Rozdział 22

573 62 5
                                    

- Jak ci poszło? - pyta mnie Perrie zaraz po wyjściu z ostatniego egzaminu, którym kończymy szkołę.

- Nie wiem - odpowiadam niepewnie, bo pomimo tego, że dzięki narkotykom dałam z siebie więcej niż zakładałam, to wiem, że przez wszystkie ostatnie wydarzenia nie mogłam skupić się na nauce wystarczająco.

- Nieważne, to już koniec - uśmiecha się blondynka.

- Tak - mówię, choć wcale nie czuję się wolna.

Wciąż odczuwam tak samo mocny stres, związany za to z dużo ważniejszymi dla mnie sprawami. Wychodzimy ze szkoły, ale ja wciąż czuję się nieprzytomna i nieświadoma. Wiem, że muszę się wziąć w garść. Muszę coś zrobić.

- Kto to jest? - pyta Pezz z zainteresowaniem wskazując na kogoś na parkingu przed szkołą.

Podnoszę wzrok i spoglądam w tamtę stronę i mam ochotę przetrzeć oczy z wrażenia, bo na parkingu stoi Zayn oparty o duże, czarne auto terenowe Z przyciemnionymi szybami. Staję w miejscu i patrzę na niego ze zdziwieniem, nie mając pojęcia jak się zachować. Miał zniknąć, ale przecież chyba nie przyjechał tu bez powodu.

- To mój brat - mówię bez żadnych emocji w głosie. - Muszę iść. Zobaczymy się później, u Calum'a - dodaję i odchodzę bez pożegnania w stronę bruneta.

Podchodzę do niego powoli z założonymi rękami. Mam mu za złe to, że tak zniknął, ale równocześnie jestem teraz cholernie szczęśliwa, bo wiem, że wykonałam zadanie. Być może całkiem nieświadomie, ale to nie jest ważne. Zayn wrócił, co oznacza, że Michael powinien wypuścić Ashton'a, a nawet jeśli tego nie zrobi, to jesteśmy w stanie zdziałać znacznie więcej, razem.

Mój brat jednak nie wygląda na zainteresowanego obecnymi wydarzeniami. Patrzy na mnie z niezadowoleniem i złością. Mam wrażenie, że w jego spojrzeniu kryje się ogromne rozczarowanie.

- Wsiadaj - mówi tylko nieprzyjemnym tonem i otwiera przede mną drzwi samochodu.

Kilka sekund później wsiada do niego z drugiej strony i odpala silnik. Nie spogląda na mnie ani przez chwilę, ani też się nie odzywa. Tylko wyjeżdża spod szkoły i kieruje się w kierunku domu Liam'a. Parkuje pod znajomym mi już budynkiem, ale nie wysiada.

- Oddaj mi wszystkie narkotyki jakie przy sobie masz - zarządza głosem nieznoszącym sprzeciwu.

Ach, więc to o to mu chodzi.

- Słucham? - jestem w szoku, że odzywa się do mnie w taki sposób po tym jak mnie zostawił, drugi raz.

- Nie będziesz brała tego gówna. Oddaj mi wszystko co masz. Mam nadzieję, że nie masz niczego w domu - mówi ostro.

- Naprawdę uważasz, że możesz mi tak po prostu rozkazywać? - pytam patrząc na niego z niedowierzaniem.

- Ja mogę rozkazywać wszystkim - mówi z pewnością wciąż na mnie nie patrząc.

- Nie należę do twojego pierdolonego gangu, żebyś mógł się tak do mnie odzywać - krzyczę, nie panując już nad sobą i wychodzę z samochodu. Trzaskam drzwiami i chcę odejść, ale Zayn już parę sekund później chwyta mnie za łokieć i zatrzymuje.

- To dla twojego dobra - mówi patrząc mi poważnie w oczy. Są tego samego koloru co cztery lata temu, ale ich wymowa jest zupełnie inna. Już się nie uśmiechają.

- Dla mojego dobra też wyjechałeś i nie wydaje mi się, żeby to w jakiś sposób pomogło - zauważam ze smutkiem, nie mając siły z nim walczyć.

- Proszę, oddaj mi to - on również mówi już spokojniej.

- Nie wiem już jak mam sobie poradzić bez tego - wyznaję.

Tomorrow (5SOS/1D/ROOM94)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz