22

200 20 70
                                    

Blondyn i brunet byli już w hotelu. Właśnie rozmawiali z Karlem w sprawie przpisu.

-Co o tym sądzisz?- zapytał się dciekliwie George.

-Myślę, że to jakiś szyfr. Jednak wiem, że magią muszę zająć się ja.- Chłopcy wtedy nie rozumieli o co chodzi ich współpracownikowi. Tak właśnie kupili oni bilet powrotny i spędzali dni oglądając filmy, czy po prostu się dobrze bawiąc. Gdy nadszedł dzień wylotu, wzięli plecaki i pojechali na latonisko. Przeszli odprawę i wsiedli do samolotu. Słońce właśnie zachodziło, oświetlając twarz bruneta. Clay nie mógł przestać się patrzeć na swojego chłopaka. Wyglądał jak anioł.

-Czemu się tak patrzysz?- zapytał George, czując się obserwowany.

-Bo jesteś piękny.- oznajmił blodyn uśmiechając się przy tym.

-Ty również.- powiedział brunet i przybliżył swą twarz do tej Clay'a. Po chwili ich usta się złączyły w długi pełen uczuć pocałunek. Gdy się od siebie oderwali, złapali się za ręce próbując zasnąć. Brunetowi się udało to po godzinie, jedank Clay nie mógł zasnąć. Jego myśli wciąż krążyły wokół przepisu. Czy na pewno jest on poprawny? Co miał na myśli Karl mówiąc "wiem, że magią muszę zająć się ja"? Po dłużym rozmyślaniu i mu udało się zasnąć.

Chłopacy obudzili się w połowie drogi. Włączyli więc sobie film, był to horror. George dla otuchy złapał rękę blondyna, którą puścił podczas snu. Po kilku godzinach drogi, w końcu byli w UK. Cieszyli się bo zaraz znajdą się w swoich czasach. Zamówili więc taksówkę, a po kilkunastu minutach przyjechała. Wsiedli do niej biorąc ze sobą plecaki.

-Gdzie panowie chcą się udać?- zapytał się kierowca.

-Na *********** proszę.- chłopak kierujący pojazdem skinął głową i zaczął się kierować w stronę laboratorium. Niby mogli się już teleportować w Los Angeles, ale nie mili by jak wrócić. Na dodatek byłoby to niebezpieczne zważając na to, że w ich czasach panuje apokalipsa zombi. Dlatego właśnie zrobili tak, a nie inaczej.

-Clay, chcę już koniec tego wszystkiego.- powiedział brunet wtulając się w blondyna.

-Już nie długo wszystko wróci do normy.- Clay zaczął gładzić plecy niższego. Jechali tak jeszcze trochę, a gdy byli na miejscu, wysiedli z taksówki i poczekali aż pojazd się trochę oddali. Kiedy tak już się stało, chłopacy wpisali na zegarkach dzisiejszą datę i rok 2022. Tak właśnie zamiast w zepsutym budynku, pojawili się w laboratorium.

-Boże jesteście!- Wykrzyczał uradowany Karl. Podbiegł do nas i objął jak najmocniej mógł.

-Tata!- Wykrzyczał Ethan, a ja odsunąłem się od Karl'a. Po chwili chłopczyk do mnie podbiegł, a ja chwyciłem go pod pachy, kręcąc się z nim dookoła.

-George kochanie, wróciłeś!- Usłyszałem uradowany głos Lily. Podeszła do mnie i już miała mnie całować, jednak ją odepchnęłem.

-Gogy skarbie, co się dzieje?- zapytała zdziwiona moją relacją kobieta.

-Muszę coś ci powiedzieć. Jak byliśmy tam, to ja i Clay się do siebie zbliżyliśmy. Przepraszam, ale uświadomiłem wtedy sobie, że kocham Clay'a, a do ciebie nic nie czuję. Chcę przez to powiedzieć, że.... że to koniec.- Z mojego oka wypłynęła pojedyncza łza.

-Ty sobie chyba kurwa żartujesz w tym momencie. To ja byłam przy tobie, kiedy ten debil cię wyzywał. Ja byłam przy tobie zawsze, a on co!? Powiedział sobie przepraszam i tyle!? Wiesz co? Pierdol się George!- Powiedziała zezłoszczona Lily, po czym dała mi liścia. Podeszła do Clay'a, który przytulał Ethan'a, ponieważ ten mocno płakał i chciała go wziąść ze sobą.

