rozdział siódmy

1.5K 74 6
                                    

Matt

To nie Twoja sprawa, stary.
To nie Twoja sprawa.
To nie Twoja...
Pieprzyć.

- Pozwolisz? - Stanąłem nad gościem, którego Sali nazwała swoim bratem i skinąłem głową na wyjście. Nie oponował, a nawet wydawał się nieco skwaszony i pozbawiony w końcu chęci do zabawy.

Z trudem powstrzymywałem swój neandertalski instynkt, by za nią nie pobiec, ale coś mi mówiło, że mnie akurat potrzebowała w tej chwili najmniej. Poza tym... wolałem dowiedzieć się czegoś więcej u źródła.

- O co chodzi? - zapytałem, gdy znaleźliśmy się na zewnątrz, a Nick patrzył na mnie jak na kosmitę.

- Serio? Wywlokłeś mnie przed lokal, żeby zapytać o co chodzi? Jeśli nie wiesz, to znaczy, że nie jesteś dla niej kimś, komu by o tym powiedziała, a co za tym idzie... odpierdol się.

Ok, teraz nie miałem wątpliwości co do tego, że byli rodzeństwem. Oboje tak samo wkurwiający, w dodatku wypowiadają w ten sam sarkastyczny sposób: „a co za tym idzie".

- Nie wydaje mi się, by ktokolwiek wiedział poza Tobą, a nie wiem czy zauważyłeś... Twoja obecność w dość mocny sposób ją dotknęła. Nie musisz spowiadać się mnie, ale jeśli masz jaja to jedź do niej i z nią pogadaj.

- Dzisiaj mam urodziny. - Wzruszył ramionami, którymi chciałem potrząsnąć.

- Z tego co słyszałem, ona także - wycedziłem przez zaciśnięte zęby, zużywając resztki samokontroli, by nie rozwalić mu łba na betonie.

- Taka przypadłość bliźniaków. Tego samego dnia oboje obchodzą swoje święto, a jedno z nich dostaje wpierdol zamiast tortu, no i co zrobisz?

Ruszyłem na przód ze zwiniętymi pięściami, ale w ostatniej chwili przypomniałem sobie w duchu, że ona by tego nie chciała. Nie chciałaby, żebym pobił do nieprzytomności jej brata, choć to jedyne, o czym teraz myślałem.

- Dam Ci radę, Matt - dodał, wychodząc naprzeciw mnie, w tak niedbały i lekceważący sposób, że nad głową zaświeciła mi się czerwona lampka. Typ zachowywał się tak, jak gdyby nie miał nic do stracenia. - Moja siostrzyczka potrafi sobie owinąć facetów wokół palca. Zanim więc wkroczysz na nieznany grunt i narobisz sobie bałaganu, radzę co nieco dowiedzieć się o tym, kogo bronisz i przez kogo mi grozisz.

- Nie użyłem jeszcze gróźb - powiedziałem zdecydowanym tonem, w którym zawarłem obietnicę spełnienia, jeśli będzie taka konieczność.

- Spojrzeniem grozisz, naprawdę nieodpowiedniej osobie. I tylko ze względu na starą więź z moją rodziną, puszczę Ci to płazem. Ten jeden, jedyny, raz.

Zostawił mnie z tymi słowami i znikł w czeluściach lokalu, a ja uznałem, że nie ma sensu kontynuować tej dyskusji, bo niczego więcej mi nie powie. Niewiele myśląc, wysłałem wiadomość do Luis'a - swojego głównego informatora - z prośbą o zebranie wszystkich danych na temat Nick'a Connor'a. Już po chwili dostałem odpowiedź: „robi się". Za to właśnie ceniłem sobie współpracę z tymi ludźmi. Bez zbędnych pytań i wnikania, bez słowa spełniali moje polecenia, stając za każdym razem na wysokości zadania. Cóż... tani też nie byli, ale zdecydowanie warci swojej ceny.

Wciąż rozjuszony, stanąłem za barem i zacząłem nalewać browar do kufli, gdy obok mnie stanął Jacob z niepewną miną, przestępując z nogi na nogę.

- Czego. - Ni to pytanie, ni polecenie.

Zachowywałem się jak fiut, czego nigdy moi pracownicy nie doświadczyli, ale naprawdę ciężko było mi zachować zimną krew, im dłużej nad tym wszystkim myślałem.

Nowy Szef - Tom 3. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz