-Julia-
Nie wiem jak długo tutaj jestem. Czas w tej celi płynie inaczej niż w jakimkolwiek miejscu, z którego ma się widok na światło dzienne. Dzień miesza się z nocą, a minuty dłużą się w nieskończoność.
Spoglądam na jedną ze ścian i myślę jak wiele bym dała by znalazło się na niej choćby maleńkie okienko. Coś, cokolwiek, co pozwoliłoby mi realnie ocenić upływ kolejnych minut, które trwają nieubłaganie.
Jeśli miałabym założyć, że Wanda odwiedza mnie codziennie, to ostatni raz widziałam Diabła trzy dni temu. Wtedy przyszedł tylko po to by z premedytacją otworzyć zasklepioną ranę w moim sercu. Zostawił mnie samą z moim cierpieniem dając mi tym samym miejsce i czas na pławienie się w morzu bólu, który wciąż staram się usilnie ukryć przed innymi.
Gdy wyszedł długo próbowałam się uspokoić. Wspomnienia wydobywane z zakamarków pamięci przez mój umysł i wrzucane pod moje powieki atakowały mnie bezlitośnie. Wiedziałam, że w pomieszczeniu są kamery dlatego też starałam się przełknąć swój żal i cierpieć w ciszy by nie dać Diabłu satysfakcji ze stanu w którym się przez niego znalazłam. Zawsze liczyły się dla mnie małe rzeczy. Te maleńkie oznaki które wciąż staram się wyszukiwać dawały mi ciepło i wywoływały radość. I kiedy już nie mogłam oddychać mój anioł stróż przysłał do mnie Wandę, która bezgłośnie pomogła mi się pozbierać trzymając mnie chwilę w swoich objęciach. Nie trwało to długo, zaledwie kilka minut. Tyle wystarczyło bym ja, wiecznie myśląca pozytywnie nie zboczyła z obranego kursu.
Zawsze taka byłam i niejednokrotnie widziałam w oczach ludzi niezrozumienie z tego powodu. Prawdą jest bowiem, że większość ludzi wyszukuje negatywy próbując tym samym stać się w centrum uwagi. Ja odkąd pamiętam szukałam pozytywów boleśnie świadoma, że nie trzeba wiele by wywołać uśmiech na czyjejś twarzy. Nie udało mi się to jedynie z Diabłem - jak na razie.
Wciąż nie rozumiem po co mnie tu trzyma i dlaczego od razu nie oddał mnie w ręce Marco. Początkowo myślałam, że na rozkaz mojego byłego narzeczonego miał mnie znaleźć i do siebie sprowadzić jednak nie sądziłam, że miał mnie również złamać.
Chociaż doskonale wiem, że Marco właśnie takiej pragnie mnie najbardziej - złamanej i bez nadziei na cokolwiek co daje szczęście.
Lecz tak samo mocno pragnie również własnoręcznie mnie zniszczyć i nie pozwoliłby komukolwiek odebrać sobie tej przyjemności.
O co więc w tym wszystkim chodzi?
Kolejne minuty ryją w moim wnętrzu coraz to głębsze rany. Robię wszystko by czas przyspieszył, ale nie mam w tym miejscu i w takim położeniu zbyt wiele możliwości.
Poprawiam długą koszulkę sięgającą mi do połowy ud.
Próbuje wymazać z pamięci wzrok Wandy kiedy przyszła do mnie dziś. Nigdy się do mnie nie odzywa choć w jej spojrzeniu dostrzegam troskę i współczucie. Jak mniemam to rozkaz pochodzący od samego Diabła.
A ja tak wiele bym dała by z nią porozmawiać. By porozmawiać z kimkolwiek.
Wiele w życiu przeszłam jednak nic nie zabijało mnie tak zastraszająco szybko jak poczucie samotności. Tutaj, w czterech ścianach atakowało podwójnie nie bacząc na to, że mój zmęczony umysł wciąż nie chce się poddać.
Nie poddam się. Po pierwsze obiecałam to dziadkowi. Po drugie wciąż wierzę, że pod grubą warstwą mroku Diabeł kryje światło, którego sam nie jest świadomy. Ktoś musi po prostu pomóc przebić się promieniom przez ścianę ciemności, którą Diabeł wokół siebie zbudował.
Być może naiwnie wierzę w to, że każdy ma w sobie cząstkę dobra. I być może właśnie przez to czeka mnie upadek.
Przymykam zmęczone powieki prosząc w myślach o sen, który okazałby się w obecnym stanie zbawienny.
CZYTASZ
Bo leczysz duszę
RomanceNa wstępie autorka prosi o przeczytanie poprzednich części, ponieważ książki są powiązane ze sobą :) Słoneczko - tak nazywają Julię wszyscy ci, którzy mają okazję poznać tę wyjątkową kobietę. Wciąż uśmiechnięta i odnajdująca plusy w każdej, nawet n...