13 - ANIOŁY I DEMONY -

134 23 200
                                    

#CzystkaPL


HAZEL

— ADONIS!

Nie zważam na to, że mój skrzeczący krzyk, który na końcu i tak się załamuje, może przywołać do mnie kolejnych szajbusów bez granic oraz zdrowego rozsądku. Działając automatycznie, wybiegam z budynku tuż za gliniarzem, jakby to był odruch bezwarunkowy i...

Nigdzie go nie widzę. Ślad po nim zaginął. Jakby wyparował. Przepadł jak truchło w wodzie. A przecież tachał ze sobą kilkudziesięciokilowe ciało! O, rany, skąd on wytrzasnął to magiczne przyśpieszenie? Zachciało mu się motorka w tyłku. Jak go dogonić, skoro mam krótsze nogi i znacznie szybciej łapię zadyszkę?

Ojcowie Wolności, dopomóżcie.

— Adonis! — ponawiam krzyk. — Ujawnij się!

Żartobliwe nawoływanie również nie działa, wiec jęczę żałośnie pod nosem:

— Błagam, łosiu, wyjdź z kryjówki!

Czy Adonis Fitch stosuje się do moich namolnych próśb? Ani trochę. Rozglądam się wokół z nadzieją, że gdzieś w oddali mignie mi jego sylwetka. Ale tak się nie dzieje. Uczepiam się myśli, że najwyraźniej kontury ciała gliny zgasły w ciemnościach. Dosłownie połknął go mrok, a to najgorsze, co mogło mu się w życiu przydarzyć.

Zapełnienie dobrego serca najczarniejszą z czerni.

Drgam niekontrolowanie, kiedy z boku dociera do mnie bliżej niezidentyfikowany dźwięk. Niemądrze łudzę się, że to właśnie Adonis z bezradności niszczy wszystko, co miało odwagę, stanąć mu na drodze w tym ciężkim dla niego czasie. Gdybym go nie znała, sama wolałabym się nie zbliżać, bo wściekły Adonis to inna gęstość. Rzadko puszczały mu hamulce, ale kiedy się to działo, trzęsła się cała ziemia.

— Poczekaj tutaj — zwracam się do siostry i od razu stopuję ją ręką na wypadek, gdyby wpadła na kolejny głupi pomysł. Rue cały czas stoi za moimi plecami, również przyglądając się okolicy. Jej policzki lśnią łzami, od których odbijają się nikłe światła ulicznych lamp. Czuję na karku oddech dziewczyny, co nieco mnie irytuje. — Sprawdzę to, a ty się nie ruszaj.

Już w tej sekundzie, w której wypowiadam te słowa, pojmuję, że popełniam błąd.

Na szczęście raz się żyje. I raz umiera.

Rue zamierza zaprotestować. Widzę to po sposobie, w jaki marszczy brwi i rozchyla usta. Nie pozwalam na to, chociaż czuję, że ma dobre intencje. Jeszcze raz proszę, by została w miejscu z nadzieją, że choć raz dostosuje się do moich zaleceń. I jestem pod ogromnym wrażeniem, że naprawdę to robi.

Tego się nie spodziewałam. Kuszę się o stwierdzenie, że Adonis Fitch udobruchał młodą buntowniczkę. Dokonał cudu i chwała mu za to! Chętnie odwdzięczę się podziękowaniami, jeśli tylko znajdę go w tych ciemnościach, które spokojnie mogłyby zlać się z jego brązowymi niczym czekolada włosami.

Zgłodniałam. Na potwierdzenie tego po okolicy niesie się bulgot żołądka. Przemawia jak dziki zwierz. I zdradza moje położenie, więc ekspresowo dociskam rękę do brzucha, aby stłumić ten odgłos. O, ludzie, w samym środku oka cyklonu moje myśli skupiają się równocześnie na  gliniarzu i jedzeniu. Wspaniała mieszanka. I totalna porażka przy okazji.

Najwyższy czas się opamiętać.

Najpierw stawiam kilka dużych, szybkich kroków w prostej linii, aż mogę skręcić w boczną uliczkę. Jest wąska, ciemna, niezachęcająca. Pachnie wilgocią i odpadami, które wysypują się z kubłów na śmieci, robiąc jednocześnie za ciężki tor przeszkód. Nieśmiało, niepewnie, ostrożnie brnę do przodu. Wciąż słyszę tajemniczy dźwięk. Z sercem w polewie ze strachu ruszam w tamtym kierunku. Wiem, że to nie jest dobry pomysł, raczej najgorszy, ale w moim umyśle pojawia się tylko jeden czerwony komunikat.

CZYSTKA | ZAKOŃCZONE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz