18 - DUET -

144 24 151
                                    

#CzystkaPL

na następne rozdziały przydadzą się plejki, które znajdziecie na moim spoti (jank0viak)

1. silent storm

2. till death do us part


ADONIS

Ta laska jest aż nadto podejrzana.

Rozmyślam, odkąd niecałe pięć minut temu do towarzystwa dołączyła ciężarna córka Pana Sandersa wraz z jego wnukiem. Dzieciak jest niewiele starszy od syna Yeatsa – na samą myśl o tym w moim serce rozpuszcza się kolejna fiolka smutku. To niemal śmiertelna dawka, bo toksyny atakują cały organizm. Zaczynam się zastanawiać, w jaki sposób poinformuję sześciolatka o tym, że tata, podobnie jak mama, nie wróci więcej do domu.

Powinienem walnąć prosto z mostu?

Hej, młody, przykro mi, ale Yeats nie żyje.

...a może lepiej jeśli zachowam prawdę dla siebie? Na razie.

Tata pojechał na misję do nieba.

Proszę, Yeats, daj znać, jak sobie z tym poradziłeś, bo ja nie potrafię.

Nikt wcześniej nie uświadomił mi, że nie ma dobrego sposobu na przekazanie komuś bliskiemu złych wieści. Każda z tych opcji i tak jest fatalna w skutkach. Owijanie w bawełnę nie sprawi, że temat zniknie, a bycie szczerym nie złagodzi bólu. Wcześniej czy później Dick będzie musiał pogodzić się ze stratą drugiego rodzica. A ja, choć nie czuję się gotowym na przejęcie pałeczki po Yeatsie, stanę się dla niego zastępstwem.

Muszę przestać o tym myśleć. Układanie w głowie wszelkich możliwych scenariuszy na spotkanie z młodym, wcale nie poprawia nastroju, bo każdy kończy się jego rzewnymi łzami, w których toniemy razem. Bo w pewnym momencie ja też zaczynam żałośnie ryczeć. I nagle płaczemy oboje.

Potrzebuję przerwy od bycia ckliwym.

Szukam punktu zaczepienia wystarczająco dobrego, bym przestał uparcie wgapiać się w niemal czarny ekran telefonu – ostatkiem baterii wyświetla zdjęcie przedstawiające trzy osoby. Yeatsa, który ze zniesmaczoną miną trzyma na rękach leciutkiego, uśmiechniętego od ucha do ucha syna. I jestem jeszcze ja. Przyznaję, wepchnąłem się na tę fotkę bez pytania.

Nie żałuję. Teraz wiem, że to była dobra decyzja.

Byliśmy fajnym trio.

Pociągam nosem, gdy z bólem serca zablokowuję telefon. Wracam wzrokiem do nowych znajomych. Kobieta wydaje się taka... fałszywa. Obłuda niemal po niej spływa. Odkąd wyłoniła się z pokoju, nerwowo zatrzaskując drzwi na nasz widok, nieustannie posyła wszystkim uśmiechy, w których kryje się coś podejrzanego i nieszczerego. Dlatego obrałem ją za główny cel.

Gadka średnio się klei. Każdy z nas jest chyba zbyt zmęczony, by o czymkolwiek dyskutować. Oprócz niej. Ona nadaje jak katarynka, podejmując najbardziej błahe tematy. Czy w tym momencie obchodzi mnie pogoda na zewnątrz? Byłem tam i widziałem swoje. Mam głęboko w poważaniu to, że wiatr może rozhulać się do siedemdziesięciu kilometrów na godzinę, że zbiera się na deszcz, choć ciężko to zauważyć, bo niebo zasnuwa smolista czerń i, że poranek ma być chłodny.

— To na pewno nie pan Sanders — stwierdza konspiracyjnie Hazel, przesuwając twarz w moim kierunku, dzięki czemu czuję, jak jej oddech odbija się od skóry. Oboje zajmujemy miejsce na kanapie, odkąd Finn łaskawie zrobił nam miejsce. Myliłem się, wcale nie jest wygodna. Czuję stare sprężyny wbijające się w tyłek, dlatego cały czas niespokojnie się wiercę.

CZYSTKA | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz