Rozdział 8 Buntownicy cz.1

285 30 14
                                    

Jeszcze tylko parę godzin i moje serce przestanie bić. Na tę myśl serce Rena załomotało mocniej, jakby chciało się uwolnić z jego piersi.

W dniu, kiedy postanowił zabić Minoru, pogodził się ze swoim przeznaczeniem, gdziekolwiek miało go zaprowadzić. Teraz siedział na skromnym łóżku stanowiącym jedyny element wyposażenia niewielkiej celi w podziemiach pałacu Krainy Pustyni. Wraz z przyjaciółmi zajmującymi sąsiednie cele czekał na wyrok śmierci.

Smutnymi oczami patrzył na swoje splecione na kolanach ręce. Od kiedy zamknięto ich tutaj nie spał, tylko tak siedział i myślał. Czuł, że zawiódł. Gdyby chociaż zabili króla, dałoby to nadzieję mieszkańcom krainy na poprawę ich losu, a tak jego przyjaciele zginą na próżno. O swoje położenie nie dbał. Do tego ciągle wracały do niego słowa kuzyna, o jego przyjaciółce. – Aida, nasza mała Aida znalazła Zakazaną Księgę. – Ren sam już nie wiedział, co ma o tym wszystkim myśleć. Na początku stwierdził, że Minoru kłamie, gdyż chce go zgnębić. Jednak gdy zaczął się nad tym zastanawiać, a tutaj miał na to dość dużo czasu, doszedł do wniosku, że on nie byłby w stanie czegoś takiego wymyślić, był na to za głupi. Ale czy Aida naprawdę to zrobiła? Odnalazła Zakazaną Księgę i pomogła obudzić czarnoksiężnika? Zrezygnowany schował twarz w dłoniach.

Dziura w piaskowej ścianie naprzeciwko niego zamrugała. Ren nawet nie drgnął, jakby nie zauważył, że od dłuższego czasu jest obserwowany.

– Nie zadręczaj się! – Otton prawie krzyknął na Rena. To on przebywał w celi obok i od pewnego czasu, dokładniej mówiąc to od godziny, kiedy to odkrył niewielką dziurę w ścianie, patrzył na zdołowanego przyjaciela. Dobrze go znał, dlatego wiedział, o czym ten tak uparcie rozmyśla. Długo milczał, ale w końcu nie wytrzymał, chciał przemówić mu do rozumu. – Ren, nie możesz brać całej odpowiedzialność za to niepowodzenie na siebie, my też tam byliśmy. Do niczego nas nie zmuszałeś i to nie ty wydałeś na nas wyrok śmierci. Nie ma sensu się zadręczać, jest, jak jest. A ja i Tania niczego nie żałujemy. Warto było chociaż spróbować zabić tego karła.

– Wiem, ale to wszystko jest niesprawiedliwe. – Ren westchnął. – To był mój pomysł, żeby zabić Minoru i tylko ja powinienem umrzeć. Śmierć to zbyt surowa kara – mruknął zrezygnowany.

– Ja tam wolę śmierć od jeszcze jednej nocy w tej celi. Oni te łóżka to chyba robią na miarę Minoru. Najwidoczniej szykują się na jego wizytę tutaj, więc jednak jest nadzieja, że kiedyś tu skończy. – Otton zachichotał z własnego żartu. Oczywiście nie spodziewał się wygód w celi śmierci, ale łóżka były tu tak małe, że on ze swoimi mięśniami i prawie dwumetrowym wzrostem z trudem się w nim mieścił. A będąc skulonym i zdrętwiałym, ciężko było spać. – Tania może żyć.

Kolejne słowa skierował do swojej ukochanej, której cela znajdowała się naprzeciwko nich. Dzielił ich jedynie wąski korytarz, więc widzieli się doskonale. Tania stała tam, podpierając się łokciami o kratę od swojej celi i patrzyła z troską na Rena. W sztucznym świetle jedynej pochodni wiszącej na ścianie obok celi Tani, jej zawsze opalona twarz wyglądała na bladą, jakby była poważnie chora. – Kochanie nie musisz się krępować, ja i tak jestem już prawie martwy. Słyszałaś, jego łoże czeka. Ratując siebie, może uda ci się w tym łożu odszukać tego karła i go w końcu zabić.

Otton podszedł do kraty od celi. Buntowniczka przeniosła wzrok z Rena na niego. Widząc mordercze spojrzenie ukochanej, ponownie zachichotał. Wiedział, że droczenie się z Tanią, nie uszłoby mu na sucho, gdyby nie cela, która chociaż w tym wypadku dawała złudne bezpieczeństwo.

– Jak jesteś taki mądry, to sam się poświęć. Dla mnie to za duża ofiara! – Na samą myśl, że Minoru mógłby ją dotknąć, Tanię przeszedł niemiły dreszcz. – Podziękuję! Wolę śmierć i przestań już mi o tym przypominać, bo zaraz zwymiotuję, a i tak śmierdzi tutaj wystarczająco.

Ren milczał, zdecydowanie wołał nie mieszać się w kłótnie kochanków.

– No twoim ulubionym kwiatem, adenium, to tutaj z pewnością nie pachnie. Wiemy, że do innych wygód przywykłaś. – Chichrając się, Otton nadal naigrywał się z dziewczyny.

– Ciesz się, że jestem zamknięta, bo bym ci dokopała – warknęła Tania przez zaciśnięte zęby. – Przypominam, że uciekłam z pałacu pełnego wygód, prawie sprzed ołtarza... – urwała nagle i po krótkiej chwili dodała. – Nie żałuje tej decyzji, wolę śmierć, niż bycie żoną tego karła. Doceń to, wielkoludzie! – Zdenerwowana dziewczyna przymknęła oczy i policzkiem dotknęła zimnej kraty. Poczuła przyjemny chłód. Nawet do ciemnego i wilgotnego lochu docierało gorące powietrze z zewnątrz, wpadające tam przez niewielkie okna w celach.

– Wiem, wiem, przepraszam. Nie denerwuj się. Bardziej zależy mi na twoim niż swoim życiu. Nawet jeśli nie miałabyś być moja. – Ostatnie zdanie powiedział szeptem, patrząc na piękną twarz dziewczyny.

Otton wciąż miał w pamięci ukochaną z czasów, kiedy jeszcze się nie znali. Zawsze wystrojona i dumna, spacerowała po piaskowych ulicach w towarzystwie Minoru. Wówczas myślał, że jest głupią, choć faktycznie piękną lalką, której zależy na wygodach i bogactwie. Bo po co innego miałaby się zadawać z karłem? To Ren ich poznał. Sam znał ją z dawnego, pałacowego życia. Na szczęście dla Ottona – choć wielu, łącznie z nim, było sceptycznie nastawionych do tego pomysłu – przyjaciel uparł się, że można ufać narzeczonej Minoru, i że pomoże ona buntownikom.

Ich pierwsze spotkanie odbyło się poza miastem, na terenach ludzi pustyni, gdzie piękność Krainy Pustyni dla bezpieczeństwa została sprowadzona worku na głowie. Zniszczył on jej idealnie ułożone włosy. Tanii to w ogóle nie przeszkadzało, bo jak to sama wówczas ujęła, rozumiała, że musi zasłużyć na zaufanie. Ku ogromnemu zaskoczeniu wszystkich, poza Renem oczywiście, z ochotą zgodziła się pomagać buntownikom, donosząc im o krokach króla. Sama również go nie znosiła, ale ze względu na naciski rodziny, która go popierała, musiała się z nim spotykać. Tania szybko zdobyła zaufanie buntowników, bo jak się okazało, poza urodą miała wiele do zaoferowania. Była bardzo odważna, i co najważniejsze – lojalna.

Natomiast Ottonowi wystarczyła jedna rozmowa, żeby zupełnie zmienić zdanie o pięknej, choć nieco wyniosłej i zupełnie nieznającej się na żartach dziewczynie. Jak wielu zakochał się w niej po uszy. W dniu swojego ślubu z królem, nie zważając na konsekwencje, z których najboleśniejszą dla Tanii było wyrzeczenie się jej przez rodzinę, uciekła i przyłączyła się do buntowników. Zrobiła to dla niego, choć ona gorliwie temu zaprzeczała. Twierdziła, że nie potrafiła już dłużej grać na dwa fronty, a na samą myśl o nocy poślubnej miała mdłości. Tak czy inaczej, był to najszczęśliwszy dzień w życiu Ottona, bo zostali parą.

W ciszy, jaka zapanowała w lochu, Tania bez trudu usłyszała wyznanie ukochanego. Wzrok jej złagodniał. Z czułością uśmiechnęła się do niego. Szkoda było tych paru godzin życia, jakie im zostały, na złości. Czasami zapominała, że mimo zewnętrznej postury wielkiego, przerażającego wojownika, którego każdy się bał, Otton był bardzo wrażliwy i zawsze gotowy, aby ją osłonić przed zagrożeniem, nawet za cenę własnego życia. Przy nim wydawała się taka mała i krucha, mimo że była niedużo niższa od niego.

– Cały czas myślę o tym, co na balkonie Minoru powiedział o Aidzie – wypalił Ren, wyrywając przyjaciół z głębokiego zamyślenia. W końcu odważył się poruszyć temat, który go zżerał od środka. Chciał lepiej widzieć swoich towarzyszy, dlatego wstał i również podszedł do kraty, opierając się o nią ramieniem. Renowi wystarczyło jedno spojrzenie na twarze współwięźniów, żeby potwierdzić swoje przypuszczenia. Dobrze wiedzieli, o czym mówił, i że ze względu na jego złe samopoczucie, bali się ten temat poruszyć wcześniej.

Przebudzenie mocy - Tom1 {ZAKOŃCZONE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz