu czułem, że muszę się troszczyć o tego chłopaka.
-Jak gówno.- oznajmił i usiadł opierając się o poduszkę.
_____________________
HiNowy rozdzialik
CZYTASZ
Time|| DreamNotFound ||
AdventureOpowieść opowiada o naukowcu, który dostał partnera do pracy. pewnego dnia stało się coś, czego nikt się nie spodziewał...