-Chodź Ethan, nie będziesz miał dwóch ojców.- Jedank Ethan został przy Clay'u i nawet nie próbował się od niego odsunąć.

-Ethan.- powiedziała podniesionym tonem.

-Nie mamo, proszę nie bij znowu.- Ta wiadomość mnie ukuła w serce. Poczułem jak kruszy się ono na malutkie kawałeczki. Czy Lily biła naszego syna? Ja ciężko pracowałem, a ta biła małego Ethan'a? Nie do pomyślenia, że ja z taką kobietą byłem.

-Jak śmiałaś kiedykolwiek uderzyć naszego syna!? Wynoś się z tąd!- Byłem mega wkurzony. Zlapłem kobietę za włosy i wywaliłem poza laboratorium. Niech pożrą ją te żywe trupy. Gdy wróciłem, podbiegł do mnie Ethan cały zapłakany. Usiadłem na podłodze i wziąłem sobie syna na kolana, po czym wtuliłem go w siebie.

-Kocham cię tato.- powiedział mój piękny syneczek.

-Ja ciebie też.- pocałowałem go w czółko, po czym wstaliśmy obydwoje podchodząc do Karl'a.

-Dajcie przepis.- Clay dał kartkę Karlowi.

Przepis na lek
Dość zombie!

Włosy zakochanych
Ludzki paznokieć
Odrobina magi
Proszek fiun
Ślina ludzka
I
Na
Koniec
Ręce
Tych
Których
Nic
Nie
Rozdzieli<3

-poczekajcie.- powiedział szatyn, po czym zaczął gdzieś dzwonić.

-Nickuś, chodź tu. Tak dokładnie.- chwilę później się rozłączył, a po kilku minutach przyszedł Nick z nożyczkami.

-Weź trochę włosów Clay'a i George'a.- oznajmił Karl. Wlał wody do jakiegoś garu, a Nick opciął kawałek naszych włosów. Po chwili dodał je do gara. Opciął sobie paznokcia i również wrzucił go do wywaru.

-Nick dokończ to za mnie. Kocham cię.- powiedział Karl, a po jego policzkach spływała słona ciecz. Pocałował Nick namiętnie, gdy skończył podszedł do gara, a Nick wylewał z siebie wodospad łez.

-Kocham was!- Wykrzyczał, po czym dotknął gara i powiedział "Back time to good days", zaraz później chłopak rozsypał się, został z niego tylko fioletowy proszek. Nick wziął go i dodał do wywaru.

-Proszek fiun.- powiedział łamiącym się głosem Nick. Gdy to usłyszałem,również się rozpłakałem. Jednak nadal kotynułowaliśmy robienie leku. Wszyscy płakali, a mały Ethan po prostu siedział zalany łzami i na to patrzył.
Nick napluł do granka i rzekł:

-Na koniec ręce tych, których nic nie rozdzieli. Musicie wymieszać wywar.- powiedział Nick i odszedł od garnka. Podeszliśmy do tego i złapaliśmy za wielką łyżkę, a zaraz później zaczęliśmy mieszać. Po chwili wywar rozbłyskł, a wszyscy do około znikneli.

Czasoprzestrzeń naprawiona
Wehikuł czasu został zniszczony

Obudziłem się wcześniej bo miałem oprowadzać mojego nowego współpracownika. Gdy byłem gotowy wsiadłem do samochodu rozmyślając jaki on może być. Co jeśli się nie polubimy? Mam nadzieję, że będziemy mieć dobry kontakt. Jak dojechałem na miejsce, pokierowałem się od razu pod gabinet szefa. Kiedy byłem pod nim, wszedłem do środka.

-Dzień dobry panie Armstrong.

-Hej George, poznaj Clay'a Wataken'a.- Skądś mi się zanjomy wydaje ten chłopak.

-Hej George, mam nadzieję że miło nam się będzie pracować.

Karl zniknął i już się więcej nie pojawi. Uratował on ludzkość, za cenę swojego życia.
Za to Clay i George zakochali się w sobie od nowa. Byli ze sobą aż do śmierci. Jeśli chodzi o Lily, w tej czasoprzestrzeni zerwała z George'em w wieku 17 lat, a dziecka nigdy nie mieli.

Koniec

Time|| DreamNotFound ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz