Rozdział 6.

881 33 6
                                    


Od czasu próbnego makijażu minęło kilka dni. Byłam strasznie zła na samą siebie, bo codziennie pisałam z tym chłopakiem. Wiedziałam, że nie powinnam tego robić, ale.... i tak to robiłam. Miałam wrażenie jakbym zdradzała moją całą rodzinę. Czułam się jakbym zerwała przysięgę, którą złożyłam Nicodemo, wraz z chwilą przyjęcia od niego pierścionka zaręczynowego. Co z tego, że nie żywiłam do niego żadnych uczuć, ważne było to, że przysięgałam, a przysięgi w mafii są rzeczą świętą. 

Dlatego leżąc na łóżku toczyłam bitwę w moich myślach. Ogromne poczucie winy nie dawało mi spokoju. W pokoju było ciemno i jedynym źródłem światła był wyświetlacz telefonu, którego trzymałam tuż przed oczami.

Od: Ten typ z restauracji

Piszemy ze sobą, a nawet nie wiem jak masz na imię

Przegryzłam wewnętrzną stronę policzka. Rozmawialiśmy ze sobą od kilku dni i nie wiedzieliśmy jak mamy na imię. Specjalnie nie zadawałam tego pytania, bo w ten sposób udawało mi się utrzymywać dystans. Nie wiedziałam czy podawanie mu mojej tożsamości jest dobrym pomysłem, ale mimo to, westchnęłam i z wielką niepewnością wysłałam odpowiedź.

Do: Ten typ z restauracji

Lusia Antonacci

Po niecałej minucie dostałam odpowiedź.

Od: Ten typ z restauracji

Michael Collins

"Całkiem ładne imię" –pomyślałam.

Spojrzałam na zegar wiszący naprzeciw mnie.

Do: Ten typ z restauracji

Jest już późno, muszę kończyć

Nie czekając na odpowiedź, zgasiłam wyświetlacz telefonu. Odłożyłam urządzenie na szafkę nocną i ułożyłam się wygonie na poduszce. Opatuliłam się ciepłą kołdrą, aż po samą szyję. Mimo tego, że było lato, zawsze musiałam być przykryta. Lubiłam ciepło.

Zamknęłam oczy i gdy już pomału zasypiałam, nagle usłyszałam jakieś krzyki. Otworzyłam oczy myśląc, że coś mi się przesłyszało. Odczekałam parę sekund, by upewnić się, że te odgłosy nie były tylko wytworem mojej wyobraźni. Nie pomyliłam się, bo po chwili kobiece krzyki znowu rozniosły się po budynku. Wstałam na równe nogi, bo dokładnie wiedziałam co się działo. Wybiegłam z pokoju jak z procy, biegnąc prosto w stronę sypialni rodziców. Z każdym krokiem jej krzyk przybierał na sile.

Wreszcie dobiegłam do drzwi, przy których w tym samym momencie znalazła się Olimpia. Obydwie wparowałyśmy do pokoju, a w nim zastaliśmy ojca, który trzymał mamę z całych sił za oba ramiona. Krzyczał na nią.

–Mamo! –krzyknęła Olimpia. Nie wiedziałam co mam robić. Olimpia zapłakana podbiegła do naszej matki, jednak, gdy tylko znalazła się w odległości metra od kobiety, ojciec odepchną ją od niej i uniósł rękę nad Olimpią. Dziewczyna skuliła się bojąc się uderzenia. W tamtym momencie wbiegłam do pomieszczenia, bojąc się o siostrę. Złapałam ją z materiał jej bluzki i delikatnie pociągnęłam w swoją stronę.

–Wynocha stąd, ale już! –wrzasnął ojciec, a ja na ten dźwięk aż się wzdrygnęłam. Mama płakała, tak samo jak moja siostra.

–Olimpio, chodź –poprosiłam ją przerażona. Moje dłonie się trzęsły, a serce waliło mi jak młotem. Tak strasznie się bałam. –Błagam cię... –powtórzyłam będąc na granicy płaczu. Wreszcie ojciec stracił cierpliwość, złapał brunetkę za włosy i wtedy Olimpia krzyknęła z bólu. Mężczyzna jednak nie miał pohamowań, bo pociągnął ją aż pod same drzwi, a następnie wyrzucił ją przez próg sypialni.

InfameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz