8.☁️

64 8 4
                                    


♡´・ᴗ・'♡

Szkoła wyjątkowo wczesnym rankiem była zupełnie innym miejscem w odczuciach Yuty. Nie wydaje się dłużej pożerającym energię życiową budynkiem. Ze względu na poranną godzinę nie spotykał po drodze żadnych irytujących go osób, którzy zapewne nadal spali w swoich łóżkach. To nie dotyczyło Japończyka, który przemierzał właśnie ostatnią ulicę, zauważając gmach szkoły.

Nikt o tym nie wiedział, ale uwielbiał wstawać razem ze wschodem słońca. Nie chciał marnować dnia na bierne leżenie w pościeli, kiedy tyle rzeczy było do zrobienia. Gdy tylko czas i chęci mu na to pozwalały, odprawiał swój rytuał.

Na początku odwiedzał sklep spożywczy przy swoim domu, zaopatrzając się w różne przekąski na lekcje (nie zapominając o wykarmieniu swoich przyjaciół). Co go najbardziej cieszyło to brak ludzi. Chłonął przyjemną ciszę, która była mu potrzebna do przeżycia hałaśliwego szkolnego dnia. Jedyną osoba w sklepie była starsza właścicielka sklepu, dobrze znająca Yutę i dzieląca się z nim każdym szczegółem z własnego życia.

Następnie po wysłuchaniu informacji od pani Hwang, że jej kotka ma znowu młode lub że niedzielę spędzi na obiedzie u syna, kolejnym punktem licealisty okazywał się park. Wędrował do niego dłuższą drogą przez aleje, których drzewa zmieniały powoli kolory liści na te jesienne. Było to jedyne miejsce, gdzie Japończyk mógł bezkarnie karmić tłuste gołębie. Z biegiem czasu zwierzęta nauczyły się, żeby czekać na chłopaka przy wejściu do parku i przypominać o obiecanym chlebie głośnym gruchaniem.

Gdy Japończyk kroczył przez park z tuptającą za nim grupką gołębi, chłopak zwracał na siebie uwagę. Przechodzące tą samą ścieżką staruszki wyznaczyły sobie już dawno to miejsce jako skrót do pobliskiej Biedronki. Kobiety odwracały się często za chłopakiem podejrzewając go o najgorsze i chcąc go w końcu przyłapać na robieniu czegoś nielegalnego. W końcu nie było to typowe, by nastolatek w kwiecie wieku wstawał tak wcześnie rano, by usiąść sobie na ławeczce w parku.

Gdy ostatnia ze staruszek zniknęła z pola widzenia Yuty, ten wyciągnął obiecany dla gołębi chleb. Chłopak rozdzielał chudymi palcami miękkie kawałki, przeliczając w myślach ptactwo. W końcu zatrzymał wzrok na jednym z nich, wyjątkowo otyłym, do którego posłał zadziorski uśmiech.

-Ja wiem co zrobiłaś Anno w zeszłym tygodniu ty – Yuta pochylił się do gołębia z chlebem na szyi, by podać mu duży kawałek z chrupiącą skórką - niezła z ciebie psotnica jest, nie powiem. Sehun do dzisiaj pewnie sika ze strachu na widok gołębi - Anna odwróciła łepek nieznacznie na bok, co Japończyk uznał za gest zawstydzenia z jej strony – A Chanyeol? Dwa razy się zastanowi zanim znowu spróbuje wejść na nasz teren. Masz Hanna jedz, bo schudniesz - chłopak rzucił ostatni kawałek lękliwemu gołębiowi, by po chwili z paniką spojrzeć na telefon.

-O kurde, no to się zagadaliśmy. Spóźnię się - gołębie obserwowały Yute, jak ten nakłada wypełniony jedzeniem plecak, salutując po chwili na pożegnanie.

Gołębie najedzone już chlebem nie zwracały uwagi na odchodzącego w kierunku szkoły ucznia. Tylko Anna gruchnęła zauważywszy po dłuższej chwili jego nieobecność, pozdrawiając tym samym ich karmiciela.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
𝑾𝒆𝒃𝒃𝒐𝒊 ☁︎* . * ʲᵃᵉʸᵒⁿᵍOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz