11

15 3 0
                                    

Hoseok podążał niezadowolony za Jacem, Aleciem oraz Izzy, którzy zgarnęli go z środka korytarza ponieważ napatoczył się gdy szli w kierunku patologa ponieważ ten uznał że godzina piąta rano jest idealną porą do powiedzenia im co się stało z ofiarą.

-Możecie mi powiedzieć czemu mnie ze sobą wzięliście?

-Dlatego że dzięki temu ty wszystko ładnie wytłumaczysz swoim kumplom czego się dowiemy- Opowiedziała mu Izzy

-Nie mogliście Jina albo Namjoona obudzić do tego zadania?- Zapytał

-Skończ narzekać z łaski swojej.-odpowiedział Alec

-to było zwykłe pytanie a nie narzekanie co jak co, ale żeby tych dwóch rzeczy nie rozróżnić?

-Przymknij się, i nie podnoś mi ciśnienia od rana

-Robimy zakład za ile przejdą do bójki?- Jace szepnęł do Izzy

-Normalnie chętnie, ale jest zdecydowanie za wczas by znosić iść dziecinne zagrywki - Mruknąła dziewczyna i weszła pomiędzy kłócąca się dwójkę- Dobra dzieci koniec kłótni, zamknijcie się wreszcie.

-To mogę sobie iść? Spokój będzie i tak dalej późnej ktoś nam przekaże info- Hoseok spojrzał na nich z nadzieją

Postawił krok do tyłu by się wycofać i udać się do swojego miejsca docelowego czyli dachu. Na którym to bardzo spodobało mu się palenie, bo mógł tam posiedzieć w ciszy i uspokoić swoje myśli oraz przybywać w oddali od irytujących ludzi. 

-Na anioła no...-dziewczyna złapała się nasady nosa ziirytowana- na misje idziesz z Wielkiej łaski,   dosłownie wszystko robisz od niechcenia okaż chociaż trochę chęci do czego kolwiek bo tak się składa że przy tej sprawie będziesz działać do momentu aż ją skończymy. 

-mogę wam wyśledzić gościa co to zrobił, stworzyć plan dodawania go, ale ciała za Chiny ludowe nie widzi mi się oglądać.

-Nie masz tu nic do gadania, ty  i twoi przyjaciele macie robić to co wam każemy, dosłownie wasze pozycje w Korei nic tu nie znaczą- Alec miał coraz bardziej dość jego gadania

-Z tego co kojarzę te przenosiny nie były równe degradacji, więc raczej swojej pozycji głównego stratega nie straciłem. Powiedz mi ta cała niechęć jest związana z zazdrością o to że możesz stracić pozycję jednej w wybitniejszych jednostek?- Zapytał Hosoek

-Chciałbyś, raczej twoim za wysokim ego i uważaniem się za nie wiadomo kogo.

Po tych słowach  Alec otworzył drzwi do pomieszczenia w którym urzędował Ji-yong pochylony nad martwym feary. Zaciekawiony miał zapytać o co chodzi w tej wymianie zdań ale Izzy i Jace podkręcili głowami że nie warto wnikać.

Odczekał jeszcze chwilę, ale z racji tego że cisza nie zapanowała w dalszym ciągu zgarnął ze stolika metalową rurkę po czym wszedł na niego przywalając rurką w metalowy karnisz dzięki czemu dźwięk przypominający dzwon rozniósł się po całym pomieszczeniu i zapewnie był też słyszany piętro niżej. Po tym zapanowała cisza

-Po pierwsze ta dwójka stoi daleko od siebie - wskazał trzymanym przedmiotem na Aleca i Hoseoka -więc proszę się rozejść, a po drugie dłużej się nie dało?

-Nie każdy jest tak rannym ptaszkiem by o tej godzinie tryskać energią więc nie-Odpowiedział mu Jace.

-bez przesady-machnął ręką - I rozejść się kolejny raz nie powtórzę - Skierował wzrok w stronę dwójki która posyłała sobie mordercze spojrzenia, ale nie zrobiła ani jednego kroku by zwiększyć odległość między sobą.

Ivy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz