Twenty one

76 7 2
                                    

Po wielu namowach Harry pozwolił mi wyjść na zakupy. Co prawda łatwo nie było, ale na szczęście się udało. Teraz ubrana w swoją ukochaną parke, czarno-czerwony szalik i vagabondy byłam gotowa do wyjścia. Już miałam wychodzić ale w mieszkaniu rozdarł się krzyk Harry'ego, który mnie wołał. Zatrzymałam się w pół kroku i odwróciłam się do niego.

- Zapomniałaś telefonu - wyjaśnił, po czym odebrałam od niego swój telefon.

- Dziękuję - dałam mu buziaka w policzek.

- Jak...

- Jak coś to zadzwonię - przerwałam mu i dokończyłam to co chciał powiedzieć po czym na jego twarzy pojawił się ten cudowny szeroki uśmiech, który wręcz kocham.

Gdy wychodziłam już ze sklepu, z zakupami rozbrzmiał dźwięk mojego dzwonka. Wyciągam telefon i spoglądam na wyświetlacz, Harry...

Harry

Chwilę po tym jak Carly zamknęła za sobą drzwi usłyszałem dźwięk dzwonka. Pomyślałem, że to Carly czegoś zapomniała. Otworzyłem a tam nikogo nie było, spojrzałem na wycieraczkę a tam leżała małą szara koperta z napisem Styles. Z drżącymi dłońmi sięgnąłem po nią gdyż, domyślałem się co w niej jest. Zamknąłem drzwi i szybko poszedłem do swojego gabinetu i tam otworzyłem kopertę i wyjąłem z niej kilka zdjęć. Wszystkie z naszego wczorajszego spaceru. Na dwóch jesteśmy razem a na kolejnych jest sama Carly jak spotkała się z Tess i Dylanem. W kopercie była kartka, z napisem: Pilnuj ją Styles. Rzuciłem wszystko na biurko i pobiegłem po telefon. Szybko wybrałem numer Carly. Odebrała dopiero po trzecim sygnale...

Carly

- Carly gdzie jesteś? - spytał od razu czym mnie trochę zirytował, był strasznie nadopiekuńczy.

- Akurat wyszłam ze sklepu, a co? - odpowiedziałam spokojnie.

- Już tam jadę! - wykrzyknął a po chwili usłyszałam szelest kurtki.

- Harry ale po co? - spytałam lekko zdenerwowana, ale nie dostałam odpowiedzi bo się rozłączył.

Nie mając już na niego sił opadłam na ławkę, która była za mną. Nie zostało mi nic innego jak czekać na niego.

- Denerwujący chłopak? - usłyszałam obok siebie głos z lekkim rosyjskim akcentem.

- Um... Tak - jak ja mogłam go nie zauważyć?

- Czy chciałabyś ślicznotko pójść ze mną na kawę? - wysoki brunet o niebieskich oczach, urodą niegrzeszący przysiadł się do mnie, dziwnie wyglądało mi to połączenie brązowych włosów z niebieskimi oczami ale no cóż.

-Um... Niestety, ale będę musiała odmówić - powiedziałam trochę oschle, chyba za oschle... - Nie znam Cię. A teraz przepraszam, ale muszę iść - wstałam bo zobaczyłam nadjeżdżający samochód Harry'ego a po chwili jego biegnącego w moją stronę.

- Carly - objął nie w pasie - Kto to?

- Nie wiem i nie zamierzam wiedzieć. Chodźmy - pociągnęłam go za materiał koszuli by wreszcie odciągnąć go od tego chłopaka.

- Czy Ty wiesz z kim rozmawiałaś?! - wydarł się na mnie od razu gdy wsiedliśmy do jego samochodu.

- Wiem! I na mnie nie krzycz - powiedziałam już spokojniej.

- Przepraszam skarbie ale trochę się zdenerwowałem przez to. Groziło Ci wielkie niebezpieczeństwo - powiedział równie spokojnie co ja a na koniec dał mi soczystego buziaka w czoło - Kocham Cię i się o Ciebie martwię.

- Też Cię kocham - wtuliłam się w niego mocno.

- Zawiozę Cię teraz do Dylana, dobrze? - spytał ostrożnie - Muszę coś załatwić - wyjaśnił.

- Och no dobrze- mruknęłam.

- Będe do godziny - powiedział po czym odblokował drzwi.

- Okay - wysiadłam z auta a on po chwili odjechał.

Weszłam na chodnik i zaczęłam zmierzać w kierunku akademika. Miałam odczucie jakby ktoś mnie obserwował, znikło dopiero gdy byłam już w środku i pukałam do drzwi. A otworzył mi półnagi Dylan.

- To ja... może kiedy indziej wpadne - powiedziałam, a po chwili zobaczyłam wychylającą się zza mojego przyjaciela Tess - Nie będe wam przeszkadzać - rzekłam i szybko zbiegłam pomimo, nawoływań Dylana. Wyszłam na dwór, a zimne powietrze od razu wdarło się do moich płuc. Postanowiłam, że pójdę do parku przecznicę stąd. Przez całą drogę nie odstępowało mnie uczucie, że ktoś mnie obserwuje. Postanowiłam to zignorować i usiąść na najbliższej ławce przy latarni. Mimo tego, że była już prawie noc samochody nadal żwawo jeździły i trąbiły. Odgłosy z ulicy tłumiły się przez korony drzew, więc nie były takie głośne, a w mojej głowie układały się na wzór całkiem przyjemnej melodii. Myśli tak mnie pochłonęły, że dopiero gdy usłyszałam refren mojej ulubionej piosenki zorientowałam się, że dzwoni mi telefon. Szybko wyciągnęłam go z kieszeni i zobaczyłam na wyświetlaczu zdjęcie Harry'ego. Od razu odebrałam.

-Tak?

- Byłem u Dylana i powiedział, że byłaś u niego ale tylko na chwilę i zaraz poszłaś i gdzie teraz jesteś? - powiedział na jednym tchu.

- Jestem w Central Parku.

- Już tam idę - odparł.

- Dobrze to ja pocze... - przerwałam ponieważ poczułam coś zimnego przy skroni, odwróciłam się w stronę z której mogłoby to być. Zamarłam gdy ujrzałam wysokiego bruneta, w tych ciemnościach trudno kogokolwiek rozpoznać.

- Albo będziesz grzeczna i ze mną pójdziesz albo właduję Ci kulkę w łeb.

Hej hej!
Przepraszam, że nie było tak długo rozdziału ale no ten pisałam tydzień...mam nadzieję że da sie go czytać 
Gwiazdkujcie i komentujcie to bardzo motywuje a to mi sie przyda :D













FriEND || H.S. [wolno pisane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz