▼・ᴥ・▼
Kolejny dzień w szkole równał się kolejnemu dniu przetrwania. Jedynym, co pocieszało zmarnowanych uczniów, były powoli kończące się lekcje. Czas wydawał się płynąć tego dnia wyjątkowo mozolnie, nawet na tych bardziej ciekawszych lekcjach. Każdy liczył minuty do końca tej mordęgi, sam czy to w towarzystwie.Taeyong miał to szczęście, że oczekiwanie na weekend umilało mu przebojowe towarzystwo składające z Doyounga oraz Sehuna, z którymi nie dało się nudzić. Na wszelkie sposoby próbowali urozmaicić sobie monotonny plan zajęć. Dzisiaj na przykład nie zawitali na pierwszych lekcjach. Zamiast tego odpoczywali na ich słynnym murku nad rzeką, częstując się papierosami oraz zakupionymi wcześniej energetykami.
Kiedyś Taeyong mógłby zaczynać każdy dzień właśnie w ten sposób, leżakując pomiędzy dzikimi krzakami i wygrzewając się na słońcu. Zawody w największej liczbie puszczonych kaczek były obowiązkowe podczas ich spotkań. Płynąca rzeka nie tylko zabierała ze sobą wrzucone przez uczniów patyki, ale również ich smutki, zażalenia czy sekrety. Było to miejsce psychicznego oczyszczenia nagromadzonego przez tygodnie brudu, jaki stworzyli rodzice bądź szkoła.
Bujna nadrzeczna roślinność tworzyła mur od cywilizacji, której chłopak powoli miał dość. Coraz częściej zdarzały mu się momenty, kiedy to wolałby wyłącznie swoje towarzystwo z Winstonem w palcach. Nie wiedział, dlaczego tak się dzieje, skoro lubił obydwóch przyjaciół. Chociaż czasami zastanawiał się, czy może tak nazwać Sehuna.
Trzecioklasista charakteryzował się bowiem wąskim zakresem tolerancji, przez co Taeyong nie mógł powiedzieć mu wszystkiego. Nie tolerował osób odmiennej orientacji i nie znosił ich istnienia nade wszystko. Maturzysta lubił wyrażać dosadnie swoje zdanie, kiedy tylko nadarzyła się okazja. Ostatnio, jednakże, zaczął poruszać ten temat częściej, gdy w nowych klasach pojawiało się więcej takich osób. W skrócie - był homofobem.
Jednak Sehun nie zdawał sobie sprawy, że jego młodszy przyjaciel należy do tego skażonego środowiska.
Tego poranka wydarzyło się coś, co zepsuło dzień pofarbowanego licealisty. Leżąc na trawie i ciesząc się wrześniową pogodą, która jeszcze przypominała tą letnią, nagle położył się na nim Doyoung. Przyjaciel oparł się głową o jego klatkę piersiową bez żadnych zahamowań. W dzieciństwie zdarzało im się leżenie w takiej pozycji, więc Doyoung nie widział w tym niczego dziwnego. Taeyong również nie miał temu nic przeciwko, a nawet za zgodą chłopaka bawił się jego ciemnymi kosmykami. Nie mówili do siebie nic, ciesząc się swojską atmosferą.
Nagle w momencie wszystko prysło, kiedy zza krzaków wypełzł Sehun, niosący zakupione w pobliskiej Żabce śniadanie do szkoły.
-Oczom nie wierzę ... Zadaję się z ciotami! - zaśmiał się wtedy i spowodował gwałtowne zepchnięcie szatyna przez rękę Taeyonga. Doyoung sturlał się po trawie z jękiem, gdy srebrnowłosy podniósł się do siadu.
-Nie no, Sehun co ty - Taeyong wysilił się z bólem na uśmiech, pomimo, że był w tamtej sytuacji blady jak ściana. Liczył również, że zdradzieckie łzy, które czuł w kącikach oczu, nie wypłyną.
-To dlaczego odsunąłeś się jak poparzony? - trzecioklasista podniósł rozbitą brew, a jasnowłosy modlił się, żeby i jego łuk brwiowy tak nie wyglądał. Po raz pierwszy od dawna bał się własnego przyjaciela, że zrobi mu krzywdę - Przecież sobie jajcuję - dopiero błysk uśmiechu Sehuna dał młodszemu zielony sygnał, aby rozluźnić swoje gotowe do ucieczki mięśnie. Pewnie by nie zdołał nawet uciec przed wyższym rocznikiem kolegą.
Taeyongowi kolejny raz się poszczęściło i mógł dalej ciągnąć swoją tajemnicę do grobu, jednak w jego głowie wciąż brzmiały ostatnie wypowiedziane przez trzecioklasistę słowa: "Tylko nie róbcie tego więcej, bo to obrzydliwe".
CZYTASZ
𝑾𝒆𝒃𝒃𝒐𝒊 ☁︎* . * ʲᵃᵉʸᵒⁿᵍ
FanfictionJaehyun wiódł zwyczajne życia jedynaka, dopóki nie natknął się na gejowskie live'y drobnego chłopaka. Od tego czasu Jae nie może przestać myśleć o chudych nogach Whiplasha, przez które zaczął kwestionować swoją orientacje seksualną. Jednocześnie zac...