UWAGA 18+
Nie tylko szatynem kierowała nadopiekuńczość, ale również dopadła Marka, który wybudził się z pijackiej drzemki. Chociaż obraz nie rozmywał się tak jak wcześniej, nie zauważył wychodzącego Jaehyuna z półprzytomnym Taeyongiem, wymijając ich, prawie że na korytarzu. Stawiał ospale kroki, szukając wciąż śpiącym wzrokiem Japończyka, ale napotykał wyłącznie zezgonowanych gości. Co chwilę przeskakiwał czyjeś nogi lub musiał rzucać niemrawe "przepraszam", kiedy kogoś przydeptywał. Zaczął czuć niepokój, gdy nigdzie nie widział Yuty, a rozglądając się po zdemolowanym pomieszczeniu, przypomniał sobie słowa Tena. Gospodarz życzył sobie, żeby niczego nie dotykać, gdy tymczasem wszędzie panował istny bajzel. Mark miał ochotę zebrać swoją paczkę przyjaciół i zwiewać z tego burdelu jak najszybciej, aby uniknąć pomagania w sprzątaniu.
Z chwilą, gdy usłyszał znajomy, szczery rechot, odetchnął z ulgą. Jedna zguba znaleziona. Jednak zmarszczył brwi, podchodząc powoli do przewróconej kanapy. Głos należał do Japończyka, ale brzmiał bardziej jak bełkot albo jakby chłopak próbował mówić z ustami pełnymi wody.
- Jezu, ale się zapuściłaś. Trzymaj mała to na fryzjera - słysząc fragment rozmowy, Mark zatrzymał się w miejscu, niedowierzając, że jego przyjaciel rozmawiał z jakąś dziewczyną w ten sposób. W ogóle, że przygruchał sobie jakąś dziewczynę. - Nie bądź zła. Tylko końcówki podetniesz.
-Co jest... - brunet parsknął cichym chichotem, chowając się za oparciem kanapy, aby podsłuchiwać dalej tą intrygującą konwersację. Będzie miał potem z czego się nabijać.
-Są takie gęste... Mogę je powąchać? - rozniósł się dźwięk, jakby ktoś zaciągał się powietrzem, a podsłuchujący brunet zasłonił sobie usta, żeby nie wybuchnąć chichotem. - Jakiego szamponu używasz?
-Kurna, nie wierzę - starał się zdusić śmiech, co coraz gorzej mu wychodziło. Nigdy jeszcze nie słyszał tak dziwnej gadki na podryw.
-Tylko nie mów Markowi, ciiii – w tym momencie uznał, że to idealny moment do interwencji.
- Co ma nie mówić - Mark wychylił się zza kanapy z szerokim uśmiechem, ciesząc się, że przyłapał swojego przyjaciela na nieudolnym flirtowaniu. Jednak zdziwił go brak dziewczyny, a jeszcze bardziej fakt, że jego przyjaciel głaskał dłonią stojącą obok niego paprotkę.
-Maruuuuś - Japończyk wyciągnął w górę ramiona, aby objąć nimi zauważonego przyjaciela. Wydawał się na ucieszonego jego widokiem, obdarzając bruneta promiennym uśmiechem. Mark przeskoczył kanapę z przerażeniem, znajdując się od razu przy Yucie.
-Wszystko w porządku? - zapytał z zawahaniem, kiedy lustrował stan chłopaka. Hawajska koszula Yuty została rozpięta na boki, a jeszcze nie tak niedawno idealnie ułożone włosy, zastał w niechlujnym nieładzie. Lecz najzabawniejszym widokiem okazały się spodnie, a raczej ich brak. - Nie jest w porządku. Gdzie masz spodnie?! - uklęknął przy brunecie, nie powstrzymując już salw śmiechu.
-Na co je komu? Zasłaniają to co najlepsze – Yuta odpowiedział buntowniczym tonem, po czym podjął próbę wstania, ale z powrotem klepnął ciężko na tyłku.
-Nie popisuj się świrusie. Chodź, pomogę ci – Mark zaśmiał się jeszcze ostatni raz na widok bokserek z Batmanem, by po chwili wspomóc Japończyka ramieniem.
Okazało się, że ciało wyższego było na tyle bezwładne, aby zacząć ciążyć brunetowi. Yuta po chwili obalił się na Kanadyjczyka, który zdążył tylko wciągnąć oszołomiony powietrze. Poczuł na sobie ciężar przyjaciela, co w efekcie unieruchomiło go pomiędzy nim a wywaloną kanapą. Złapał chłopaka za ramiona, aby w ten sposób go jakoś od siebie odepchnąć, gdyż niespodziewane skrócenie odległości, zestresowało Marka.
CZYTASZ
𝑾𝒆𝒃𝒃𝒐𝒊 ☁︎* . * ʲᵃᵉʸᵒⁿᵍ
FanfictionJaehyun wiódł zwyczajne życia jedynaka, dopóki nie natknął się na gejowskie live'y drobnego chłopaka. Od tego czasu Jae nie może przestać myśleć o chudych nogach Whiplasha, przez które zaczął kwestionować swoją orientacje seksualną. Jednocześnie zac...