Rozdział 11

1.8K 120 15
                                    


-Ethan-

- Przejrzałem jej wyniki ...- zaczynam przechadzając się po salonie nerwowym krokiem. Przeczesuje palcami włosy mając nadzieję, że ten gest pomoże mi uspokoić myśli szalejące w mojej głowie. Zdaje sobie sprawę, że w tym momencie nic nie jest w stanie sprawić bym przestał czuć ten dziwny ból rozchodzący się między żebrami, rozciągający się wzdłuż kręgosłupa i wędrujący pomiędzy zakończeniami nerwowymi. To coś o wiele gorszego od bólu fizycznego jakiego latami doświadczałem podczas szkolenia.

Michael nie daje mi dokończyć wchodząc mi w słowo i tym samym pozbawiając mnie możliwości jakiejkolwiek obrony. 

- Owszem podstawowe wyniki są dobre jednak pragnę nadmienić, że osoby cierpiące na  choroby kardiologiczne nie zawsze mają to wypisane czarno na białym w wynikach badań. W przypadku tej dziewczyny skumulował się stres, strach, no i warunki w jakich ostatnio przyszło jej żyć. Tak na prawdę jeszcze chwila, a jej serce mogłoby nie wytrzymać takiego tempa -  mówi spoglądając ukradkiem w moją stronę. Czuję na sobie wzrok każdej osoby znajdującej się w tym pomieszczeniu co jedynie wzmacnia furię płynącą w moich żyłach. 

Powinni stąd wyjść i zostawić mnie samego z tym całym syfem. Oprócz lekarza nie chciałem w swoim domu gościć nikogo kto patrzyłby na mnie z litością. 

Nie dziś i nie teraz. Dziś chce po prostu upajać się myślą, że zdążyłem na czas. 

Chce spojrzeć na jej spokojną twarz i zapomnieć o tym co powiedziała mi zanim zemdlała. Wszystko co było potem działo się już poza mną. 

Wanda wezwała Michaela, a ten zadzwonił po Lucasa. 

Jedno zdarzenie wywołało kolejne. Efekt domina. Najlepiej z obecnych tu ludzi powinienem wiedzieć jak to działa. A mimo stać mnie teraz tylko na żmudne tłumaczenie się ze swoich czynów oraz próbę zapomnienia o tym cholernych strachu, którego nigdy wcześniej nie doświadczyłem. 

Strachu, że nie zdążę przez co blask Królewny Śnieżki zostanie pogrzebany na zawsze. Ku uciesze wszystkich tych, którzy karmią się cierpieniem dobrych ludzi. 

Takiego potwora jak ja powinno to cieszyć, napawać radością. Nie potrafię jednak wytłumaczyć racjonalnie co wydarzyło się ze mną i moim umysłem w momencie kiedy po raz kolejny posłała w moją stronę ten swój niezwykły uśmiech. 

Chwilę wcześniej złapałem za nóż, którym mogłem wyrządzić wielką krzywdę. 

Chciałem ją skrzywdzić. 

Chciałem uwolnić potwora. 

Tymczasem stało się coś zupełnie przeciwnego. Jej uśmiech przestawił coś w mojej głowie, w moim umyśle, w moim wnętrzu i poruszył struny, o których istnieniu nie miałem pojęcia. 

Wszystko wówczas ucichło. Przez całe to szaleństwo i zło wryte we mnie przebiło się coś niewielkiego jednak na tyle silnego by przyćmić wszystko inne.

Co to do cholery jasnej było? I dlaczego sprawia, że wszystko mnie tak kurewsko boli?

- Co radzisz? Nie znam się na tego typu sprawach, ale z tego co mówisz dziewczyna powinna odpocząć i zregenerować siły. Czy to wystarczy? - Słowa Lucasa przebijają się przez otępiające mnie myśli. 

- Podałem jej kroplówkę wzmacniającą. Julia jest niedożywiona, z resztą nie musze wam tłumaczyć jak bardzo głodówka jest w stanie wyniszczyć organizm. Przy badaniu słychać było szmery, a z jej dokumentacji lekarskiej wynika, że leczy się kadriologicznie. Będę przyjeżdżał co kilka dni monitorować postępy, ale jak na razie trzeba się skupić na tym by tej dziewczynie powróciły siły. Muszę jeszcze skonsultować ze swoim zespołem czy leki, które do tej pory brała nie będą w jej obecnym stanie za intensywne. 

Bo leczysz duszęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz