-I co zakładasz na jutro? Nie mogę się doczekać.
-Pewnie małą czarną. Słyszałam, że przyszykowali coś super ekstra.
Mark wpatrywał się wściekle w siedzące przed nim koleżanki z klasy, które najwidoczniej również zostały zaproszone na domówkę u tego sławnego Tena. Od paru dni każdy rozmawiał tylko o sobotnim wieczorze, co powodowało lekkie uczucie zazdrości u Kanadyjczyka.
-Daj sobie spokój. Przecież nie lubisz nawet pić. - przypomniał mu Yuta, nachylając się do swojego przyjaciela. Codziennie musiał uspokajać Marka, który swoim spojrzeniem chciał wymordować połowę szkoły.
-To nie ma teraz znaczenia. - Kanadyjczyk oparł się głębiej w siedzeniu, zwieszając bezsilnie głowę do dołu. - Jak mogli nas nie zaprosić!? -powiedział skrzekliwym głosem, ściągając na siebie uwagę pobliskich ławkę.
-W sumie... to tylko was nie zaprosili. Ja idę. - wtrącił nieśmiało Jaehyun, wywołując szok i niedowierzanie u Marka.
-CO?!
-No...Sehun mnie wczoraj zaprosił. Kupiłem im raz butelkę alkoholu, więc chciał się najwidoczniej odwdzięczyć.
-Mark?! - krzyknął Yuta, gdy ciało Kanadyjczyka opadło bezwładnie w jego ręce. -Nie wierze.... - wymamrotał, cucony przez obojga przyjaciół.
Gdy tylko lekcja się zakończyła, a Mark naładował energie życiową, stanęli we trójkę na korytarzu próbując rozweselić niepocieszonego chłopaka. Nawet próba zmiany tematu na najnowsze plotki nie zdołały pocieszyć Marka, który najwidoczniej za życiowy cel przyjął sobie sobotnią imprezę.
-MAM TO! JUŻ WIEM! - Kanadyjczyk rzucił się na swoich zaskoczonych przyjaciół, którzy dobrze znali ten ton. Oboje zaczęli się niekontrolowanie pocić, wiedząc, że Mark znowu szukał kłopotów. -Yuta, staniemy się szkolnymi buntownikami! Przecież to iDeAlnY plan! Zobaczą, że z nas również są niezłe ziółka i pyk, mamy zaproszenie! - oczka chłopaka rozbiegły się delikatnie, widocznie olśnione swoim pomysłem. Uznał, że ten plan musi zostać jak najszybciej zrealizowany. Jaehyun przejechał dłonią po swojej załamanej twarzy, podczas, gdy Japończyk trzymał nadal za ramiona chłopaka, pomagając mu utrzymać równowagę.
-Ale...jak właściwie chcesz się stać bad boyem?
-To proste, patrz. - Kanadyjczyk wyjął z plecaka kartkę papieru, by po chwili zmielić ją w dłoni, formując nierówną kulkę. Kątem oka upewnił się najpierw, czy Doyoung miał dobry widok na jego osobę, by po chwili rzucić obojętnie kulką papieru w stronę pobliskiego kosza na śmieci. Wydawać by się mogło, że Mark faktycznie celował w stronę czarnego worka, jednakże, ten uśmiechnął się jedynie z zadowoleniem, gdy kula sturlała się bezwładnie obok plastikowego kontenera. Jaehyuna i Yuta patrzyli z niedowierzaniem na kolegę, który podszedł dziarskim krokiem do grupki pierwszoklasistów.
-Ej ty! Ulańcu! -krzyknął w stronę opalonego chłopaka, który po chwili odwrócił się obojętnie w stronę Kanadyjczyka.
-Jakiś problem? - pierwszoklasista zmierzył Marka chłodnym spojrzeniem. Znajomi chłopaka zebrali się wokół niego, widocznie zainteresowani zaczepką starszego.
-Haechan, znasz go? - zapytał jeden z nich, na co chłopak pokiwał jedynie przecząco głową.
-No więc? Masz jakiś problem, ulańcu? - powtórzył swoje pytanie młodszy, na co Mark odszukał rączkami ciała Yuty.
-O borze szeroki. - Kanadyjczyk schował się niepewnie za Japończykiem, co wywołało fale zaciekawionych głosów młodszego rocznika.
-Pozwolisz mu siebie tak traktować?
CZYTASZ
𝑾𝒆𝒃𝒃𝒐𝒊 ☁︎* . * ʲᵃᵉʸᵒⁿᵍ
FanfictionJaehyun wiódł zwyczajne życia jedynaka, dopóki nie natknął się na gejowskie live'y drobnego chłopaka. Od tego czasu Jae nie może przestać myśleć o chudych nogach Whiplasha, przez które zaczął kwestionować swoją orientacje seksualną. Jednocześnie zac...