rozdział siedemnasty

1.1K 53 6
                                    

Matt

Ledwie dziewczyny opuściły mieszkanie, Noah naskoczył na mnie, pytając, czy nie zamieniłem mózgu z dupą, odzywając się do Sali w ten sposób. Gdy przyszedł Thom zaczął drążyć, dlaczego ten drze na mnie ryj, a gdy w odpowiedzi dostał streszczenie całej sytuacji, dostałem w pysk. I słusznie. Nawet się nie broniłem, bo zasłużyłem. Jego pięść akurat trafiła wargę, którą przeciął kieł, więc trysnęło nieco krwi, ale nie uskarżałem się, a on nie przeprosił, ani nie powiedział słowa, gdy podał mi kilka listków papieru toaletowego, bym wytarł twarz. Tak, jakby ostatnie 3 sekundy w ogóle się nie wydarzyły. Przeszliśmy nad tym do porządku dziennego, bo w najbardziej prymitywny, choć skuteczny sposób, atmosfera została oczyszczona.

Co miałem odpowiedzieć? Tak, zamieniłem mózg z dupą. Już wiele lat temu, a naprawa nie jest możliwa, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, po wypowiedzeniu magicznych słów do lustra: "od dziś jesteś inny, bo ktoś Ci powiedział, że jesteś wystarczający". To tak, kurwa, nie działa. Powiedziała mi to... I duża część mnie chciała w to wierzyć, ale nawet w przypadku Aubrey zajęło mi to niemal ćwierć wieku i wciąż miewam okresy zwątpienia.

Właśnie to się dzieje, gdy czuję, że mogłem dać z siebie więcej. Gdy pomyślę, że w każdym momencie przez moje decyzje czy słowa, ktoś kogo kocham, może ze mnie zrezygnować. Uznaję, że najlepszą obroną jest atak... I to nawet nie jest tak, że ja rozważam wszystkie za i przeciw, po czym postępuję według tego schematu, w którym przeważają plusy. Nie... działam intuicyjnie, jak spłoszone zwierzę, nauczone walki o honor i przetrwanie. Właśnie dlatego nie udało mi się z Cynthią i nie uda z nikim, dopóki nie zacznę robić porządków w głowie.

Z nią też kiedyś łączyło mnie uczucie, choć z tej perspektywy muszę przyznać, że nie było ono nawet w 1/100 tak autentyczne jak to, które żywię do Sali. Mimo to, nie znając innego, naprawdę chciałem, by nam się udało, a jednak... co tu dużo mówić, byłem skończonym kutasem. W dużej mierze też moje grzechy zaważyły na tym, że nie pozbyłem się jej z Cold Hell, mimo, że mnie zdradziła. Sam przed sobą ją usprawiedliwiałem, nie dlatego, że chciałem jej wybaczyć, ale dlatego, że naprawdę ją rozumiałem. Kurwa, gdybym miał być z kimś takim jak ja wtedy, sam bym siebie zdradził.

- Dobra, skupmy się - wtrącił Noah, przywracając mnie do rzeczywistości.

To właśnie stan, który nigdy mnie nie zawiódł i który sprawia, że czuję się lepszy. Pełna gotowość i mobilizacja, każą mi wytężać wszystkie zmysły, by nie zawieść. Prywatnie? Zawodzę prawie zawsze. Zawodowo? Jeszcze niedawno powiedziałbym, że nigdy, po sprawie z Thom'em jednak mam nieco zdrowszą relację ze swoim ego. Jak mawia Aubrey... Porażki są potrzebne, bo coś nas musi nauczyć pokory, a niekończące się pasmo sukcesów psuje od środka. Jestem więc wyjątkiem od reguły, bo nie uczę się na błędach i mimo niewielu sukcesów, zepsuty jestem do szpiku kości.

Po kilku godzinach przeglądania materiału dowodowego na Claire, z którym nie była w stanie już walczyć, wyłączyłem laptopa akurat w momencie, w którym dostałem wiadomość.

LUKE:
"SUKA OPUSZCZA BUDĘ. 1-0 DLA DRUŻYNY MATT'A ;)"

Jeden problem z głowy, dzięki któremu Sali i jej przyjaciele będą mogli odetchnąć z ulgą, choć dla zabezpieczenia będziemy mieć ją na oku. Jeśli jej poprzednie machloje się przedawnią, a ona przypomni sobie o rodzince, będziemy potrzebowali świeżych dowodów, o których brak się nie martwię. To taki typ człowieka, który nigdy się nie zmienia.

Jeszcze tylko ten pieprzony Craige. Największym wyzwaniem będzie nie zatłuczenie skurwiela na śmierć, kiedy wpadnie w moje ręce, i w sumie tylko to mnie martwi. Czy znajdę w sobie na tyle siły, by nie pourywać mu łap za to, co zrobił Sali i oddać kurwę przed wymiar sprawiedliwości? Im bliżej jesteśmy, tym mniej sobie ufam...

Nowy Szef - Tom 3. Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz