Nagle chłopacy usłyszeli jakiś szelest.
-Kurwa! Jebane krzaki!- Powiedział jakiś chłopak. Blondyn wziął George'a na ręce i schował się z nim w krzakach.
-Sam by se poradził.- szepnął brunet.
-Wątpie.- wyznał Clay.
Na miejce w którym chwilę temu był blondyn wraz z brunetem pojawił się chłopak o równie blond włosach. Chwilę później przyjechał drugi mężczyzna i stanął na przeciwko blondyna.
-W końcu pan się raczył zjawić.
-Czegoś ode mnie chciał schlatt?
-Oh Punz. Znasz mojego brata Ronboo?- zapytał się schlatt.
-Jakim cudem jesteście spokrewnieni skoro wyglądacie zupełnie inaczej?
-Inni ojcowie. Teraz idź zamorodować mego brata. Zanim powie komuś coś za dużo.- Oznajmił schlatt, po czym było można usłyszeć jak motor odjeżdża.
-Sory stary.- usłyszeliśmy jeszcze, a później zobaczyliśmy jak chłopak odchodzi. Wyszliśmy z krzaków i usiedliśmy pod drzewem.
-Myślisz, że jesteśmy blisko polany?- zapytałem blondyna z nadzieją.
-Nie wiem. Ja kurwa nic nie wiem.- przyznał blondyn i oparł głowę o pień drzewa wzdychając.
-Może prześpimy się?- zaproponowałem.
-Pod drzewem?- zapytał Clay z uniesioną brwią.
-Czemu by nie.- oznajmiłem i wtuliłem się w bok blondyna. Zamknąłem oczy i starałem się zasnąć. Ułatwił mi to zadanie Clay bawiąc się moimi włosami.
-Słodkich snów.- blondyn nachylił się nad moją głową i pocałował mnie w czoło. Chwilę później odpłynąłem.
Otworzyłem oczy i ujrzałem blondyna. Odsunąłem się od niego i spojrzałem w niebo. Właśnie wschodziło słońce. Wziąłem sobie kanapkę z plecaka i zaczęłam jeść. Z tyłu głowy miałem, że nie powinienem tego jeść, ale byłem zbyt głodny żeby teraz o tym myśleć. Gdy zjadłem, napiłem się wody i wyjąłem swoje papierosy, które kupiłem. Odeszłem trochę od blondyna i zapaliłem używkę. Wziąłem do ust peta i zaciągnąłem się. Wciągnąłem używkę tytoniu i wypuściłem dym. W gardle mogłem poczuć znane mi piecznie.
-Nie wiedziałem, że plisz bruneciku.- usłyszałem za sobą.
-Musiałem się trochę wyluzować.- oznajmiłem.
-Nie ładnie tak.- powiedział i poklepał mnie po ramieniu po czym odszedł. Znowu wziąłem używkę do buzi i się nią zaciągnąłem. Gdy papieros mi się skończył, rzuciłem go na trawę i przydeptałem.
-Kurwa.- powiedziałem i nagle poczułem czyjąś rękę na ramieniu. Spojrzałem na tą osobę, a to był nie kto inny jak nasz kochany blondyn.
-Coś się stało?- zapytał. Jak ja mam mu powiedzieć, że nie ale tak.
-Nie, wszystko w porządku.- powiedziałem uśmiechnięty. W środku czułem, że chcę go pocałować. Lecz nie mogę. Odeszłem od blondyna i oparłem się o drzewo. Wyjąłem drugiego peta już dzisiaj, a zielonooki mi go zabrał, jak i całą paczkę mojej rozkoszy.
-Nie ma palenia.- oznajmił i gdzieś poszedł. Szłem za nim. Podszedł do rzeczki i wrzucił tam całą paczkę papierosów.
-No czy cię pojebało!?- krzyknąłem, a po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Co się dzieję gogy?- złapał mnie za ręke i masował kciukiem. Zarumieniłem się i spojrzałem mu w oczy.
-J-ja nie wiem.- oznajmiłem i się w niego wtuliłem. Dokładnie wiem co się dzieje. Zakochałem się w tym głupku, ale mam żonę i dziecko. Muszę się odkochać.
CZYTASZ
Time|| DreamNotFound ||
AventurăOpowieść opowiada o naukowcu, który dostał partnera do pracy. pewnego dnia stało się coś, czego nikt się nie spodziewał...