-Julia-
W najśmielszych snach nie sądziłam, że to właśnie tak będzie wyglądać moje piekło. Nie spodziewałam się tego całego bólu, który atakuje każdą komórkę mojego słabego ciała. Byłam pewna, że limit cierpień został przekroczony podczas kilkumiesięcznego pobytu w piwnicy ukrytej w domu Marco. Jakże głupia się myliłam.
Żal ściskający mnie za serce nie ma dla mnie litości wciąż przypominając mi o tym, że tak krzywdzi mnie człowiek, w którym ja pokładałam nadzieje.
Ktoś, kogo nie znam. O kim nie wiem zupełnie nic. Oprócz mroku, który cały czas mu towarzyszy, przebłysków troski w jego ciemnych oczach oraz walki wewnętrznej którą toczy niestrudzenie, nie jestem w stanie powiedzieć więcej o Diable.
Łzy spływające po moich policzkach są oznaką nie tyle bólu co również ogromnego zawodu. Nie potrafię umniejszyć rozczarowania. Tak jakbym była pewna, że Diabeł okaże się księciem na białym koniu. Gdybym miała siłę zaśmiałabym się w głos.
Wiara w ludzi tym razem stała się moim gwoździem do trumny, a za moją naiwność przychodzi mi zapłacić powolną i bolesną śmiercią.
Jestem już pewna, że nie wyjdę stąd o własnych siłach, a biorąc pod uwagę to, co dzieje się w mojej głowie stanę się niedługo osobą niespełna rozumu.
Drzwi nie otworzyły się od dłuższego czasu, ale już mnie to nie obchodzi. Następuje jakiś przełom przez który wpadam w beznadziejną obojętność.
Boli mnie całe ciało, które od wielu już godzin domaga się odrobiny wody i chociażby kromki chleba.
Moje serce coraz częściej przypomina mi o schorzeniu na które choruje od dzieciństwa. Rytmiczne kłucia w klatce są w tym momencie jedynym co budzi mnie do życia. Powrót do rzeczywistości nie jest jednak tym czego pragnę.
Może to właśnie moje ostatnie chwile? Łapię się nawet na tym, że zaraz po bolesnych skurczach wyczekuje cichego dudnienia mojego serca. Jakbym czekała aż całkiem przestanie bić.
Przerażenie, które wówczas obejmuje mnie swoimi szponami jest prawie namacalne.
Tak bardzo pragnę znaleźć jakiś pozytyw w tej sytuacji jednak nie potrafię tego zrobić. Pierwszy raz od wielu lat nie jestem w stanie znaleźć czegoś co przyniosłoby mi ulgę.
Wanda, która jakiś czas temu weszła do celi by pomóc mi się umyć zapłakała głośno gdy spojrzała na moje wymęczone ciało.
Biedna prawie niosła mnie do tej łazienki, choć szczerze mówiąc nie dbałam już kompletnie o nic.
Wracam wspomnieniami do momentu gdy pierwszy raz musiała pomóc mi wziąć prysznic. Gdy ujrzała moje blizny nie powiedziała nic, ale współczucie widoczne w jej ciepłych oczach mówiło samo za siebie.
Mówią, że człowieka trzeba dobrze poznać jednak sądzę, że nie zawsze tak jest. Czasem można zauważyć od razu z jaką osobą ma się do czynienia. I tak właśnie jest w przypadku tej starszej kobiety. Wanda jest dobrym człowiekiem i mam nadzieje, że Diabeł oszczędzi ją na tyle by nie kazać jej tu schodzić już więcej. W moim obecnym stanie tylko wprawiłoby ją to w większe wyrzuty sumienia.
Widać jak na dłoni, że robi to wbrew sobie.
Wzdycham kładąc wolną dłoń na brzuchu. Materiał koszulki wcale nie chroni mnie przed zimnem. Z resztą, przez brak wody i jedzenia mam wrażenie, że ciepłota mojego ciała uległa znacznej przemianie. Właściwie wciąż jest mi zimno.
Przymykam ociężałe powieki i próbuje wsłuchać się w bicie własnego serca.
Czekam z utęsknieniem na ukazanie się przed moimi oczami obrazów, które mogłyby wywołać we mnie ciepło tak bardzo potrzebne mi do przetrwania.
CZYTASZ
Bo leczysz duszę
RomanceNa wstępie autorka prosi o przeczytanie poprzednich części, ponieważ książki są powiązane ze sobą :) Słoneczko - tak nazywają Julię wszyscy ci, którzy mają okazję poznać tę wyjątkową kobietę. Wciąż uśmiechnięta i odnajdująca plusy w każdej, nawet n...