Rozdział 5

1.8K 130 10
                                    

Trzy dni później

-Ethan-

Nie schodziłem na dół przez trzy dni, a o tym co dzieje się z Julią dowiadywałem się na bieżąco od Wandy i moich najbliższych ludzi. 

Skłamałbym gdybym musiał przysiąc, że jedynym powodem unikania kontaktu z kobietą jest chęć złamania jej. Owszem, doskonale wiem, że głód osłabi jej ciało, a samotność psychikę jednak w tym wszystkim chodzi o coś więcej czego do tej pory nie doświadczyłem. 

To coś tak na prawdę nie pozwalało mi normalnie funkcjonować przez kilka pieprzonych dni, co zaś doprowadzało mnie do ciągłej frustracji. 

Wkurzało mnie wszystko wkoło i na domiar złego przeszkadzało w pracy. 

Wiedziałem, że tym czymś jest zwyczajny, ludzki strach.

Strach przed tym co zobaczę kiedy przekroczę próg piwnicy. Wciąż bowiem istnieje opcja, że Julia jest niewinna. I nie mam pojęcia co bardziej mnie martwi, czy to, że mam jakieś granice, czy fakt iż próbuje na siłę udowodnić sobie, że ona nie będzie wyjątkiem.

Ironią losu jest to, że cela która jak dotąd służyła mi do uwalniania mojej prawdziwej, mrocznej natury teraz stała się miejscem, którego unikam jak ognia. 

Dziś Lucas odesłał mnie do domu twierdząc, że myślami jestem zupełnie nie tam gdzie powinienem i niestety miał rację. 

To również doprowadziło mnie do wściekłości, która całymi swoimi pokładami uderza w kobietę przetrzymywaną w piwnicy. Obwiniam ją o swój stan i o to, że zajmuje moje myśli bardziej niż powinna. Zupełnie jakby miała jakąś moc dzięki której przedostaje się do mojego zatrutego umysłu tylko po to by wprowadzić pomiędzy mrok nieco światła. Problem w tym, że to powoduje bałagan, który wysuwa z zamkniętych szuflad niechciane wspomnienia atakujące mnie ostatnimi czasy z każdej strony.

Dlatego też postanawiam dziś wziąć się w garść i zacząć działać. Zaczynam od sprawdzenia wyników badań mojej ofiary. Musze mieć pewność, że Julia nie choruje na cukrzycę i wszystkie wyniki hormonalne ma w normie. W przeciwnym wypadku głód mógłby zasiać większe spustoszenie w jej organizmie niż utrata wagi czy osłabienie. 

Popijając wodę siedzę na kanapie umieszczonej w salonie. Wertuje kartki zapisane wszystkimi istotnymi informacjami na temat mojej zakładniczki i z uznaniem dostrzegam pochwały jakie sypały się w jej kierunku gdy pracowała w szpitalu. Było ich tak dużo, że z czasem większość opinii na stronie szpitala dotyczyła właśnie jej pracy oraz podejścia do pacjentów. 

Ogromna różnica w pozytywnych komentarzach widoczna zaraz po jej zniknięciu i zaprzestaniu pracy w szpitalu wywołuje we mnie mieszankę dziwnych, niezrozumiałych uczuć. 

Spoglądam w ogień iskrzący się w kominku i zapatrzony w płomienie przez chwilę daje się pochłonąć tej nieznanej mi mieszance doznań. 

Niestety nagle spomiędzy tej kompilacji wyłania się jedna emocja, która zaczyna dominować aż w końcu sprawia, że mój oddech grzęźnie w gardle. 

Wyrzuty sumienia. 

A przecież  ja nie mam sumienia. 

To wszystko dzieje się przez nią. 

Poczucie bycia kimś lepszym niż potwór bez serca jest złudne i przejawia się od momentu spojrzenia w te kurewsko piękną twarz. 

Zaciskam dłonie w pięści i uspokajam oddech, po czym ignorując zatroskany wzrok Wandy krzątającej się po korytarzu ruszam ku drzwiom prowadzącym do piwnicy. 

Bo leczysz duszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz