Harry
- Tu jesteś - wzdycham z ulgą gdy znajduję ją po trzech godzinach poszukiwań, siedzącą w uniwersyteckiej bibliotece z książką w ręku. Na te dwa słowa, przeniosła swoje zdziwione czekoladowe oczy na mnie.
- H-Harry? Co Ty tu robisz? - zapytała wstając.
- Szukałem Cię. Dylan wyjaśnił parę sprawę do końca. On nie chciał zrobić nic złego. Sam się dałem na to nabrać - wyjaśniłem po krótce.
- Jak mnie tu znalazłeś? - zapytała odkładając książkę, katem oka zauważyłem bibliotekarza, który uważnie nam się przyglądał.
- Przeszukałem całą okolicę i nigdzie Cię nie było. Biblioteka to ostatnie co mi przyszło do głowy, żeby sprawdzić, a powinno jako pierwsze, mój Ty molu książkowy - przytuliłem ją do siebie wdychając brzoskwiniowy zapach jej włosów.
- Idziemy do domu? - ziewnęła jak mały kotek co wyglądało uroczo.
- Tak kotku - uśmiechnąłem się do niej i objąłem ją w talii ramieniem.
- Paa Bob! - krzyknęła do faceta za ladą, który wcześniej nam się przyglądał.
- Pa Carly! Miło było Cię poznać! - odkrzyknął jej, zaraz...jakie poznać?!
- Mi również! - uśmiechnęła się do niego ciepło, po czym wyszliśmy na zimne i nawet przyjemne powietrze.
- Carly, kto to był? - naprawdę o to zapytałem?
- To był bibliotekarz - wytłumaczyła jak małemu dziecku.
- To wiem Carly. Ale kim był dla Ciebie - dałem wielki nacisk na ostatnie słowo.
- Przyjacielem go nazwać nie mogę bo znam go tylko 3 godziny. Jest takim jakby, hm... o! Przelotnym znajomym.
- Co? Jest takie coś? - zaśmiałem się.
- Tak - przyjęła "pewną siebie" postawę.
- A od kiedy?
- A od teraz. Nakładam na to prawa autorskie - jednocześnie wybuchnęliśmy śmiechem.
- Boże, hahaha - złożyłem pocałunek na jej bladoróżowych ustach.
Wraz z przekroczeniem progu, Carly poczłapała do sypialni i momentalnie zasnęła. Dołączyłem do niej chwilę później, wtulając się w nią.
Obudziłem się równo o 15, od razu pomaszerowałem do kuchni i zrobiłem sobie kawę. Wraz z pierwszymi łykami napoju czułem ulgę. Tak, zdecydowanie jestem kawoholikiem. Z parującym kubkiem dłoni podszedłem do wielkiego okna. Wpatrywałem się w wielkie wieżowce myśląc o swoim dotychczasowym życiu. Mając 18 lat posiadam własne mieszkanie, dziewczynę, którą kocham i przeżycia, których na pewno żaden z moich rówieśników nie przeżył. Żyć nie umierać. W pewnej chwili, poczułem małe i drobne dłonie oplatające mnie dookoła talii. Od razu uśmiechnąłem się i odwróciłem do brunetki wpijając się w jej usta w namiętnym pocałunku.
-Harry? - spytała gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Tak?
- Czy to co mówiłeś o tym całym... gangu, w którym rzekomo kiedyś byłeś. To prawda?
Zaniemówiłem. Przyznałem jej się wcześniej o cząstce życia, o której nikomu nie mówiłem. Dylan to wszystko dobrze zaplanował i sam się wkręciłem. Powiedziałem jej o tym bo myślałem, że to się znowu dzieje i, że muszę jej to powiedzieć. Teraz chociaż nie mam tajemnic. Może to i dobrze, przynajmniej później się nie dowie przypadkiem i nie będzie awantury o to. Tak, to bardzo dobrze, że się teraz dowiedziała.
- Um... tak - ująłem jej twarz w swoje dłonie i spojrzałem głęboko w jej czekoladowe trochę smutne oczy - A to z Dylanem, to po prostu jeden wielki zbieg okoliczności. Przepraszam.
- Miałeś mi kiedykolwiek zamiar powiedzieć?
Musisz skłamać Harry. Nie może być z tego awantury. Nie może.
- Przymierzałem się do tego w najbliższym czasie.
- Powiedzmy, że Ci wierzę. Robimy dzisiaj dzień onesie?
- Raczej popołudnie ale dobrze - zaśmiałem się i poczłapałem do sypialni po swój strój, w który od razu wskoczyłem.
Pomaszerowałem później do salonu przed telewizor, i czekałem aż Carly ubierze swoją piżamę. W połowie oglądania serialu usłyszałem kroki i od razu spojrzałem na drzwi od sypialni, z której wychodziła właśnie brunetka.
- Jestem jednorżcem! - oznajmiła kręcąc się dookoła własnej osi uroczo chichocząc.
- Widzę. A ja jestem kangurem! - zaśmiałem się z naszej wymiany zdań.
- Widzę mój kangurku - usiadła na moich kolanach składając słodki pocałunek na moich ustach - Pooglądamy jakiś film? - zaproponowała.
- Możemy a jaki?- dopytałem.
- Mój przyjaciel Hachiko!
Półtorej godziny później...
-Nigdy więcej tego filmu! - krzyknęła zapłakana.
- Carly nie płacz, ej. To tylko film - uspokajałem ją.
- Tak, a piekło to tylko sauna - prychnęła ale lekko się uśmiechnęła.
- Ale Ty drażliwa jesteś kochanie. Morze Czerwone nadeszło? - zapytałem z udawaną powagą lecz po chwili wybuchnąłem śmiechem.
- Może nadeszło, a może nie - wystawiła język.
Po mieszkaniu rozległo się głośne pukanie. Spojrzeliśmy po sobie zdziwieni ponieważ żadne z nas nie spodziewało się gości. Nie mając wyboru poszliśmy otworzyć drzwi w swoich piżamach. Osoba stojąca po drugiej stronie nas zaskoczyła.
- Hej.
Jak myślicie kto to?
Powoli zaczynam mieć coraz więcej pomysłów na to ff i chyba częściej będą rozdziały ale nie obiecuję bo szkoła etc.
CZYTASZ
FriEND || H.S. [wolno pisane]
Fiksi PenggemarCarly Shay to siedemnastoletnia studentka NYU. Na studiach zaprzyjaźnia się ze Harrym. Pokręconym chłopaku, którego włosy były niemal tak samo pokręcone. Carly zakochała się w nim ze wzajemnością, lecz musieli się rozstać ponieważ ona musiała wyjech...