Rozdział 7.

747 23 7
                                    


–Będę tęsknić –szepnęłam na ucho Cecili, kiedy miała już wychodzić.

–Po twoim ślubie zabiorę cię w podróż po Włoszech. Pokażę ci jakie piękne tereny tam są. Sergio już się zgodził, więc Nicodemo pewnie też nie będzie robił problemów –powiedziała wycierając buzię Timoteo pieluszką tetrową.

–Byłoby świetnie –ucieszyłam się.

Cecilia pocałowała mnie w policzek, a następnie podeszła do naszych sióstr. Olimpia dalej była przygnębiona, ale już mniej niż dziś nad ranem. Mama wyszła z pokoju tylko na chwilę by móc pożegnać swoją córkę. Szybko jednak znowu pognała na górę. Nie zdążyłam się jej przyjrzeć, ale zdążyłam zauważyć, że miała podbite oko. Nie pierwszy i zapewne nieostatni raz widziałam ją w takim stanie.

–Będę tęsknić –brunetka pomachała do nas i posłała nam buziaka. Patrzyłam jak moja ukochana siostra wychodziła za drzwi i jedyne co wtedy czułam, to wielki smutek. Odkąd wyszła za mąż nie widywałam się z nią prawie w ogóle.

–My też –odezwała się Olimpia. Zanim drzwi od rezydencji zamknęły się za Cecilią, Olimpia odwróciła się do nas plecami i poszła w stronę schodów. Przyglądałam się jej aż do momentu, gdy weszła na górę.

–Mogę pożyczyć od ciebie ten cekinowy top? –zapytała się mnie znienacka Sofia. –Jutro mam iść do Anny, a w tym samym czasie będzie u niej jej kuzyn. Nie mam niczego ładnego w szafie.

Popatrzyłam się na nią jak na obcego z innej planety, zastanawiając się co ta dziewczyna miała w głowie.

–Nie –skwitowałam krótko i poszłam w ślady Olimpii.

–No proszę cię, Lusia... –usłyszałam błagania siostry z dołu, jednak pozostałam nieugięta. Gdyby matka dowiedziała się, że pomagałam jej w uwodzeniu jakiegoś chłopaka, to nie wiem co by mi zrobiła.

Stanęłam przed pokojem starszej siostry. Przez moment zastanawiałam się czy wejście tam jest dobrym pomysłem. W końcu jednak nacisnęłam na klamkę i otworzyłam drzwi. Olimpia leżała na łóżku, a na brzuchu trzymała laptopa, na którym leciał jakiś czarno-biały film. Podeszłam do niej i położyłam się obok niej.

–Co oglądasz? –zapytałam się.

–"La Dolce Vita" –powiedziała smętnym głosem.

–Oglądałaś go już chyba tysiąc razy –wspomniałam.

–Wiem, ale lubię ten film. Może dlatego, że utożsamiam się z Marcellem? Chyba tak samo jak ja szuka sensu istnienia –posmutniałam na jej słowa.

–Olimpio...

–Wiele razy zastanawiałam się jak by to było gdybym nie urodziła się w tej rodzinie. Gdybym żyła w zwyczajnym amerykańskim domu, z ekstremalnie zwyczajnymi rodzicami –westchnęła.

–Nie wydaje ci się, że byłoby wtedy zbyt zwyczajnie? –zapytałam się.

–Nie. Byłoby cudownie... –westchnęła. –Chodziłabym do liceum, miała grupkę znajomych, z którymi szwendałabym się po mieście, może ktoś by zakochał się we mnie? Nie uważasz, że byłoby to wspaniałe życie? Bez ustalonych reguł jak masz się zachowywać, co powiedzieć przy stole i bez szukania nam mężów zanim jeszcze staniemy się pełnoletnie. Bez tego całego brudu, kłamstw i udawania, że wszystko jest dobrze, kiedy tak na prawdę jest tragicznie. Z poczuciem, że twoje życie zależy tylko od ciebie i to ty decydujesz o swoim losie –słuchałam uważnie jej potoku słów. Wcale mnie nie zdziwiły jej słowa.

–Rozumiem cię, bo sama wiele razy nad tym myślałam. W sumie to nie ma dnia bym o tym nie rozmyślała. W naszym świecie wszyscy jesteśmy więźniami naszego losu. Nie jest łatwo żyć takim życiem jakim my żyjemy. Mamy na sumieniu ludzi, którzy zginęli z rąk naszych dziadków, ojców i braci. Ale mam ciebie, Cecilię i Sofię. Dzięki wam tak na prawdę jeszcze jestem tu, gdzie jestem. To wy mnie tu trzymacie –Olimpia zmarszczyła delikatnie czoło i otworzyła szerzej oczy.

InfameOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz