rozdział dwunasty

1.4K 70 3
                                    

Sali

Z turbanem na głowie biegałam po pokoju, próbując dopasować strój na dziś i choć dzień ten nie różnił się niczym od pozostałych, czułam wewnętrzną potrzebę wyglądania jak milion dolarów. No... chociaż, jak czysta pięciocentówka. Tym bardziej, że przez brak snu moje oczy były już widocznie podkrążone, musiałam więc przenieść uwagę zainteresowanych w nieco inne rejony... Decyzja padła na krótki, oliwkowy kombinezon, który rzuciłam na środek łóżka, by nie poplamić go świeżo zaparzoną kawą, a gdy upiłam pierwszy łyk, niemal doznałam kofeinowego orgazmu.

- Chryste, zamieszkaj tu i rób mi taką codziennie - wymruczałam znad kubka, stawiając stopę na tarasie, gdy ciężkie dłonie chwyciły mnie w talii i bez trudu postawiły z powrotem w salonie, po czym obróciły mnie w kierunku pary zmrużonych z irytacją oczu.

- Kruszynko, mogłabyś nie paradować naga po tarasie?

- Nie jestem naga, mam na sobie ręcznik - szepnęłam, upojona aromatem kofeiny. Chryste, naprawdę robił najlepszą kawę na świecie. - A tak poza tym, to w którym właściwie momencie dorobiłeś sobie klucz do drzwi?

Wyszedł wczoraj późnym wieczorem, ostatnim więc, czego spodziewałam się zaraz po przebudzeniu, to jego diabelsko uśmiechnięta twarz z odległości 2 centymetrów, kolejna godzina nieziemskiego seksu i kawa do łóżka. Musiałam mocno się pilnować, by nie ubzdurać sobie większych oczekiwań wobec niego, niż powinnam...

- Nie dorobiłem, Mia dała mi zapasowy - odparł, jak gdyby nigdy nic.

- Wow... Dobrze wiedzieć, że rozdaje obcym ludziom klucz do mojego mieszkania.

- Obcym? - Spojrzał na mnie w taki sposób, że cała struchlałam i zaczęłam wycofywać się w stronę łazienki. - Jeśli ja jestem obcy, to jak bawisz się z bliskimi?

- Och, no wiesz... Zwisamy z żyrandola, przekraczamy granice...

- Ta, którą teraz testujesz ma po drugiej stronie swoje konsekwencje - odpowiedział z wesołymi diablikami w oczach, a ja cała zadrżałam i zaczęłam się wycofywać, bo... Nie ma szans, więcej nie zniosę.

Podbiegł do mnie szybko, przez co wylałam na ręcznik całą kawę, na szczęście już nie gorąca, a on cmoknął z dezaprobatą, rozchylając jego poły.

- Taka nieuważna... - Chwycił za jedną pierś i zassał sutek, na zmianę przygryzając go i liżąc, doprowadzając mnie samym tym doznaniem na krawędź rozkoszy. - Taka słodka.

- Matt, musimy iść - wysapałam i nawet ja nie wierzyłam swoim słowom. - Po pracy muszę iść do Mii, pomóc jej w przygotowaniach.

- Co za różnica, czy wyjdziemy teraz czy za 2 minuty? - Wyszczerzył chytrze zęby, a ja znów wybuchłam śmiechem.

Tak, jakby to było możliwe... Zdążyłam zauważyć, że seks z tym człowiekiem nie ma początku ani końca, chociażby po tym, że teraz chodzę, jakbym prostowała beczki nogami, a on wydaje się być wciąż nienasycony.

- Wystarczy Zorro! - krzyknęłam, gdy przejął ode mnie kubek i postawił go na komodzie, po czym złapał mnie w pasie i uniósł w górę. Nie mogłam zrobić nic innego, niż chwycić go za kark i oddać głęboki, pełny czci pocałunek.

Na usta cisnęły mi się słowa, jakich dotąd nie użyłam w stosunku do żadnego faceta i właśnie to mi uświadomiło, że narzucone przez niego tempo jest zbyt szybkie, bym mogła wyjść z tego bez szwanku.

- Matt... - powiedziałam cicho, otrząsając się z natrętnych myśli. - Wychodzimy.

- Kiedy ja bym wolał wejść... - wyburczał, jak obrażony mały chłopiec, co rozczuliło mnie i rozbawiło zarazem.

Nowy Szef - Tom 3. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz