– Musi nas zaanonsować. – Lenard wytłumaczył szybko towarzyszom zachowanie wróżki.
– Widziałeś się już z królową Motyli? – zapytał Daniel.
– Dużo wie, ale to, co najciekawsze przemilczy. Wróżki uważają, że każda istota ma wolną wolę, a one swoją wiedzą, nie chcą nam sugerować, którą drogę powinniśmy wybrać – wypalił Sebastian.
– Lepiej bym tego nie ujął! No może dodałbym jeszcze, że to bardzo wścibskie istoty, o czym zaraz się przekonacie – stwierdził Lenard.
Daniel pytająco uniósł brwi. Otworzył usta, by zapytać partnera, skąd tyle wie o wróżkach, ale nie zdążył tego zrobić. Drzewo naprzeciwko nich głośno trzeszcząc i skrzypiąc, wyciągnęło korzenie z ziemi i – tak jak wcześniej zrobiły to kwiaty – przeszło na bok, robiąc im miejsce. Przyjaciele opieszale wkroczyli do środka dziwnego pomieszczenia bez sufitu, gdzie przywitał ich przepiękny śpiew słowików. Poza Lenardem, który już tu był, reszta zaskoczona rozglądnęła się po ścianach, czyli w tym wypadku po drzewach rosnących dookoła. Na gałęziach poza motylkowymi liśćmi w kolorze soczystej zieleni, siedziało mnóstwo ptaków, nie tylko słowików. Jednak zdenerwowani wojownicy nie mieli czasu się im przyjrzeć. Kolorowa, puszysta trawa zaprowadziła ich na środek pomieszczenia, gdzie stanęli przed trzema okazałymi tronami.
– Zapraszamy! Usiądźcie! – Władczy głos, który do nich przemówił, należał do Motyla o czarnym odcieniu skóry, niebieskich włosach i lekko skośnych oczach. Zasiadał on na tronie z turkusowych niezapominajek, po lewej stronie królowej, w sukni i wianku z takich samych kwiatów.
Oszołomieni goście nawet nie drgnęli, stali jak posągi. Gdy nie zareagowali na zaproszenie, zgodnie z oczekiwaniem wróżki, zniecierpliwiona cmoknęła. Rozkazująco wskazała ręką na uformowany z cienkich gałęzi, długi, zaokrąglony stół z pięcioma krzesłami do pary, który stał obok nich. Przyjaciele niepewnie podeszli i usiedli, na jak się okazało twardych krzesłach. Przed nimi leżały przygotowane drewniane miseczki, które napełnione różnymi płatkami kwiatów pięknie pachniały, jak zresztą wszystko tutaj.
Rozalia wzięła głęboki wdech i czujnie spojrzała na królową Mirelę. Siedziała ona na środkowym, najbardziej okazałym tronie z białych róż i beznamiętnie przyglądała się swoim gościom. Czarodziejka pomyślała, że gdyby nie jej złote skrzydła i oczy, to nie prezentowałaby się jakoś szczególnie wyjątkowo. Według niej tak jak Mira i Daniel spokojnie mogła pochodzić z Krainy Słońca. Miała długie, złote falowane włosy i jasny odcień skóry. Długa suknia z czerwonych maków pasowała do wianka, który spleciony z takich samych kwiatów niczym korona zdobił jej głowę. Wyglądała młodo, na nie więcej niż trzydzieści lat. Rozalię ciekawiło, w jakim wieku królowa była tak naprawdę. Skoro Fryda ze swoją wiedzą mogła mieć tysiące lat, to ona może nawet milion.
Czarodziejka zmarszczyła nos i przeniosła wzrok na wróżkę siedzącą po prawej stronie królowej na tronie z czerwonych poszarpanych kwiatów. Rozalia nie potrafiła ich nazwać. Krótkie, jasnorude włosy Motyla sterczały do góry. W porównaniu do reszty swoich sióstr ona interesowała się wyłącznie Sebastianem, który unikał jej spojrzenia, patrząc na swoje dłonie.
Rozalia podejrzewała, że chłopak dużo ukrywał nie tylko przed nimi, ale przede wszystkim przed Danielem i miało to związek z wróżkami. Ale jeśli królowa była choć w połowie tak wścibska, jak Fryda, to zaraz się wszystkiego dowiedzą. Czarodziejka szybko przejechała oczami po twarzach pozostałych wróżek. Ubrane w przeróżne suknie z żywych kwiatów, licznie stały wokół tronów. Musiały być niżej w hierarchii. Co było dla niej dużym zaskoczeniem, znajdowało się tam dużo dzieci. Niektóre dziewczynki i to nie tylko ludzkie, bo wiele z nich miało cechy innych istot, takie jak małe rogi, skórę pokrytą niebieskimi łuskami albo szpiczaste uszy, wyglądały na osiem, dziesięć lat. Rozalia powróciła wzrokiem do rudej wróżki, która w tej samej chwili przemówiła do nich.
CZYTASZ
Przebudzenie mocy - Tom1 {ZAKOŃCZONE}
Novela JuvenilW świecie Magicznych Krain zatrzęsła się ziemia. Dla mieszkańców Krainy: Lodu, Mgły, Pustyni i Słońca był to znak, że po szesnastu latach zwolennikom okrutnego czarnoksiężnika w końcu udało się go uwolnić z wnętrza magicznej góry. Siedemnastoletnia...