Lusia
Kolacja trwała już od dwóch godzin. Chciało mi się wymiotować na te denne rozmowy mojej matki na temat kobiecych obowiązków w małżeństwie. Na szczęście udało mi się choć trochę porozmawiać z moją przyszłą teściową. Dowiedziałam się, że miała zalewie dwadzieścia dziewięć lat i wyszła za mąż za Teodoro gdy była w moim wieku. W tamtym czasie stary Monetllo był już przed czterdziestką, a za sobą jedno małżeństwo i dziecko.
Porównując moją historię do jej, przez dosłownie moment przeszła przez moją głowę pewna myśl. Pomyślałam sobie, że wcale nie mam aż tak źle. Mogłam zostać wydana za jakiegoś obrzydliwego starucha. Mnie i Nicodemo różni tylko pięć lat. Ale i tak mimo wszystko nie chciałam tego ślubu i nic nie było w stanie tego zmienić. Niczego w życiu nie pragnęłam tak bardzo, jak wolności. Już dawno bym uciekła gdyby nie ten paraliżujący strach przed konsekwencjami. Nie często ktoś uciekał z mafii, ale gdy tak się działo, po paru dniach zawsze tę osobę się odnajdywało, a następnie zabijano. Bez różnicy na to czy był wysoko w hierarchii, czy też nie. Zdrajca, to zdrajca, a na zdrajców było specjalne powiedzenie. Na tego kogoś mówiono, że jest Infame. Co z Włoskiego oznacza niesławny. Nie było większej hańby dla rodziny kogoś, kto postanowił uciec.
Moje siostry postanowiły zamówić sobie deser. Proponowały również mi, ale odmówiłam. Ledwo co zdołałam wepchnąć w siebie tego steka. Oczywiście moja matka pilnowała mnie, abym zjadła co do ostatniego kęsa, co jakiś czas rzucając mi wymowne spojrzenia. Wiedziałam, że piła do tego dzisiejszego omdlenia.
Chodziło o to, że przez ten stres i strach, który z każdym dniem narastał, nie byłam w stanie jeść czegokolwiek. Potrawy, które dotychczas były moimi ulubionymi całkowicie straciły swój smak. Miałam wrażenie, że jadałam karton. Dodatkowo ściśnięty żołądek niczego nie przyjmował.
Z myśli wyrwał mnie śmiech Olimpii. Czarnowłosa śmiała się głośno, na całą restaurację. Cecilia również z trudem opanowywała się przed wybuchem śmiechu. Nie miałam pojęcia co je tak rozbawiło, ale przez samo patrzenie na nie, uśmiechnęłam się szeroko. Lubiłam te chwile spędzane z rodziną, choć wiedziałam, że nie wyglądały one jak w normalnych rodzinach. W moim życiu nie było zbyt wielu rzeczy, z których mogłam się cieszyć, ale przyjazdy Cecili do domu były jedną z nich.
Odkąd pamiętam cała nasza czwórka była ze sobą mocno zżyta. Oczywiście zdarzały się kłótnie i sprzeczki, jak to bywa między rodzeństwem, ale kochałyśmy się nawzajem najmocniej na świecie. Pamiętam dzień, w którym Cecilia wyprowadzała się do Włoch. Była już po ślubie i było mi jej tak strasznie szkoda. Nie zapomniałam również o tym co wtedy czułam. Wydawało mi się jakby ktoś zabierał mi część mnie.
–Dwa czekoladowe desery lodowe –kelner od wina podał moim siostrom pucharek z lodami, które były posypane prawdziwym jadalnym złotem. Nietypowa dekoracja nadawała potrawie cudownego wyglądu. Następnie popatrzył się na mnie i mi również podał deser. –Oraz dla pięknej pani, słodycz na koszt firmy –powiedział, po czym odszedł. Pomrugałam kilkukrotnie wpatrując się w miejsce, w którym do niedawna stał brunet, następnie przeniosłam wzrok na posiłek przede mną.
–Co to miało znaczyć? –odezwał się zdenerwowany Nicodemo.
–Odpuść –rozkazał Teodoro unosząc dłoń. –Masz piękną narzeczoną. Powinieneś się cieszyć, synu, że mężczyźni zwracają na nią uwagę.
Przełknęłam ślinę w momencie, w którym dostrzegłam, że spod talerzyka wystawała niewielka karteczka. Wyciągnęłam ją i kiedy chciałam przeczytać jej treść, nagle Nicodemo spojrzał się na mnie. Szybko schowałam przedmiot pod swoje udo i niezręcznie się usmiechnęłam. Nicodemo zbliżył usta do mojego ucha.
–Jesteś tylko moja –szepnął i od razu się ode mnie oddalił. Odetchnęłam z ulgą bo przez chwilę myślałam, że zauważył karteczkę. Pokryjomu schowałam ją do torebki i starałam zachowywać się jak najbardziej naturalnie. Spotkałam się wzrokiem z Cecilią i po jej twarzy już wiedziałam, że ona wiedziała. W tamtym momencie przez chwilę przypominała naszą mamę. Jej wzrok aż krzyczał abym wyrzuciła karteczkę. Jednak moja uparta natura akurat w tym momencie musiała wyjść na wierzch i odwiesiłam torebkę na krzesło, a następnie zajęłam się podanymi mi pod nos czekoladowymi truflami.
***
Michael
Przyglądałem się jej, gdy sprzątałem stolik na drugim końcu sali. Nie zwracała na mnie uwagi. Ja za to nie mogłem oderwać od niej wzroku. Dawno nie spotkałem tak pięknej dziewczyny.
Rozmawiała tylko z kobietami. Parę razy spoglądała na siedzącego mężczyznę obok niej. Wydawał się być starszy ode mnie. Ciekawiło mnie to kim dla siebie byli. Nie widziałem między nimi żadnego uczucia. Nawet ze sobą nie rozmawiali, dlatego domyśliłem się, że pewnie nic ich ze sobą nie łączyło. Od momentu kiedy tylko weszła do restauracji, zastanawiałem się czy nie zapytać jej o numer. Miałem wątpliwości, co do tego. Kim ja byłem przy niej? Do tej restauracji chodzili ludzie, którzy mogli by wykupić całe to Las Vegas i okolice. Ja nie mogłem sobie pozwolić nawet na kupno kawalerki na własność.
–Skup się na robocie, a nie na klientach –szepnął John, kiedy podszedł ze świeżym obrusem do czyszczonego przeze mnie stolika.
–O co ci chodzi?
–Jak ci się podoba, to się z nią umów. Miałeś umyć podłogę przy toaletach.
–Zrobiłem to –oburzyłem się. Ten pacan był najbardziej znienawidzonym przeze mnie współpracownikiem. Od momentu kiedy dostał awans, poczuł się jakby mógł robić dosłownie wszystko.
–Zostały zacieki jak stąd do Szwajcarii. Tak to podłogę możesz myć u siebie w domu, a nie tutaj. Musisz jeszcze polecić alkohole dla państwa przy piątce –położył obrus na stół i odszedł. W głowie przetwarzałem słowa Johna. Jeśli ci się podoba to się z nią umów. Ten głąb chociaż do jednej rzeczy mi się przydał. Postanowiłem zrobić tak jak mi powiedział. Musiałem znaleźć tylko najodpowiedniejszy moment.
W między czasie obsłużyłem jeden z większych stolików. Jak zwykle każdy chciał do picia coś innego, a jednym z wymogiem restauracji, w której pracowałem było przyjmowanie zamówień na pamięć. Na szczęście z pamięcią nigdy nie miałem problemów. Dokładnie zapamiętałem kto jakie napoje alkoholowe sobie zażyczył. Kiedy ich już w pełni obsłużyłem, zauważyłem, że dwie dziewczyny ze stolika tej brunetki coś zamawiały. Już miałem opracowany plan w głowie. Musiałem go tylko dobrze wykonać.
–Co zamówiła ósemka? –zapytałem się Sebastiana, który składał od nich zamówienie.
–Dwa puchary czekoladowe, a co? –zapytał się zdziwiony.
–Ty idź obsłuż szóstkę, a ja przekażę zamówienie do kuchni –powiedziałem. Sebastian poszedł z powrotem na salę, a ja w tym czasie pognałem do kuchni. W pomieszczeniu było gorąco i kręciło się po nim mnóstwo kucharzy. –Dwa puchary lodowe i jeden zestaw trufli –powiedziałem do zapracowanego Marka, któremu pot spływał po czole. Było tam chyba ze czterdzieści stopni i nawet klimatyzacja już nie wyrabiała.
Wyszedłem z powrotem na salę i przez pięć kolejnych minut udawałem, że coś robiłem kręcąc się przy kuchni. Wreszcie kiedy desery były gotowe, mogłem zanieść je do odpowiedniego stołu. Zanim jednak to zrobiłem, przykleiłem przygotowaną przeze mnie karteczkę na spodzie talerzyka z truflami.
–Dwa czekoladowe desery lodowe oraz dla pięknej pani, słodycz na koszt firmy –uśmiechnąłem się delikatnie, gdy widziałem jej zdziwioną minę. Była mocno zmieszana. Nie wiedziałem czy to właśnie tak powinna wyglądać reakcja na ten gest.
Poszedłem wykonywać swoje obowiązki, mając nadzieję, że zauważy moją karteczkę. Nie liczyłem na to, że się odezwie, ale chociaż nie będę mógł zarzucić sobie, że nie spróbowałem. Kto wie? Może mi się poszczęści?
CZYTASZ
Infame
DragosteLuisa, córka szefa mafii, jest zaręczona z przyszłym capo Los Angeles. W dniu, w którym stanie się pełnoletnia ma zostać oddana w ręce jednego z najokrutniejszych mężczyzn, których dane jej było spotkać. Dziewczyna jest przerażona wizją życia u boku...