Rozdział 2

2.1K 127 17
                                    


-Ethan-

- Mówiłem, że mamy problem - stwierdza zdyszany Victor jak tylko dogania mnie w korytarzu.

Nie mam ochoty go słuchać, a jedyne do czego teraz dążę to wyjście na świeże powietrze. Złość buzuje we mnie tak mocno, że niemal wylewa się z porów na moim ciele. Victor mówi dalej, za to ja niewzruszenie podążam przez korytarz prosto na balkon. Kiedy już tam jestem kurczowo łapie za barierkę wdychając zimne, rześkie powietrze. Milion myśli atakuje mnie odbierając jasność myślenia.

Muszę powiedzieć jakoś o tym Lucasowi gdyż jestem pewien, że mój szef nie ma pojęcia o tym, że Luciano przysłał tutaj kobietę.

- Przywieźli ją tutaj wieczorem. Na początku myślałem, że to jakiś żart czy coś, ale okazało się, że to jest narzeczona Marco, wiesz tego szczura. Miała na sobie jedynie bieliznę i była cała we krwi więc pozwoliłem jej wziąć prysznic i dałem jej twoją koszulkę ... - Victor dalej tłumaczy choć do mnie docierają jedynie strzępki jego wypowiedzi.

Była cała we krwi.

To oznacza, że próbowali już z niej wyciągnąć jakieś informacje, więc po jaką cholerę kazali mi się nią zająć? Przecież to nie może być takie trudne. Kobiety z natury są słabsze fizycznie, a już na pewno tak drobne jak ona.

Kiedy tak się nad tym zastanawiam przez myśl przewija mi się pewne spostrzeżenie.

Być może Luciano zrobił to specjalnie, by udowodnić Lucasowi, że jesteśmy tacy sami jak on. Dobrze pamiętałem nasze spotkanie w klubie i to jak usilnie próbował wmówić Lucasowi, że prędzej czy później nasza lojalność i wartości przegrają którąś z ciężkich prób jaka zapewne nieraz nas jeszcze czeka.

Poza tym strasznie zależało mu na zachowaniu wszystkiego w tajemnicy by nikt z jego ludzi nie dowiedział się o tym, że został wyrolowany.

- Trzeba ją odesłać, albo zastanowić się co z nią zrobić - mówi Victor wpatrując się w las rozciągający się przed naszymi oczami.

- Powiem o niej Lucasowi jak tylko ogarnie się po weselu. Co do tego co z nią zrobić to sprawa jest prosta. Podjąłem się zadania więc je wykonam. Tak jak zawsze - odpowiadam nawet na niego nie patrząc. Czuję jednak jak jego ciało się spina.

- Wiesz, że nie musisz tego robić. Nie taka była umowa. Nie musisz podejmować się tego i jestem pewien, że Lucas będzie miał takie samo zdanie jak ja.

Nie musisz być potworem.

To właśnie chciał mi zakomunikować jednak wciąż nie rozumiał, że mam to już we krwi. Jest to tak głęboko zakorzenione, że nie da się tego wyplenić, wyciąć czy o tym zapomnieć.

- Uważasz, że nie dam rady wykonać tego zadania? - pytam spoglądając mu w oczy, w których dostrzegam strach i niezrozumienie. Oczywiście, że mnie nie rozumie, bo tego czym jestem nie da się objąć rozumem tak po prostu. - Wykonam zadanie i złamie ją tak jak każdą moją ofiarę.

Po tych słowach nie czekając na jego odpowiedź wracam do miejsca, które przez kilka dni będzie spędzało mi sen z powiek. Nie żeby mi to przeszkadzało czy budziło wyrzuty sumienia. Po prostu za każdym razem kiedy kogoś przesłuchuje rozkładam zachowanie ofiary na części pierwsze aż nie dojdę do sedna. Często oznacza to, że w mojej głowie myśli dotyczące przesłuchiwanych zajmują więcej miejsca niż powinny.

Czemu kiedy schodzę dziś po tych schodach czuję jak moje nogi pragną skierować się w inną stronę?

Otwieram po raz kolejny dzisiejszego dnia drzwi i od razu spoglądam w stronę nieznajomej.

Bo leczysz duszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz