Rozdział 5 Władza cz.3

188 37 35
                                    

To Ren bez żadnego sygnału przystąpił do ataku. Jednak został zauważony przez czarownika. Z łatwością w locie zatrzymał on ostrze, które upadło na puszysty dywan. Po nieudanej ofensywie Ren szybko sięgnął do pleców, gdzie miał umocowane dwa długie, srebrne sztylety, takie same jak Tanii. Gotowe do walki ostrza zalśniły, jednak wojownik nie zdążył ich użyć – odepchnięty przez niewidzialną siłę z hukiem łupnął głową w ścianę, rozbijając jedno z tam wiszących luster. Minoru trzęsąc się ze strachu, upadł na kolana, i jak tchórz wczołgał się pod łóżko. Tania i Otton za przykładem przyjaciela ruszyli na władcę, ale dochodzący sypialni hałas zaalarmował jeszcze trzech wojowników. Wpadli oni do środka, stając na ich drodze. Otton nie miał szans z dwoma czarodziejami, którzy widząc rosłego chłopaka, otoczyli go i wspólnie, za pomocą magicznej mgły powalili na ziemię, sprawiając, że nie mógł się ruszyć. Tania zaciekle walczyła z niemagicznym wojownikiem. I gdyby nie ruda czarodziejka, która nieuczciwie owinęła wokół jej szyi szarą mgłę, pokonałaby przeciwnika. Dusząc się, dziewczyna wypuściła z rąk sztylety i blada upadła na kolana, bez powodzenia próbując poluzować magiczny sznur.

Otumaniony Ren pomału doszedł do siebie i jednym spojrzeniem ocenił kiepskie położenie, w jakim się znaleźli. Nikt na niego nie patrzył. Czarownik, który miał go pilnować, myślał, że był nieprzytomny i stał do niego plecami. Ren niepostrzeżenie podniósł się z podłogi. Najciszej jak tylko umiał, podniósł jeden z leżących obok siebie sztyletów, który będąc ogłuszonym, wypuścił z ręki. Wiedział, że to niehonorowo zachodzić przeciwnika od tyłu, ale na uczciwą walkę z czarodziejem nie miał co liczyć. Bez wyrzutów podszedł do wroga i precyzyjnie mierząc, szybkim ruchem wbił mu ostrze w plecy, jeden mniej, pomyślał.

Mężczyzna jęknął i upadł martwy na podłogę. Zamieszanie przypomniało reszcie o obecności Rena w sypialni. Wojownik, z którym wcześniej walczyła Tania, obojętnie spojrzał na swojego martwego kompana. Nie spiesząc się, podszedł do Rena z mieczem uniesionym ku górze – był gotowym do walki. Sztylet grzmotnął o podłogę, gdy Ren wypuścił go z ręki. Zrezygnowany poddał się, dalsza walka nie miała już sensu. To koniec, zawiedli.

Buntownik popatrzył z pogardą na kuzyna, który uznał, że już był bezpieczny i niezgrabnie wygramolił się spod łóżka. Ręką przygładzał potarganą fryzurę, jego idealnie równa przegródka znikła.

– No, no, no kogo my tu mamy. Mój drogi kuzyn Ren raczył mnie odwiedzić. Mogłeś uprzedzić, że wpadniesz, ugościłbym cię odpowiednio. – Głos władcy delikatnie drżał, widać było, że przez ostatnie wydarzenia najadł się strachu. Obezwładnieni buntownicy już mu nie zagrażali, ale nawet głupiutki Minoru dostrzegał ich mordercze spojrzenia. Dlatego wolał stać w bezpiecznej według siebie odległości. Przecież nigdy nie wiadomo, co takim niewdzięcznikom może jeszcze przyjść do głowy.

– Każ mnie puścić, to się odpowiednio przywitamy, drogi kuzynie – rzucił Ren przez zaciśnięte zęby.

– Jak zawsze zabawny. – Minoru uśmiechnął się krzywo.

– Zabawić też się możemy. Uczciwie będzie jeden na jednego. Czy może się boisz? – zapytał wyzywająco.

Ren już nie usłyszał odpowiedzi. Minoru znudził się nim, jego spojrzenie powędrowało do Tani. Nadal przyduszana magiczną siłą klęczała na podłodze, z wyraźną trudnością łapiąc kolejny oddech.

– Taniu, moja ukochana. Czyżbyś poszła po rozum do głowy i zmieniła zdanie na temat naszego małżeństwa?

Minoru rozkazał rudej czarodziejce puścić dziewczynę, ale dla bezpieczeństwa miała stać w pobliżu. Uwolniona od magicznego sznura zaniosła się kaszlem. Jej wcześniej idealnie do połowy spięte w wysokiego koka włosy, rozsypały się. Władca pochylił się nad nią, choć wcale nie musiał tego robić był tak niski, że klęcząca Tania była prawie tego samego wzrostu co on.

Przebudzenie mocy - Tom1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz