Siedzimy właśnie ma wykładzie z literatury pani Cost, kiedy Harry'emu zaczyna wibrować telefon.
- Harry kto to? - spytałam szeptem gdy sprawdził kto dzwoni.
- Gemma. Która godzina?- wyszeptał.
- 12:13. Za siedem minut koniec.
- Potem do niej oddzwonie -oznajmil i zablokował telefon.
- No okay.
Harry
Gemma dzwoniła jeszcze kilka razy, i za każdym razem ją odrzucałem. Po skończonym wykładzie, przeprosiłem Dylana i Carly i wyszedłem przed kampus. Wyciągnąłem telefon i gdy już miałem wybierać numer siostry, telefon po raz kolejny zawibrował, a tym razem go odebrałem. I po chwili usłyszałem rozzłoszczony głos swojej kochanej siostrzyczki.
- Czemu nie odbierasz?! Martwiłam się pajacu! - zaczęła krzyczeć do słuchawki.
- Nie mogłem. Wykład był- wyjaśniłem ostrożnie.
- Ah. Dobra przepraszam. Z resztą nie po to dzwonię...
- A po co? - przerwałem jej.
- Kiedy masz zamiar odwiedzić swoją rodzinkę? - zatkało mnie, nie myślałem o tym. 6 miesięcy sie już nie widzieliśmy.
- Umm... zastanawiałem sie dzisiaj nad tym - kłamię - I myślę, że za około dwa tygodnie. A czemu pytasz?
- Czy mógłbyś przyjechać szybciej? - zapytała z nadzieją w głosie.
- No dobra zobaczę co da się z tym zrobić - westchnąłem.
- Okay! - pisnęła - Przepraszam ale muszę już kończyć. Paa braciszku, do zobaczenia!
- Paa! - rozłączyła się.
Ciekawi mnie, skąd ten nagły telefon. Coś musi być na rzeczy, skoro się mnie pytała kiedy przyjeżdżam. Nie mija 5 minut a mój telefon zaczyna po raz kolejny dzisiaj wibrować. Był to SMS od Carly.
Carly: Przepraszam, że Cię zostawiam ale idę z Dylanem na kawę. Musimy porozmawiać. Zrób sobie coś do jedzenia. Za nie długo wróce. Paa :)
Szybko jej odpisałem krótkie "Okay" i zacząłem zmierzać w stronę akademika tym razem sam.
Po paru minutach, stałem już pod drzwiami swojego małego lokum. Odkluczyłem drzwi i runąłem na sofę w salonie. Zacząłem obmyślać plan, jak spytać Carly czy pojedzie ze mną do Anglii, do Holmes Chapel. I z takimi myślami zasnąłem.
Carly
Wchodzimy z Dylanem do naszej ulubionej kawiarni, wcześniej wysyłając Harry'emu wiadomość gdzie jesteśmy i zamwiamy dwie Latte waniliowe i siadamy do naszego stolika pod oknem. Chris bo tak sie nazywał kelner przyniósł nam beżową pyszną ciecz i postawił koło nas.
- A więc... Dylan Ty nie znasz Tessy co nie? - spytałam jako pierwsza zabierając głos.
- Nieee? - przeciągnął jakby ostrożnie.
- A więc... - i zaczęłam tą samą historię, którą opowiedziałam dzisiaj rano Harry'emu - O! Właśnie idzie - wskazałam na brunetkę w niebieskiej koszuli, która zmierzała w naszym kierunku.
- Hej - przywitała się uprzednio zamawiając sobie kawę - Ty to musisz być Dylan, co nie?
- Tak. Miło mi - uśmiechnął sie i podał dziewczynie dłoń.
- Doszły mnie słuchy, że nie mam u Ciebie szans - mrugnęła i zachichotała po czym usiadła obok mnie wcześniej kładąc swoją torebke za plecy.
- Haha - zaśmiał sie nerwowo i podrapał po karku - N-no tak - zająknął się.
Zaraz. Czy Dylan był nerwowy i zawstydzony przy dziewczynie?
-Nie szkodzi.
Rozmowa już potem szła w luźnym tempie, ponieważ Tessa i Dylan znaleźli wspólny język. Dwie godziny później przeprosiłam ich, i poszłam do domu zostawiając ich samych, bo zostawiłam Harry'ego samego, przez co czułam małe poczucie winy. Z nikłą nadzieją, że coś między nimi zaiskrzy. Po chwili z torebką w ręce wychodziłam z kawiarni z ulubioną kawą chłopaka. Droga do akademika zajęła mi z 10 minut. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu w celu uzyskania odpowiedzi na pytanie, która jest godzina. I zobaczyłam, że mam jedną nieodebraną wiadomość. Odblokowuje telefon przystając w miejscu by nie wpaść pod jakiś przypadkowy samochód.
Harry: Okay.
Ugh... to tylko odpowiedź. Schowałam telefon z powrotem do torebki i spokojnym krokiem zmierzam w stronę akademika. Spoglądam w prawo i widzę czarnego Dodge'a. Serce zaczyna mk szybciej bić. Przyspieszam kroku. Spoglądam jeszcze raz. Zniknął. Odetchnęłam z ulgą, ale dalej czułam przypływ adrenaliny. To pewnie była jakaś randomowa osoba, która też ma czarnego Dodge'a. To tylko moja chora wyobraźna. Wchodzę do akademika i otwieram wielkie drzwi. Wdrapuje sie na pierwsze piętro. Odkluczam drzwi i rozglądam się gdzie jest Harry. Z kuchni, wydobywa się cudny zapach mojej ulubionej potrawy. Wchodze do kuchni na palcach. Staję za nim i przytulam go od tyłu, i daję buziaka w policzek na co on się odwraca i całuje mnie w usta.
- Hej skarbie. Jak było? - zaczął.
- Hej. Nawet dobrze - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Jemy? - zapytał wskazując na potrawę w garnku.
- Oczywiście - kucnęłam przy szafce i wyciągnęłam dwa talerze i sztućce dla nas i położyłam je na stole.
Od razu zasiedliśmy do stołu. Każdy sobie nałożył trochę makaronu a na to sos z brokułami, papryką i kawałkami kurczaka. Niebo w gębie. Moje ulubione danie - pomyślałam. Po zjedzonym posiłku, wsadziliśmy brudne naczynia do zmywarki i poszliśmy ogladać film. Po połowie filmu Harry się odezwał:
- Pojedziesz ze mną do Holmes Chapel?
Hej kochani
Natchnęło mnie coś i napisałam.
Piszcie w komentarzach co sądzicie:
Czy Carly sie zgodzi? ;)
CZYTASZ
FriEND || H.S. [wolno pisane]
FanfictionCarly Shay to siedemnastoletnia studentka NYU. Na studiach zaprzyjaźnia się ze Harrym. Pokręconym chłopaku, którego włosy były niemal tak samo pokręcone. Carly zakochała się w nim ze wzajemnością, lecz musieli się rozstać ponieważ ona musiała wyjech...