Obudziłam się w niewygodnej pozycji jak się po chwili okazało byłam w jakimś samochodzie. Nawet dużym samochodzie. Rozejrzałam się. Byłam przykryta miłym kocem. Nagle drzwi od strony kierowcy otworzyły się. Szybko zamknęłam oczy. Poczułam wielką ciepłą dłoń na swoim udzie. Wędrowała coraz wyżej aż do mojej kobiecości. Gdy tam już dotarł "niby w śnie" odwróciłam się i leżałam oparta prawym ramieniem o cholernie niewygodny i zimny fotel. Na szczęście zaprzestał swoich czynności. Zasnęłam.
Harry
Wróciłem do akademika. Drzwi do mieszkania Carly były otwarte. Dziwne. Przecież je zamknąłem rano. I do tego sprawdzałem dwa razy! Przyjrzałem się temu z bliska. Zamek był rozwalony. Ktoś się włamał! Szybko wbiegłem do jej mieszkania. Nie zastałem jej w salonie , kuchni ani łazience. Została mi sypialnia. Gdy tam wszedłem, trochę mnie zamurował ten widok. Wszystkie ciuchy były powyrzucane i porozrzucane po całym pokoju. Czyżby ona... NIE! Ona nie mogła zostać porwana! Zadzwoniłem do Dylana. Na moje nieszczęście dwa razy nie odebrał. Dopiero za trzecim razem odebrał.
- Halo ? - spytał zaspanym głose , no tak była już 21 a jutro miał jakieś testy czy coś - Harry?
- Tak. Dylan... Carly albo uciekła co jest mało prawdopodobne albo ktoś ją porwał.
- Styles... Nie rób sobie ze mnie jaj. Idę dalej spać Cześć.
- Nie! - krzyknąłem do słuchawki - Ja na poważnie! W jej sypialni wszystkie jej ciuchy są powywalane z szafek a zamek w drzwiach jest rozwalony - słyszałem jak się podnosi z łóżka i zaczyna się ubierać.
- Jezu. Zaraz tam przyjadę. Będę tam za 15 minut!
- Zaraz... Przecież ty mieszkasz piętro niżej!?
- U rodziców jestem.
- Okay. Cześć.
I tak jak mówił był za 10 minut.
- Dzwoniłeś na policję ? - spytał od razu.
- Nie - odpowiedziałem twardo.
- Co? Nie zależy Ci na Carly?
- Zależy. Tylko ja mam lepsze i szybsze sposoby na to żeby znaleźć naszą mała Carly.
- Jakie? - spytał nie pewnie i z przerażeniem.
- Dowiesz się później - poklepałem go po ramieniu - Nie dzwoń na policję jesli chcesz szybciej Carly! Pod żadnym pozorem!- i odszedłem.
Zszedłem na dół na podwórze do swojego auta. Odpaliłem silnik i ruszyłem w tak dobrze znanym mi kierunku. Po 15 minutach byłem pod małą chatką gdzieś na przedmieściach Nowego Yorku. Wysiadłem z auta. Skierowałem się do drzwi frontowych, które od razu otworzyłem. Miałem takie uprawnienia, ponieważ mieszkał tu jeden z moich czterech przyjaciół - Zayn. Był, jest i za pewne będzie jednym z najlepszych szefów gangów jakich widziała ta ziemia. Ten cały Drake mógłby się przed nim schować. O Drake'u powiedziałem mu wcześniej ale tylko przez telefon gdyż miał kilkudniową wyjazd i nie było jak się spotkać.
Od razu wszedłem do salonu w którym siedział oglądając swój ulubiony film "Szybcy wściekli" a jak przypuszczam była to 7 część. Dosiadłem się do niego. Spojrzał na mnie i zaraz wrócił wzrokiem na telewizor.
- Już? - spytał nadal wpatrując się w ekran telewizora.
- Tak - równocześnie wstaliśmy z kanapy.
Skierowaliśmy się do piwnicy - do bazy gangu w całości należącego do Zayna.
W piwnicy było dosłownie wszystko co było nm teraz potrzebne do znalezienia Carly. Namierzył samochód tego skurwiela. Dobrze, że przyjrzałem się wtedy tym rejestracjom. Tego samego dnia postanowiliśmy tam wyruszyć. A skubany uciekł aż do Georgii. Nie było co zwlekać. Wsiedliśmy do auta. Po 10 minutach drogi dostałem SMS-a. Zamarłem gdy ujrzałem nadawcę.
Carly
Obudziłam się gdy ktoś niósł mnie w stronę małego drewnianego domku. Otworzyłam oczy i ujrzałam twarz Drake'a. Przestraszyłam się. Zaczęłam się wiercić. On nie był na taki krok przygotowany wiec się mu wyślizgnęłam i z hukiem upadłam na ziemię, na co usłyszałam tylko jak coś zaczął warczeć pod nosem. Chciał mnie dźwignąć, ale sama się podniosłam by nie korzystać z jego pomocy, której nie chciałam. Westchnął tylko. Weszłam na werandę z zamiarem wejścia do domu. Zaraz, co ja do cholery robieę? Po co ja tam idę? Stanęłam w miejscu i odwróciłam się na pięcie. Wzrokiem natrafiłam na piwne tęczówki mojego koszmaru.
- Gdzie do kurwy nędzy jesteśmy? - krzyknęłam powstrzymując się od rzucenia na niego i pobicia go ale przecież wiadomo, że dla mnie skończyło by się to o wiele gorzej.
- Spokojnie kotku - powiedział tym swoim "seksownym" głosem na który z pewnością każda leciała, tak jak ja kiedyś - Jesteśmy w bezpiecznej odległości od tego mopa - czy on nazwał Harry'ego mopem? - Teraz nam nikt i nic nie przeszkodzi - uśmiechnął się łobuzersko, w jego wykonaniu wyglądało to obrzydliwie, a gdy Harry to robił było to nawet urocze ale wiem jedno: wyglądało lepiej i nie tak, że chce mi się rzygać.
Weszłam do domku. Poszukałam łazienki. Weszłam do niej i zamknęłam drzwi. Oparłam sie o drzwi i zjechałam po nich na dół. Parę łez bezsilności, spłynęło po moim rozgrzanym policzku. Po paru minutach usłyszałam pukanie do drzwi.
- Długo będziesz tam siedzieć?
- Tyle ile będzie trzeba - warknęłam - A teraz daj mi godzinę spokoju. Chcę odpocząć.
- W łazience?
- Tak! Idź już i mnie nie wkurwiaj!
- Dobra idę, idę - poddał się o dziwo i odszedł bez żadnych sprzeczek ani nic.
Gdy tak siedziałam skulona coś mi się wbijało w brzuch. Rozprostowałam się i sięgnęłam do miejsca bólu. Moja radość była nie zmierna w tej chwili. Wyciągnęłam swojego smartfona. Włączyłam go. Odetchnęłam z ogromną ulgą. Było jeszcze 49% baterii. Szybko weszłam w ikonkę wiadomości.
Carly: Harry proszę pomóż mi. Drake mnie porwał i gdzieś wywiózł. Ratuj. Błagam.
Hej kochani
Jezu! Ale dostałam kopa weny!
Macie kolejny rozdział
Jak myślicie co będzie dalej ? ;)
CZYTASZ
FriEND || H.S. [wolno pisane]
FanfictionCarly Shay to siedemnastoletnia studentka NYU. Na studiach zaprzyjaźnia się ze Harrym. Pokręconym chłopaku, którego włosy były niemal tak samo pokręcone. Carly zakochała się w nim ze wzajemnością, lecz musieli się rozstać ponieważ ona musiała wyjech...