Fourteen

151 15 8
                                    

- Nie myślisz, że to za wcześnie? - spytałam patrząc mu prosto w oczy.

- Proszę Cię Carly. Gemma dzwoniła, że mam tam przyjechać a bez Ciebie nie pojadę.

- Kiedy masz tam przyjechać? - spytałam krzyżując nogi.

- Za pięć dni - odpowiedział szybko.

- Dasz mi czas na zastanowienie się? Jeden dzień. Proszę.

- No dobrze. Liczę na pozytywną odpowiedź - cmoknął mnie w policzek i wszedł do sypialni, zostawiając mnie z myślami sam na sam.

Położyłam się na sofie i patrzyłam się na sufit. I nawet nie wiem kiedy zasnęłam.

--------------------------

Obudziłam się w łóżku. Harry znów się do mnie tulił, co nie powiem było przyjemne ale strasznie mi było ciepło. Wręcz się topiłam w jego ramionach. Wygramoliłam jedną rękę i zaczęłam dźgać wytatuowane ramię Harry'ego palcem.

- Harry. Harry. Harry. Harry. Harry. Harry... - powtarzałam w kółko aż się obudził.

- Ty bezlitosna kobieto - warknął i przewrócił się na drugi bok - Muszę zablokować ten kanał. Za dużo tego cholernego serialu.*

Gdy już zabrał swoje ręce, wstałam z łóżka i podeszłam do komody, zabierając z niej czarne legginsy i swój ulubiony sweter i poszłam do łazienki. Zrobiłam poranną toaletę, i ubrałam wcześniej wybrany przeze mnie zestaw i wyszłam z łazienki.
Po wyjściu, od razu poczułam aromat kawy i jak mi się zdaje nieco przypalonych tostów. Postanawiam nie wychodzić z sypialni i przemyśleć ten wyjazd do Anglii i ustalić za oraz przeciw. Usiadłam po turecku na zaścielonym łóżku i po chwili byłam pogrążona w myślach.

Harry

Po drugiej próbie zrobienia tostów, stawiam na stole stosik chrupkiego chleba dżemu i nutelli, którą Carly tak bardzo uwielbia. Wołam ją ale nie przychodzi. Wołam drugi i trzeci raz ale nic. Idę do sypialni i zastaję ją siedzącą na łóżku i tępo patrząc sie w ścianę jak widać bez pożytecznego celu. Podchodzę do niej. Łapię ją za ramię na co podskakuje i łapie się za klatkę piersiową z trochę przyśpieszonym oddechem.

- Jezu. Ale mnie wystraszyłeś. Nie rób tak więcej chyba, że chcesz żebym na zawał zeszła... - przerwałem jej pocałunkiem, który od razu odwzajemniła.

- Już? Idziemy na śniadanie? - przytaknęła po czym wstała i podążała za mną do kuchni.

Po skończonym posiłku przeprosiła i wyszła z moje a w sumie to naszego, małego mieszkania wcześniej mówiąc, że idzie do Dylana i za chwilę wróci. Teraz miałem chwilę wolnego, więc postanowiłem obejrzeć coś w TV. Leciała powtórka jakiegoś serialu, który kiedyś oglądałem, ale postanowiłem nie przełączać.

Carly

Wyszłam z mieszkania i poszłam piętro niżej do Dylana. Może on mi pomoże, bo już sama nie wiem co myśleć o tym wyjeździe. Postanowiłam pojechać, ale znamy się niedługo i to trochę za szybko na spotkanie z jego rodziną. Ale przecież raz się żyje. Co nie? Zapukałam trzy razy ale odpowiedziała mi cisza. Zapukałam po raz kolejny. I nic. Gdy już miałam odchodzić drzwi się otworzyły a w nich Dylan z co mnie zdziwiło zaskoczoną miną.

- C-<arly? - wyjąkał a teraz już wiem czemu jest taki wystraszony - za nim stała Tess.

- Tess? - spytałam na co się zaśmiała nerwowo - Czy wy... ze sobą kręcicie?

- Nie! - wypalił na co Tess zgromiła go wzrokiem - To znaczy tak jakby. Próbujemy.

- Jednak jesteś bi. Mówiłam - wywrócił oczami i skrzyżowałam ręce na klatce piersiowej.

- No dobra... miałaś rację. Wejdziesz? Bo miałaś chyba jakąś sprawę - odsunął się robiąc mi miejsce bym weszła.

- Tak - weszłam do środka i Dylan zamknął za mną drzwi.

- Mam wyjść?- spytała niepewnie.

- Nie. Lepiej nawet jak będziesz. Twoja rada mi się bardziej przyda niż od tego idioty zaśmiałam się wskazując na chłopaka.

- Słyszałem! - krzyknął z kuchni, na co zachichotałyśmy

- A więc mów - ponagliła mnie gdy już wszyscy siedzieliśmy w salonie z kubkami ciepłej pysznej herbaty, wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić:

- Harry poprosił mnie żebym poleciała z nim do Anglii - powiedziałam prosto.

- I w czym problem kochana? Chce zrobić kolejny krok w związku - uśmiechnęła się ciepło.

- No wiem - powiedziałam smutno ze spuszczoną głową - Ale problem w tym, że boję się tego strasznie. Boję się, że tego coś się stanie i popsuje moje, oby dobre zdanie u jego rodziców i siostry.

- Kochana leć tam z nim. Nie polecisz, nie dowiesz się. Trzeba próbować nowych rzeczy. A jeśli mu odmówisz, może poczuć się odrzucony i zraniony. Więc jak? Lecisz? - spytała z uśmiechem.

- Lecę - odpowiedziałam wesoło i wybiegłam z ich mieszkania, po drodze krzycząc coś na do widzenia i dziękując im za radę.

Lekko zdyszana stoję już pod swoimi drzwiami. Próbuję unormować swój zdziczały oddech. Trzeba by popracować na nowo nad kondycją - pomyślałam. Gdy już w miarę uspokoiłam oddech otworzyłam drzwi. Usłyszałam telewizor. Poszłam do salonu. Stanęłam obok kanapy. Harry podniósł na mnie pytający wzrok.

-Lecę.

*Nawiązanie do Sheldona z Teorii Wielkiego Podrywu i tego jak pukał do drzwi Penny.

Hej kochani! 

Z okazji tego że mam dzisiaj urodziny postanowiłam dodać rozdział :)


FriEND || H.S. [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz