ZAGUBIENIE

1.2K 51 44
                                    


W życiu każdego pojawia się czasem moment, który nazwałam zawieszeniem. U mnie gości on dość często. Nagle odcinasz się od rzeczywistości i odpływasz w całkiem inny wymiar. Właśnie tak miałam.

Po spotkaniu z Alanem na chwile zapomniałam o życiu codziennym i wszystkich problemach, jednak siedząc następnego dnia na lekcji wychowawczej, gdzie cała klasa się dobrze znała i dogadywała, a ja siedziałam samotnie w ławce, przypomniało mi się, jak samotna jestem. W dodatku nie mogłam przestać myśleć o jedzeniu. Byłam strasznie głodna.

Ale od rana już nie jadłam, może by tak wytrzymać do końca dnia?

Ale w sumie, co mi szkodzi zjeść jedną kanapkę? Przecież nie przytyję od niej.

Ale wytrzymałam tak długo i to zmarnuję?

Veronica, przecież dasz radę, po co ci jedzenie?

Ale tak bardzo chcę zjeść cokolwiek... może zrobię jednego gryza i odłożę resztę? To w sumie prawie nic.

Tak, to jest dobry pomysł, ale poczekam do końca lekcji, żeby inni nie widzieli jak jem. Pójdę do toalety na przerwie.

Albo w sumie poczekam, aż wrócę do domu.

Dlaczego nie mogę mieć takiej relacji z jedzeniem jak inni?

Doskonale wiedziałam, że to co robię nie jest normalne. Wiem, że robię sobie krzywdę, ale nie umiem nad tym zapanować. To jest silniejsze ode mnie. Jednocześnie tego nienawidzę, ale nie dam rady przestać. Zaburzenia odżywiania przejęły kontrolę nad moim życiem i powoli mnie zabijały. Za każdym pójściem do toalety, resztki zdrowego rozsądku podpowiadają mi, że nie powinnam, że to złe, ale gdy myśle o tym - co zjadłam - przestaję się przejmować zdrowiem. To jest tak bardzo pojebane, że osoby, które tego nie przeżyły - nie zrozumieją.

Momentami stojąc nad toaletą myślę o tym, by się zabić. Brakuje mi sił na walkę z tym, a śmierć wydaję się prostsza. Już to prawie zrobiłam, a teraz brakuje mi odwagi. Dlaczego? Przecież nie chcę żyć, więc nie powinnam bać się umrzeć. Czasem nie rozumiem samej siebie.

-Ej nowa, koniec lekcji, idziesz? - z zamyślenia wyrwał mnie dopiero głos nieznajomej dziewczyny.

Miała długie, czarne włosy z pomalowanymi na granatowo pasemkami z przodu. W uszach miała wiele srebrnych kolczyków, co z resztą bardzo jej pasowało. Miało lekki makijaż, dopełniający jej z natury piękną twarz. Ubrana była w za duży t-shirt i szerokie spodnie. Była niezwykła, ale naprawdę piękna.

-A tak, zamyśliłam się -uśmiechnęłam się w jej stronę i wstałam z ławki. -Veronica.

-Alice -przedstawiła się. -Zawaliłaś rok?

-Nie, byłam w szpitalu -odparłam niepewnie, pomijając fakt, że byłam w śpiączce po nieudanej próbie, a potem w psychiatryku.

-A, okej -Alice pokiwała głową, ale wyglądała jakby znała już wcześniej prawdę.

Nie chciałam kontynuować tematu, więc szybko pożegnałam się z dziewczyną i udałam się do łazienki. Tam teraz spędzałam wszystkie moje przerwy. Tym razem też miałam taki zamiar, ale ktoś postanowił zepsuć moje plany.

-Vera, szukałem cię - nagle pojawił się przede mną Alan i szczerze uśmiechnął się w moją stronę.

-Tak? - zapytałam chłopaka i podeszłam bliżej ściany, by się o nią oprzeć. -O co chodzi?

-Chciałem zapytać, czy nie wybrałabyś się ze mną na spacer do parku po lekcjach -oznajmił pewnym siebie głosem.

Czarnowłosy nie był w ogóle zawstydzony, czego mu zazdrościłam, bo moje policzki od razu się zarumieniły, a mój wzrok powędrował ku podłodze.

-W senie, że na randkę - dodał jeszcze, a widzàc moje zmieszanie delikatnie się zaśmiał. -To co Blanco, uczynisz mi ten zaszczyt?

Niepewnie spojrzałam na twarz Alana i powoli skinęłam głową, ale szybko się opamiętałam.

Veronica, przecież to tylko zwyczajna randka, ze zwyczajnym chłopakiem. Nie ma się czego wstydzić.

Tylko, że to nie jest jakiś tam zwyczajny chłopak...

-Tak, jasne, że z tobą pójdę -powiedziałam już zdecydowanie, wyrzucając tamte myśli z głowy.

-To jesteśmy umówieni - wyszczerzył się w moją stronę i czule mnie objął. -Do zobaczenia Veroniczka.

Czemu to zdrobnienie w jego ustach brzmiało tak słodko? Powinno mnie zniesmaczyć, a stało się wręcz odwrotnie. Podobało mi się.

***

Resztę lekcji spędziłam na rozmyślaniu o Alice, która jako jedyna osoba z mojej nowej klasy postanowiła się do mnie odezwać. O Alanie, z którym miałam zaraz się spotkać, co mnie cholernie stresowało i ekscytowało jednocześnie. I o Nacie...

Ostatnio lepiej się dogadujemy i spędzamy razem dużo czasu. Nie sądzę jednak, by ta relacja była czymś więcej niż czysto koleżeńską. Nate ma córkę, z którą często się spotyka, a przez to też z jej matką, co z niewiadomych powodów mnie irytuję.

W dodatku to przyjaciel mojego brata i dziwnie by było, gdybyśmy zaczęli się spotykać.

Teraz jeszcze pojawił się Alan, który mimo, że długo nie chciałam sama przed sobą tego przyznać, chyba zaczynał mi się podobać. A teraz skoro zaprosił mnie na randkę znaczy, że ja jemu też. Chyba.

Nie wiedziałam tylko, czy bardziej bym się ucieszyła, jeżeli to Nate gdzieś by mnie zaprosił. Nie powinnam o tym myśleć i ich porównywać, ale moja głowa sama to robiła.

Wiedziałam, że Alan napewno nie zaprosi mnie w tak piękne miejsce, w jakim byłam na motorze z blondynem.

Czy w takim razie dobrze zrobiłam zgadzając się na randkę?

Vercia

Nie było okejOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz