Rozdział 26

599 64 2
                                    

<Zayn>

- Liam, potrzebuję cię i to natychmiast - odzywam się kiedy mój przyjaciel wreszcie decyduje się odebrać telefon.

- Co się dzieje? - pyta z przejęciem. 

Nie jest zdziwiony, bo ile razy już spotykał się z niespodziewanymi, nieprzemyślanymi akcjami.

- Nie zgadniesz kogo tu mam. Musisz przyjechać. Zaraz wyślę ci współrzędne. Pośpiesz się i weź jakieś wsparcie - powiadamiam go nie zdradzając nic więcej, wiedząc, że w ten sposób jeszcze szybciej się tu pojawi.

- W porządku.

*

- Więc od kiedy masz nad tym wszystkim władzę? - pytam stojąc nad przywiązanym do krzesła Campbellem w przyciemnionej przyczepie James'a.

- Dlaczego miałbym ci o tym wszystkim mówić? - uśmiecha się chytrze.

- Może wolisz od razu opowiedzieć o tym policji? - unoszę jedną brew nie zmieniając spokojnego, ale stanowczego tonu.

- Od prawie pięciu lat - odpowiada w końcu. - Dokładnie od wtedy, od kiedy ty jesteś w to wplątany.

- Dlaczego? - nie rozumiem, ale nie daję po sobie poznać zdezorientowania.

- Bo to ja namówiłem Andersona do sprowadzenia tutaj twojej siostry. Kiedy dowiedziałem się, że ma powiązania i z nami i z Fight, od razu wiedziałem, że będzie z tego niezła zabawa - zaśmiał się krótko.

- Nie jesteśmy jednością, nie mów z nami. Nie mam innego wyjścia niż tkwienie w tym wszystkim i chronienie Spencer. Ale to koniec - uśmiecham się lekko. - Dzisiaj zostaniesz oddany w ręce policji, a ja będę mógł ogłosić wszystkim, że Power już nie istnieje.

- Naprawdę myślisz, że to takie proste? - parska śmiechem. - Kiedy mnie w tym wszystkim zabraknie, znajdzie się ktoś inny do poprowadzenia wami - wzrusza ramionami na tyle, na ile pozwalają mu na to skrępowane kończyny.

- Ale zanim tak się stanie, ja będę mógł zapanować nad swoim oddziałem w Londynie. Power już nigdy nie będzie miało tam tak dużej władzy - decyduję kiedy orientuję się, że Thomas ma rację.

- Rób, co chcesz. Power i tak zawsze będzie potęgą. Nie uwolnicie się od tego - wzdycha nie patrząc na mnie.

Ta rozmowa wydaje mi się zbyt zwyczajna. Mam wrażenie, że coś kombinuje i jest to wielce prawdopodobne, ale nie mam pojecia jak mógłby to zrobić. Może chodzi o to, że oboje mamy dużą władzę w gangu, ale to ja okręgu gdzie się znajdujemy.

- Jak stałeś się tak ważny w tym wszystkim? Bo ja miałem to załatwione z pochodzenia, ale ty? - dziwię się.

- Prowadziłem oddział w Rio de Janeiro, tak dobrze, że szybko wspinałem się w hierarchii, szczególnie kiedy dwóch kierowników zginęło w jednym roku i w końcu przyszła kolej na mnie. Wreszcie Spencer pojawiła się w Londynie, więc zdecydowałem przenieść się tutaj - opowiada.

- I kontrolowałeś to wszystko wiedząc co dzieje się na policji? Sprytnie - parskam śmiechem. - Ale dzisiaj to się zakończy.

Tylko kiwam głową przyjmując tę informację do siebie. Wiem, że trochę to potrwa zanim przyjedzie tutaj Payne i będziemy mogli zrobić coś więcej z Campbellem.

Wiem też, że wydając go policjii ryzykuję tym, że opowie wszystkim o tym, kto dokładnie był w to zamieszany, a więc będę miał dużo problemów, ale na pewno nie tyle, co on. Poradzę sobie z nimi. Dzięki temu, że miałem władzę nad tak wieloma ludźmi udało mi się uniknąć zamordowania kogoś bezpośrednio. Poza tym nie obchodzi mnie jak duże będą tego konsekwencję, muszę uwolnić od tego siebie i innych.

Tomorrow (5SOS/1D/ROOM94)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz