NATE'S POV:
-Jeszcze raz to samo -oznajmiłem do barmana stojącego przede mną i podałem mu pusty kieliszek.
Wysoki, młody brunet z widocznym zarostem zmierzył mnie niepewnie wzrokiem, ale po chwili westchnął ze zrezygnowaniem. Chwycił moją szklankę i nalał do niej alkoholu, wcześniej wyciągniętego z półki. Dodał lodu i podał mi gotowy napój.
-Dziewczyna? -zapytał ze współczuciem mężczyzna.
Przeniosłem wzrok znad blatu i spojrzałem na faceta. Był młody, ale starszy ode mnie. Dałbym mu z dwadzieścia osiem lat. Patrzył prosto na mnie, wycierając niebieską szmatką naczynia.
-Właśnie nie wiem i w tym problem -odparłem zrezygnowany.
Od jakiegoś tygodnia, nie mam na nic siły i ochoty. Czuję, że nie jestem do niczego potrzebny i szczerze, brakuje mi chęci do życia. Tak, jakby cały mój świat się zawalił. Ale nie to jest najgorsze. Mianowicie, najbadziej martwi mnie to, że chyba wiem co to spowodowało. A bardziej kto.
Nie jestem pewny czy o nią chodzi, ale to wszystko zaczęło się gdy znowu mnie zostawiła. Gdy próbowała się zabić, przeżywałem istny koszmar. Nie chciałem wychodzić z domu, jeść, rozmawiać, ani w ogóle nic co wymagałoby jakiegoś zaangażowania z mojej strony. W sumie to było dziwne, bo z początku wcale tak nie było. Codziennie ją odwiedzałem i wszytko wydawało się być okej. Ale nie było. Chyba nie sądziłem, że tak długo będzie w śpiączce. Z czasem przestałem ją odwiedzać i wtedy też się załamałem.
Na szczęście, potem udało mi się pozbierać. Odbudowałem swoje życie i normalnie funkcjonowałem. Ustaliłem sobie swoją nową, spokojną i zwyczajną codzienność. A potem się obudziła i znowu wszystko popsuła.
Udało mi się w jakimś stopniu zapomnieć o dziewczynie, a teraz wszystko poszło na marne. Dlaczego musiała to zrobić? Dlaczego chciała odejść z tego świata? Dlaczego mnie zostawiła?
-Oj stary odleciałeś, chyba coś poważnego z tą laską się stało -do rzeczywistości przywrócił mnie głos barmana.
-Chyba tak -powiedziałem już bardziej pewnie.
-Zostawiła cię? - chłopak drążył temat.
Czy mnie zostawiła? Tak i to w najbardziej okrutny sposób w jaki mogła.
-W pewnym sensie -przyznałem smutnym głosem.
Chwyciłem alkohol do rąk i na raz, wlałem całą zawartość szklanki do ust. Poczułem jak ciecz rozpływa się w moim gardle i w przyjemny sposób je drażni. Lubiłem to pieczenie.
Nie, nie lubiłem, ale to jedyna opcja, by zapomnieć.
-Zwolnij lepiej -zaśmiał się mężczyzna. Prychnąłem tylko pod nosem na jego słowa i poprosiłem o dolewkę.
-Nie chce być nie miły, ale może na dzisiaj już wystarczy? -bardziej zapytał, niż powiedział barman i spojrzał na mnie niepewnie.
-Nie, nie wystarczy, więc lepiej daj mi ten jebany alkohol, albo...
-Tak, koledze już zdecydowanie wystarczy, dziękujemy -przerwał mi czyjś głos.
Obróciłem głowę w stronę osoby, która postanowiła przerwać moje użalenie się nad sobą. Stał tam Carlos i William. Moi dwaj, kochani przyjaciele. Jak ja ich kocham.
-Nie, nie wystarczy mi -burknąłem i przeniosłem wzrok na chłopaka za barem. -Jeszcze raz to samo.
-Tak.. My juz pójdziemy -odparł Will i spojrzał przepraszająco na barmana.
Powiedziawszy te słowa, chwycił mnie za ramię i podniósł ze stołka. Nie chciałem jeszcze iść, więc zacząłem się wyrywać i szarpać. Co oni sobie w ogóle wyobrażają? Jestem dorosły, ma prawo napić się jednego drinka. No może kilku. Ale małych!
-Kurwa zostaw mnie! -krzyknąłem już bardziej wkurwiony, gdy Carlos złapał mnie za drugą rękę.
-Nate, popatrz na mnie -powiedział troskliwym głosem chłopak.
Nagle taki milutki się znalazł. Jebany.
Mimo wszystko uczyniłem to, o co mnie poprosił. Jego zielone oczy, były tak kurewsko podobne do tych Verci...
Carlos ciężką wzdychnął i po chwili zastanowienia, zaczął swój monolog:
-Spójrz na siebie, co ty robisz? Myślisz, że ona byłaby zadowolona, gdyby Cię teraz zobaczyła? Chłopie, ogarnij się. Wiem, że tęsknisz i się o nią martwisz, ale Vera potrzebuje teraz wsparcia bardziej, niż kiedykolwiek indziej. Kurwa, bądź przy niej, a nie chlasz cały dzień w jakiejś melinie, bez obrazy Tom -powiedział, czytając etykietę z koszuli pracownika. -Weź się w garść, bo gdybyś się nią zainteresował, wiedziałbyś, że jutro rano wraca, a wątpię, że chciałbyś aby zastała Cię w takim stanie.
Przyjaciel zakończył swoje wyczerpujące kazanie, a ja pomrugałem kilka razy, nie do końca przyswajające jeszcze jego słowa do siebie.
Moja Vercia jutro wraca?
Gdy wszystkie informacje już do mnie dotarły, gwałtownie zerwałem się z miejsca. Nie było to dobrym pomysłem, bo momontalnie zakręciło mi się w głowie i straciłem równowage. Na szczęście Will był gotowy i przerzucił moją rękę, przez swoje ramiona.
Chłopaki pomogli mi dojść do samochodu i wpakowali mnie na tylne siedzenia. Carlos prowadził, a Anderson zajął miejsce pasażera.
W aucie panowała przyjemna cisza. Każdy był myślami w innym miejscu. Ja myślałem o Veronice. Szczerze żałuję, że poszedłem dziś do tego baru. Mam nadzieję, że przez noc wydobrzeję i ni będę mieć jutro, tak strasznego kaca. Nie chcę w ten sposób przywitać Very. Po chuja tyle piłem.
Po piętnastu minutach dojechaliśmy pod dom Willa. Pożegnał się z nami i wszedł do swojego mieszkania. Zostałem sam z Blanco.
-Jedziesz ze mną, jutro rano? -zapytał ruszając w stronę swojego domu.
Wiedziałem, że mówi o Veronice. Czy chcę po nią jechać? Cholernie bardzo, ale nie wiem czy to dobry pomysł. Mimo wszystko nie mamy jakiegoś super kontaktu i może to dziwnie wyglądać, gdy będę odbierać ją ze szpitala razem z Carlosem. Może uzna mnie za zbyt nachalnego? Lub pomyśli, że wyobrażam sobie niewiadomo co między nami.
-Pojedź, ucieszy się -zachęcił mnie przyjaciel, gdy od dłuższego czasu nie odpowiadałem.
-No nie wiem... -odparłem niepewnie.
-Mówię Ci, że będzie dobrze -nalegał chłopak. -Wiem, że bardzo jej na tobie zależy.
Po tych słowach, poczułem dziwne ciepło rozlewające się w moim ciele. Zależy jej. Czy to możliwe, że chociaż w kilku procentach daży mnie tym uczuciem, co ja ją? Czy coś do mnie czuje?
Bo ja do niej tak. I to coś niewiarygodnie silnego.
-Pojadę -powiedziałem w końcu pewny siebie i przeniosłem wzrok na widoki za szybą.
Jutro zobaczę moją Vercie.
Witajcie kochani,
dawno nie było rozdziału, ale ostatnio dużo się u mnie dzieję. Mam nadzieję, że się wam podobał. Ciekawe jak zareaguję Vera na spotkanie z Natem? Postaram się częście pisać rozdziały.
Buziak i do następnego! <3
CZYTASZ
Nie było okej
Teen Fiction2 CZĘŚĆ „WSZYSTKO OKEJ". Prawie osiemnastoletnia Veronica, która jest próbie samobójczej, próbuje wrócić do zdrowia. Po spędzeniu roku we śpiączce, trafiła do szpitalu psychiatrycznego. Jej starszy brat i jego przyjaciel, za wszelką cenę próbują po...