Na wstępie chciałabym przeprosić was, że tak długo nie było rozdziału, ale wytłumaczenia dlaczego tak się stało napisałam wam na mojej tablicy. Rozdział miał być wstawiony do końca czerwca. Z chwilą publikowania go, jest po północy, więc teoretycznie jest już lipiec, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie te małe omsknięcie w czasie.
PS: Sory za wszystkie potencjalne błędy ale właśnie wróciłam z koncertu i jestem mega zmęczona, więc mogłam ich nie zauważyć.
Miłego czytania!
***
Moja klatka piersiowa unosiła się w zawrotnym tempie. Patrzyłam się na twarz Michaela, na której pojawiły się delikatne rumieńce i nie wiedziałam co miałam powiedzieć. Jak miałam przerwać tę ciszę?
–Zdjęcia...są chyba gotowe –odezwałam się cicho i wskazałam palcem na wyjście. Michael pokiwał głową i oboje wyszliśmy z kabiny. Wzięłam zdjęcia ze schowka i zaczęłam się im przyglądać. Moją uwagę szczególnie przykuło ostatnie zdjęcie, na którym widać było jak się całowaliśmy. Pewnie moje poliki były w tamtym momencie wręcz purpurowe. Chłopak chyba zobaczył moją reakcję i postanowił się odezwać.
–Przepraszam... za to –podniósł rękę i pokazał na kabinę, w której robiliśmy zdjęcia. –Ledwo co się znamy... –zauważyłam, że ewidentnie było mu głupio.
–W porządku. Nie musisz mnie przepraszać –powiedziałam, chcąc go uspokoić. Nie chciałam by było między nami niezręcznie. Zależało mi na tym by móc dobrze wspominać dzisiejsze spotkanie. Ale czy mówiłam prawdę z tym, że było wszystko w porządku? Pewnie nie, gdyż zżerały mnie okropne wyrzuty sumienia. Znowu czułam się jakbym zdradzała swoją rodzinę. Te nieprzyjemne myśli weszły mi do głowy i nie chciały z niej wyjść. Chciałam chociaż raz spędzić czas inaczej niż zawsze, z dala od tego całego ślubu i myśleniu o nim. Co miałam zrobić by o tym nie myśleć? Całe życie wpajano mi to, że mam przestrzegać zasad. Żeby być dobrą i posłuszną żoną. Nie chciałam robić sobie problemów. To miał być jednorazowe spotkanie. Nie miałam w planach żadnego całowania! Nie chciałam robić jemu, a już przede wszystkim sobie nadziei.
–Lusia? –usłyszałam raptem głos chłopaka. Od razu spojrzałam się na niego pytającym wzrokiem. Czy on coś do mnie mówił?
–Tak? –zapytałam się cicho. Było mi głupio, że zamyśliłam się tak mocno, że nawet nie słyszałam co do mnie przed chwilą powiedział. Chłopak zaśmiał się cicho pod nosem na moje pytanie, a następnie spojrzał na mnie łagodnie. Od tego wzroku po raz kolejny poczułam dziwne uczucie w brzuchu.
–Mówiłem, że jest zachód słońca i jest teraz piękny widok na miasto z diabelskiego młynu –oznajmił, na co automatycznie spojrzałam w stronę tej atrakcji. Był to jeden z największych diabelskich młynów na świecie. Widać było z niego niemalże całe miasto. To już samo w sobie robiło niesamowite wrażenia, a co dopiero przy zachodzie słońca, gdy na niebie są wszystkie odcienie pomarańczy. Las Vegas z takiej perspektywy musiało być naprawdę piękne.
Nie trzymając już dłużej chłopaka w niepewności, zgodziłam się i oboje poszliśmy w stronę młynu. Kolejka była dość długa, jednak ruszała się dość szybko, przez co, nie musieliśmy czekać aż tak długo jak myśleliśmy, że będziemy. Po około dziesięciu minutach kupiliśmy bilety i weszliśmy wraz z innymi ludźmi do wielkiej okrągłej gondoli. Michael pomógł mi wejść, trzymając moją dłoń. To był z pozoru mały gest, jednak moje serce zabiło nieco szybciej.
–Nigdy jeszcze nie byłam na diabelskim młynie –przyznałam się, kiedy oboje podeszliśmy do dużego okna. Po kilku sekundach ruszyliśmy ku górze.

CZYTASZ
Infame
RomanceLuisa, córka szefa mafii, jest zaręczona z przyszłym capo Los Angeles. W dniu, w którym stanie się pełnoletnia ma zostać oddana w ręce jednego z najokrutniejszych mężczyzn, których dane jej było spotkać. Dziewczyna jest przerażona wizją życia u boku...