Rozdział 1

1.7K 145 23
                                    

-Ethan-

Zaraz po zakończeniu uroczystości ulatniam się by jeszcze przed porannymi korkami dotrzeć do swojego domu. Wiedziałem, że chłopaki zostają w willi Lucasa, ale ja odkąd dołączyłem do ich ekipy zawsze wolałem mimo wszystko trzymać się na uboczu. Teraz kiedy konflikt z ruskami nieco ostygł i osłabł mogłem znów uciekać do miejsca, który nazywałem domem. Apartament znajdujący się na obrzeżach Beverly Hills jest moim azylem i jednocześnie stanowi miejsce mojej pracy, ponieważ zaraz po zakupie posiadłości kazałem wybudować na dolnym piętrze specjalne pomieszczenia, w których mogłem zając się pewnymi ludźmi w odpowiedni dla siebie sposób. 

Wielokrotnie słyszałem na swój temat rzeczy od których przeciętnemu człowiekowi włos zjeżyłby się na głowie. 

I  mogę z pewnością stwierdzić, że to co o mnie mówiono jest stuprocentową prawdą. Jestem potworem bez serca dla którego nie ma rzeczy niemożliwych. Wywołuje strach, ponieważ wykonuję zadania, jakich nie podjęliby się egzekutorzy, którzy w szeregach mafii są uznawani za najgorszy rodzaj padliny stąpającej po tym świecie. 

Ci co o mnie gadali dobrze wiedzieli, że jestem zdolny dosłownie do wszystkiego oraz, że wszelkie dobre wartości jakimi kiedykolwiek się kierowałem odeszły w zapomnienie w chwili kiedy trafiłem na trening, który zmienił mnie w to czym teraz jestem.

Tak na prawdę gdyby nie Lucas najprawdopodobniej stoczyłbym się na samo dno, a mówiąc o dnie mam na myśli te najbrudniejsze, najbardziej zasyfione warstwy ziemi, o których istnieniu zdają sobie sprawę tylko ci najbardziej okrutni i bezduszni. 

Wywoływałem w ludziach strach, a nawet przerażenie, bo byłem czymś innym, czymś co stworzono lata temu, a co było trudne do okiełznania i niemożliwe do wyleczenia. Czymś, co powinno przerażać mnie samego.

W drodze powrotnej myślę o metodach jakich użyje na mężczyźnie, który od wczoraj gości w pomieszczeniu nazwanym przeze mnie pokojem przesłuchań. 

Sens nazwy jest właściwie nie trudny do zrozumienia. Zamknięta, dość duża cela stworzona została jedynie po to, by w komfortowych dla mnie warunkach wydobyć informacje, których potrzebuje od swojej ofiary.

Dźwiękoszczelne, grube i betonowe ściany oraz ogromna przestrzeń powodowały, że jakikolwiek krzyk odbijał się echem wracając z powrotem do swojego ujścia i nie znajdując wcześniej nawet najmniejszej szczeliny by wydostać się na zewnątrz. 

Kiedy wchodzę do środka za każdym razem moje spojrzenie pada najpierw na fotel stojący po środku tego zapomnianego przez Boga pokoju. 

Czasem nawet łapie się na tym, że przed przekroczeniem progu zastanawiam się w myślach kogo tam ujrzę. 

Jakby to miało jakiekolwiek dla mnie znaczenie.

Kiedy docieram na podjazd, który stanowi większą część tak zwanego podwórka niespiesznie wychodzę z auta, po czym od razu kieruje się do posiadłości. Wita mnie przyjemny, wiosenny chłód jednak zbyt mocno pragnę prysznica by stać na zewnątrz jak ostatni idiota. 

Nie mam zamiaru nawet na chwile kłaść się do łóżka. Moje ciało już dawno temu nauczyło się egzystować w warunkach trudnych do przetrwania dla niemal każdego człowieka. Potrzebowałem jedynie kilka godzin snu, a odpoczynek praktycznie w ogóle nie był mi znany. 

Na śniadaniu co chwilę przyłapuje moją gosposię na tym, że nerwowo mi się przygląda, co nieco mnie zdumiewa gdyż zawsze robiłem wszystko by nie czuła w mojej obecności niepokoju.

Wanda jest starszą kobietą, której dobrość i ogromne serce z pewnością zasługiwały na zapewnienie jej wszystkiego co najlepsze. Dlatego też staram się jak mogę by nie dostrzegała we mnie zagrożenia. 

Bo leczysz duszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz