rozdział dziewiąty

1.7K 76 4
                                    

Matt

- Co nowego? - zapytałem bez słowa wstępu, odbierając telefon od Luis'a.

- Nie wiem, czy chcesz w to brnąć, Stary... - odpowiedział, jęcząc przy tym, jak baba.

- Pozwól, że sam ocenię.

- No więc... Cały ten Nick działa wraz z Craigiem i jego grupą. Widziano go razem z nimi podczas kilku nieudanych prób schwytania, ale zawsze jebańcy znajdą dobre alibi i kieszenie mają puste, a rączki czyste. To zbyt pojebane, żeby nie krył ich ktoś z policji...

- Ostrożnie z osądami, Luis.

- Wiem, tak tylko... głośno myślę.

- Postawiłeś ludzi przed jego chatą?

- Oczywiście, patrolują z ukrycia.

- Okej. Dopilnuj, by nie dali się złapać. Może być groźniej, niż nam się wydaje.

- Czyli wchodzimy w to? - zapytał, a po głosie rozpoznałem, że liczył na odpowiedź odmowną.

- Nie będę cię zmuszał. Jeśli nie chcesz...

- Stary, za tobą wejdę w ogień.

Chwilę milczałem, bo choć znana była mi jego lojalność, nie spodziewałem się tak ciężkich słów.

- Zatem wchodzimy. Na łączach. - Zakończyłem rozmowę, gdy do lokalu wchodziła Sali i niech mnie, ale... w tym samym momencie moje serce przestało bić.

Szła powoli ze słuchawką przy uchu, przewracając co chwilę oczami i zdawała się nie być specjalnie zadowolona z dialogu, jaki właśnie prowadziła.

- Za tydzień są święta i naprawdę liczę, że spędzisz je z nami...

Z kim ona rozmawia? Chyba nie z Nickiem...?

Poszedłem za nią na zaplecze, bez krępacji przysłuchując się rozmowie bo uznałem, że w świetle tych wszystkich wydarzeń, mam do tego pełne prawo, choć jej wzrok mówił coś zupełnie innego.

- Zrobisz jak chcesz, ja więcej nie będę Cię błagać. Czas się otrząsnąć, mamo. Nick gdzieś tam jest, żyje i pewnie ma się dobrze, a Ty rozpaczasz po nim jakby umarł. Nie umarł - dodała pewnym głosem, w który wdarły się znów dwie emocje. Tym razem; wściekłość i ponure rozbawienie. W sumie, w tym przypadku bardziej trzy...

- To nie pewność, tylko przeczucie - ciągnęła. - Czułabym, gdyby połowa mojej duszy przepadła. Jesteśmy bliźniakami, mamo, takie rzeczy się po prostu czuje. Ok... Dobra... Dobrze, ja Ciebie też. Do później.

Odłożyła telefon i zaryczała wściekle, akurat, gdy do pomieszczenia wchodziła Cynthia. Na ten dźwięk zatrzymała się w progu i rzuciła mi ironiczne spojrzenie.

- Koteczek ma ruję? - Przeszła przez biuro, kołysząc na boki biodrami, po czym usiadła na krawędzi biurka, sugestywnie wychylając odsłonięte piersi do przodu.

Za każdym razem, gdy na nią patrzyłem, walczyłem z odruchem wymiotnym. Naprawdę kurewsko chciałem się jej pozbyć, ale popełniłem jeden poważny błąd przy zakładaniu tej firmy - mianowałem ją swoim wspólnikiem, a kiedy wreszcie uzbierałem wystarczającą kwotę, by móc ją spłacić, sporą część tego budżetu pochłonął niezbędny sprzęt do sprawy z Nickiem i opłacenie chłopaków. Spokój więc będzie musiał chwilę poczekać.

- Może zechcesz się podzielić, jak Ty sobie z nią radzisz? Zdaje się, że masz ją na co dzień - odparła Sali, całkowicie opanowanym tonem, na co nie mogłem zareagować niczym, jak głośnym parsknięciem.

Nowy Szef - Tom 3. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz